Wyrzucą nowicjusza z salonów? - zapowiedź meczu Asseco Prokom - Zastal

Spośród wszystkich półfinalistów Zastal przypomina nowicjusza. Zielonogórska drużyna tak wysoko w drabince nie wspięła się od lat dziewiętnastu. Czy z salonów wyrzuci ją mistrz Polski Asseco Prokom Gdynia?

W sponiewierany frazes o słabości mistrza Polski uwierzyli podopieczni Andreja Urlepa, niemal doskonale torując drogę Asseco Prokomowi do półfinału. By w czwórce najlepszych się znaleźć gdynianie musieli sięgnąć po atut niezłomny - występ przed własną publicznością. Jeśli podopieczni Andrzeja Adamka wpadają w tarapaty, to uratować ich może wyłącznie powrót do nadmorskiego kurortu. Tam nawet najsilniejsi i najbardziej oporni w końcu ulegają.

To dlatego półfinałowa batalia może należeć do Asseco Prokomu. Żółto-niebiescy zapobiegli kompromitacji. A co cię nie zabiję, to wzmocni. Zresztą najbliższy przeciwnik preferuje odmienny styl gry, a na ławce trenerskiej ma innego szalonego dyrygenta. Mimo że Mihailo Uvalin uchodzi za wysokiej klasy eksperta jak na Tauron Basket Ligę, to równać go z Urlepem, który w przeszłości w cuglach wygrywał mistrzostwo, nie sposób.

Inna sprawa, że zielonogórzanie są do cna wyeksploatowani, o wiele bardziej niż gdynianie. Mistrzom Polski dwa mecze w Koszalinie po prostu nie wyszły, AZS wygrał wtedy wyraźnie. Tymczasem wszystkie pięć konfrontacji klubu z Winnego Grodu z Energą Czarnymi Słupsk były zacięte, w dwóch przypadkach potrzebne były dogrywki, a w dwóch kolejnych decydował finisz i fotokomórka.

Zapominać o znacznie węższej rotacji również nie można. Zwłaszcza że w meczu numer 5 zabrakło Kirka Archibeque'a. Podkoszowy Zastalu był chory, ale wszystko wskazuje na to, że w niedzielę na parkiecie się pojawi. Jeśli nie, to goście nie będą przypominać równorzędnego oponenta, lecz cel na strzelnicy. Wystarczy tylko, iż obrońcy tytułu odpowiednio wypalą, a z Zastalu pozostaną tylko strzępy.

Bo strefa podkoszowa to akurat największy mankament przesiąkniętego odwagą kolektywu. Uvalin do strategów należy solidnych, ale pewnych przywar zamaskować po prostu nie idzie. W szczególności, jeśli w kadrze Asseco Prokomu znajduje się  Donatas Motiejunas. Litwin tyleż leniwy, ileż potrzebujący wymagającego rywala i wielkiego celu, który dorównałby jemu wysokości - i dosłownie, i w przenośni.

Kto wie, być może wcale nie Motiejunas wyrośnie na herosa w tej serii. Najciekawszą walkę stoczą ze sobą Jerel Blassingame i Walter Hodge. Pierwszy dojrzewał w tym sezonie, biegając za ścisłą czołówką rozgrywających w Europie. Drugi umocnił swoją pozycję w zielonogórskim teamie do tego stopnia, że bez niego sypią się wszelkie fundamenty. To w ich rękach piłka przebywać będzie najczęściej, to ich inwencja i dyspozycja dnia będzie kształtować całą drużynę. Że nie boją się ryzyka przekonali nas niejednokrotnie. Ale zdecydowanie większa presja ciąży na tym pierwszym, który ma poprowadzić Asseco Prokom do kolejnego mistrzostwa. Ten drugi swoją misję już wykonał - walnie przyczynił się do historycznego wyczynu ekipy z Winnego Grodu - po osiemnastu latach Zastal znowu wbił się na salony (zatem można go uznać za nowicjusza w tym kręgu). Czy bez oporu zostanie z niego wyrzucony?

Początek pierwszego meczu w niedzielę o godz. 13. Transmisja w TVP Sport.

Źródło artykułu: