Sebastian Szymański w pełni zrehabilitował się za kiepską postawę w meczu z Polskim Cukrem SIDEn Toruń. Nie zdobył on wówczas ani jednego punktu z gry, choć oddał siedem rzutów. Na Szymańskiego dobrze podziałała przerwa w rozgrywkach i nowy rok rozpoczął od niezłej gry, która pomogła drużynie w odniesieniu wygranych. - Najważniejsza była obrona. W trzeciej kwarcie poprawiliśmy obronę strefową, pomagaliśmy sobie w defensywie i to nam przyniosło korzyści - podsumował starcie z PBS Bank Efir Energy MOSiR-em Krosno Szymański.
Ostatnio lubelska drużyna serwuje kibicom olbrzymie emocje. Wikana Start przechyla szalę zwycięstwa na swoją korzyść dopiero w ostatniej kwarcie, a wynik do końca pozostaje sprawą otwartą. - Może bardziej chcemy zachęcić kibiców do tego, żeby przychodzili na mecze - uśmiecha się były zawodnik PGE Turowa Zgorzelec. - Bardzo cieszą oklaski. Mimo że może całe spotkania nie są fajne okiem kibica, ale liczy się obrona, zwycięstwo i kolejne dwa punkty - dodaje.
Umocnieni dwoma wygranymi podopieczni Dominika Derwisza postarają się przełamać wyjazdową niemoc. W sobotę zmierzą się z Spójnią Stargard Szczeciński. - Z wygrywaniem na wyjazdach faktycznie to jest problem. Mamy pecha praktycznie od dwóch lat. Może trochę siedzi w głowach, że przy lubelskiej publiczności chcemy więcej pokazać. Jedziemy tam walczyć - podkreśla Szymański.