Memphis Grizzlies świetnie rozpoczęli sobotnie spotkanie, po pierwszej kwarcie prowadząc już nawet 29:13. Podopieczni Gregga Popovicha szybko wyciągnęli jednak odpowiednie wnioski i z każdą kolejną minutą odrabiali straty. W ostatnich fragmentach trzeciego spotkania finałów Konferencji Zachodniej gra toczyła się wręcz ząb za ząb, punkt za punkt, a miejscowe Niedźwiadki nie wykorzystały szansy w ostatnim posiadaniu i kibice zgromadzeni w FedEx Forum byli świadkami dogrywki.
W doliczonym czasie gry Spurs skutecznie wypunktowali miejscowych i prowadzeni przez Tony'ego Parkera (26 punktów, 5 asyst) oraz Tima Duncana (24 punkty, 10 zbiórek) odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu w finałowej serii!
Sfrustrowanym gospodarzom nie pomógł nawet dobry występ Marca Gasola, który zdobył 16 punktów i zebrał 15 piłek, ale w najważniejszych momentach dał zdominować się starszemu koledze w biało-czarnym trykocie. Niezłe 15 "oczek" dorzucił z ławki jeszcze Quincy Pondexter.
-Tak, to strasznie frustrujące, ale z drugiej strony to daje nam nadzieję, że możemy jeszcze powalczyć. Mieliśmy szansę wygrać każde z trzech ostatnich spotkań. Teraz to trudne do przełknięcia, ale to dobra lekcja na przyszłość - mówił po sobotnim spotkaniu Mike Conley, który uzbierał 20 punktów, trafiając 8 z 21 rzutów z gry.
San Antonio Spurs po zwycięstwie na parkiecie rywala objęli prowadzenie w serii 3:0 i są wręcz krok od awansu do wielkiego finału. Spotkanie numer cztery obędzie się w najbliższy poniedziałek.
Memphis Grizzlies - San Antonio Spurs 93:104 (29:13, 15:27, 21:24, 21:22, 7:18)
Grizzlies: Conley 20, Gasol 16, Pondexter 15.
Spurs: Parker 26, Duncan 24, Ginobili 19.
Stan rywalizacji: 3:0 dla Spurs.