Paweł Turkiewicz: Nic tylko chwalić Grochowskiego

Gdynianie pozwolili dąbrowianom wygrać sobotnie starcie, po którym stracili fotel wicelidera pierwszoligowej tabeli. Trener Paweł Turkiewicz momentami był bezradny wobec zagrań swoich podopiecznych. - To jest koszykówka, czasami tak jest, że co innego się tłumaczy, a co innego koszykarze realizują na parkiecie - podkreślił. Po meczu pozostało mu tylko gratulowanie zwycięzcom.

W tym artykule dowiesz się o:

Start Gdynia jest drużyną budowaną z myślą o awansie do TBL, dąbrowski MKS po gruntownej przebudowie składu ma za zadanie jak najlepiej zaprezentować się na pierwszoligowych parkietach. Jednak w sobotę w hali "Centrum" gospodarze okazali się lepsi, gdyż potrafili wykorzystać słabość rywali, którzy dwukrotnie mieli zwycięstwo w garści, ale nie uspokoili swojej gry.

- To jest koszykówka, czasami tak jest, że co innego się tłumaczy, a co innego koszykarze realizują na parkiecie. Niestety, konsekwencją tego jest to, że daliśmy drużynie MKS-u dwa razy dojść do dogrywki, w sytuacji, gdy teoretycznie mieliśmy pewne zwycięstwo. Popełniliśmy za dużo błędów, zwłaszcza niesportowy faul Andrzejewskiego, takich rzeczy się nie robi. To jest granie na niekorzyść zespołu - wytłumaczył po meczu trener Paweł Turkiewicz.

Spotkanie jeszcze dobrze się nie rozpoczęło, a gdynianie stracili ważnego zawodnika, w jednym ze starć kontuzji lewego barku doznał bowiem Adam Lisewski. - Na pewno jakiś tam wpływ na przebieg pojedynku miało, czy tam mogło mieć, ale to jest tylko gdybanie. Nie mieliśmy Lisewskiego na parkiecie i musieliśmy sobie radzić bez niego - stwierdził.

Premierową kwartę Zagłębiacy rozpoczęli od wyniku 5:0, ale szybko utracili tę przewagę, po to by w ostatniej sekundzie rzucić na 26:23. O takim wyniku przesądziła trójka Łukasza Grzegorzewskiego, lecz najjaśniejszą postacią był Paweł Zmarlak, który zdobył niemal połowę punktów w tej odsłonie, a w kolejnych jeszcze bardziej przyczynił się do końcowego triumfu. - Zbyt dużo razy pozwoliliśmy Zielińskiemu na dobitki pod koszem. Uczulałem na to chłopaków. Taka postawa była konsekwencją tego, że moi zawodnicy zbyt łatwo byli mijani jeden na jednego. Znaczenie mają fundamenty koszykówki, jak właśnie gra jeden na jeden i ustanie jeden na jeden, to właśnie z tego jest kreowanie gry. Jak się ustoi jeden na jeden, to zdecydowanie łatwiej wychodzi bronienie na pick and rollu, w meczu z MKS-em mieliśmy z tym problem - powiedział szkoleniowiec Startu.

Dąbrowski MKS przed rozpoczęciem sezonu przeszedł gruntowne zmiany w składzie i nie był typowany do grona faworytów I ligi. Jednak dotychczasowe mecze pokazały, że może się liczyć w stawce, po blisko połowie rundy zasadniczej plasuje się na drugim miejscu. - Dąbrowianie fajnie zagrali. Grochowski bardzo mądrze zagrał, miał dobry dzień, trafiał rzuty za trzy, tylko chwalić, że tak młody chłopak bierze ciężar gry na siebie. Jest ciekawa mieszanka i zespół na pewno będzie się liczył. My też mamy młodych graczy i staramy się mieszać, to jest działanie dla dobra koszykówki. Oczywiście są nerwy, gdyż chcieliśmy wygrać w Dąbrowie Górniczej, ale cóż pozostaje mieć nadzieję, że ci młodzi zawodnicy będą z tego korzystać i zbierać doświadczenie - wyjaśnił Turkiewicz.

Jednak wszystko zweryfikują play-offf, w których wszystko jest możliwe. - Jeszcze nie skończyła się pierwsza runda, przed nami druga część sezonu. Czas pokaże, jak zespoły są przygotowane fizycznie. Cała esencja ligi będzie w play-off, do których jeszcze daleko - zakończył Paweł Turkiewicz.

Komentarze (0)