Zdecydowanie więcej kłopotów ma trener Znicza Basket Pruszków, Michał Spychała. Od kilku tygodni nie może skorzystać z podstawowego rozgrywającego, Marka Szumełdy-Krzyckiego, który w trakcie rozegranych spotkań prezentował się znakomicie będąc najlepszym koszykarzem swojej drużyny. W oficjalnym pojedynku nie zdążył za to zadebiutować Alan Czujkowski, który poważnej kontuzji nabawił się jeszcze we wrześniu. - Czekam na decyzję fizjoterapeutów i lekarzy. Myślę, że jeszcze przez dwa mecze nie będę mógł z niego korzystać - ocenił po ostatnim pojedynku Spychała odnosząc się do sytuacji Szumełdy-Krzyckiego. Wobec tych osłabień mimo niezaleczonego urazu mnóstwo czasu na parkiecie spędza Adrian Suliński, co z pewnością wpływa na jego postawę oraz dyspozycję całej drużyny.
Znacznie lepiej w porównaniu z niedzielnym przeciwnikiem sytuacja wygląda w Sokole Łańcut. Trener Dariusz Kaszowski nie może się jednak przez cały sezon cieszyć pełnym komfortem pracy. Przez dłuższy czas pauzował Marcel Wilczek, a gdy dodać do tego nieobecność Macieja Klimy w Lublinie recepta na porażkę gotowa. Obaj Koszykarze są liderami swojej drużyny i jednymi z wyróżniających się graczy w lidze. Na szczęście dla fanów podkarpackiej ekipy pełna mobilizacja na ostatni pojedynek z MKS-em Dąbrowa Górnicza przyniosła pożądany efekt, czyli wygraną 79:72. Dzięki temu sokoły obroniły fotel lidera, lecz po dwie porażki mają również zespoły z Gdyni i Torunia.
Mimo, że Koszykarze z Mazowsza przegrali tylko dwa mecze więcej niż Sokół zajmują ósmą pozycję w ligowej tabeli. To pokazuje, jak zbliżające się nieuchronnie do półmetka rozgrywki są wyrównane. Drobny kryzys może wiele kosztować, dlatego każdy z zespołów zrobi wszystko, by w niedzielę wyrwać dwa punkty. Na razie Znicz przegrywa tylko na wyjazdach. Ostatnio po przeciętnym spotkaniu miało to miejsce w Stargardzie Szczecińskim. Na swoim parkiecie jest już jednak lepiej, o czym przekonał się m. In. Beniaminek z Torunia. - Będzie bardzo ciężko. Co prawda u siebie jeszcze nie przegraliśmy, ale to żaden argument. Będziemy walczyli, jak w każdym meczu. To, że się staramy i jesteśmy tak ze sobą w dobrych i złych momentach daje efekty - skomentował dla naszego portalu trener Znicza. Pruszkowianie swojej szansy mogą też upatrywać w tym, że lider I ligi dwie porażki poniósł właśnie na wyjazdach. Jedna z nich miała miejsce w Radomiu, gdzie pruszkowianie tryumfowali.
W podwarszawskim teamie zdają sobie jednak sprawę z siły rywala. Niewątpliwym liderem jest wspominany Klima, który nie dość, że punktuje to również zbiera i blokuje, co czyni go kompletnym graczem podkoszowym. Oprócz niego jeszcze trzech innych koszykarzy może chlubić się dwucyfrową średnią zdobyczą punktową. - Prezentują równy, solidny poziom z bardzo dobrą defensywą. Ich zawodnicy dysponują dużą wszechstronnością w ataku. Wysocy, z którymi się zmierzymy są inni niż ci Spójni. Maciej Klima, czy Ireneusz Chromicz potrafią penetrować, rzucać i dobrze bronić - przeanalizował zalety niedzielnego przeciwnika Spychała.
Po drugiej stronie niemal w ciemno można obstawiać, że odpowiedzialność za wynik wezmą Grzegorz Malewski oraz doświadczony Dominik Czubek, który pod nieobecność Szumełdy-Krzyckiego ma pełnić rolę głównego kreatora gry. Do tego w kluczowych momentach potrafi przymierzyć z dystansu nie zważając na postawę kryjących go przeciwników. Wsparciem dla Czubka na obwodzie powinien być Suliński, a pod koszem wspólnie z Malewskim powalczy Andrzej Misiewicz. Statystycznie pruszkowski duet wypada gorzej od pary Klima - Wilczek. Trzeba jednak brać pod uwagę, że Wilczek nie rozegrał wszystkich spotkań, więc liczby zawarte w statystykach są niepełne, a o końcowym wyniku zdecyduje bezpośrednia konfrontacja.
Czy Pruszków pozostanie niezdobytą twierdzą? A może lider I ligi wykorzysta luki w kadrze rywala i odniesie pierwsze zwycięstwo na Mazowszu? O tym przekonamy się w niedzielę, 4 grudnia. Początek meczu w Pruszkowie o godz. 18:00.