Obie drużyny walczą już tylko o prestiż. Z ligi bowiem nikt nie spada, dlatego przynajmniej w aspekcie sportowym nie muszą obawiać się o swój byt. Niemniej sam finisz bez wątpienia chcą zaliczyć udany, dlatego przypuszczalnie zmobilizują się jeszcze ten jeden raz.
Pierwsze spotkanie zakończyło się… remisem. Rywalizacja miała charakter dość wyrównany, wobec czego można przypuszczać, że podobnie będzie w najbliższy weekend. Pabianiczkanki, które wciąż nie posmakowały zwycięstwa liczą, że dobrą formę zachowa Agata Gajda. Polka przed tygodniem sprawiała ogromne problemy podkarpackim defensorkom, zdobywając 23 punkty. Pozostałe dziewczyny tak skuteczne nie były, ale o lekceważącym podejściu w obozie miejscowych nie może być mowy.
Te ostatnie, co prawda osiągnęły lepszy wynik w rundzie zasadniczej, z tym że w grudniu ich skład został uszczuplony i nie dysponują już tyloma atutami. Analizując ekipę prowadzoną przez trenera Wojciecha Downara-Zapolskiego wydaje się, że jest ona nieco bardziej wszechstronna, a główną siłą napędową niezmiennie pozostaje obwód. Magdalena Kaczmarska, Edyta Czerwonka czy Elżbieta Mukosiej są w stanie prezentować solidny poziom i razem powiększać ogólny dorobek teamu.
Również Magdalena Bibrzycka stanowi istotne ogniwo Akademiczek. Dzieje się tak, ponieważ gdy tylko zachodzi potrzeba, potrafi wszechstronnie wykorzystywać swoje umiejętności, pożytkując je na różnych pozycjach. Fakt ten jest o tyle istotny, że drużyna praktycznie nie posiada klasycznej środkowej i musi posiłkować się wariantami "awaryjnymi". - Trzeba zdać sobie sprawę, że właściwie nie dysponujemy typowym centrem. Dlatego trudno seryjnie punktować spod obręczy, kiedy ustępujemy oponentom pod względem parametrów - wtóruje coach.
Ewentualny korzystny rezultat osiągnięty przez rzeszowianki w dużej mierze zależy od stopnia systematyczności jaką się odznaczą. W wielu starciach bowiem notowały przestoje, które potem były fatalne w skutkach. Oczywiście ograniczenia kadrowe, a jednocześnie brak szerokiej rotacji absolutnie nie pomagają, jednak znaczna część wspomnianego aspektu rozgrywa się w głowie. - Ewidentnie notujemy przestoje. Dziewczyny próbują na ile mogą, lecz być może po prostu nie stać nas, by wywalczyć coś więcej - uważa Zapolski.
Ograniczenie do minimum tego typu sinusoidy na pewno zwiększy szanse AZS-u, by po końcowej syrenie bez wyrzutów sumienia mógł zacząć myśleć o wakacjach.
Początek meczu w sobotę o godzinie 14.