O trzecie zwycięstwo - zapowiedź meczu Wisła Can - Pack Kraków - Energa Toruń

W tym sezonie obie drużyny nie zaznały jeszcze porażki. W sobotni wieczór jednak, ten status zachowa tylko jedna z ekip. Eksperci jednogłośnie stawiają na wygraną gospodyń, których potencjał jak na naszą ligę jest wręcz ogromny. Tyle, że torunianki na pewno tanio skóry nie sprzedadzą i do spotkania z mistrzem Polski podejdą podwójnie zmobilizowane. Kto zatem będzie mógł cieszyć się po końcowej syrenie?

Rozważając wszystkie za i przeciw trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że to Wisła jest zdecydowanym faworytem. Krakowianki jak dotąd pokonały jednego z głównych rywali do mistrzowskiego tytułu, Lotos Gdynia, a w minioną środę z kwitkiem odprawiły młody zespół INEI Poznań, który choć ambitny, nie był w stanie realnie im zagrozić. Teraz Wiślaczki staną znów przed nieco trudniejszym zadaniem, bo Energa podobnie zresztą jak wspomniany Lotos do słabeuszy absolutnie się nie zalicza i posiada w swoim składzie kilka zawodniczek, które w pojedynkę potrafią rozstrzygnąć losy rywalizacji.

Mowa m in. o wszechstronnej Bridgette Mitchell, która już w swoim pierwszym spotkaniu w barwach Energi zaprezentowała spore umiejętności i poprowadziła drużynę do efektownej wygranej nad Tęczą Leszno, notując przy tym znakomite statystyki na poziomie 27 punktów i 13 zbiórek. Oprócz niej uwagę zwraca także rozgrywająca Leah Metclaf, która nie tylko potrafi bardzo dobrze obsłużyć podaniami swoje koleżanki, ale też zaskakująco dobrze wywiązuje się z roli strzelca. Wydaje się zatem, że powstrzymanie tych dwóch koszykarek będzie priorytetem Białej Gwiazdy, która przed własną publicznością nie zwykła przegrywać.

Wisła jednak z pewnością nie będzie skupiać się tylko na obronie. Co więcej, prawdopodobnie już w pierwszej połowie będzie chciała wypracować sobie możliwie jak największą przewagę, by później ze spokojem kontrolować losy rywalizacji. W Poznaniu, krakowiankom ta sztuka udała się doskonale i wszyscy związani z klubem nie mają nic przeciwko, by taki scenariusz się powtórzył. Trener Jose Ignacio Hernandez liczy przede wszystkim na swoje wysokie zawodniczki, które jak na razie zgodnie z przewidywaniami są najważniejszymi trybami w całym kolektywie. W pojedynku z INEĄ bardzo pozytywnie zaskoczyła Petra Ujhelyi, która do spółki z Milką Bjelicą zdominowała walkę pod tablicami. Gdy dodamy do tego fakt, że w najbliższą sobotę na parkiecie pojawi się zapewne oszczędzana w środowej konfrontacji Ewelina Kobryn, staje się jasne, że torunianki będą mieć niezwykle ciężką przeprawę.

W szeregach mistrzyń Polski, oprócz podkoszowych, wiele do udowodnienia będzie mieć też młoda rozgrywająca, Ana Dabović. Serbka w ostatnim meczu ligowym zaprezentowała się zdecydowanie poniżej własnych oczekiwań, a hiszpański szkoleniowiec drużyny pozwolił jej przebywać na parkiecie zaledwie przez 10 minut. Teraz o podobnej sytuacji raczej nie powinno być mowy, bo była zawodniczka Dynama Nowosybirsk przychodziła do Krakowa ze zdecydowanie większymi nadziejami i z pewnością zrobi wszystko, by pokazać, że to jej należy się miejsce w składzie. A taka postawa bez wątpienia zaprocentuje na korzyść całego zespołu.

Ponadto, nie można zapominać o tym, że w sobotnim meczu w barwach Wisły wystąpi już Erin Phillips, która po przygodzie w WNBA w końcu wraca do Polski. O tym, że Australijka znacznie wzmocni zespół Białej Gwiazdy w kontekście całego sezonu nikogo nie trzeba przekonywać. Wątpliwości budzi jedynie to, że niemal wprost z podróży przyjdzie jej wyjść na parkiet razem z koleżankami, z którymi nawet nie miała okazji potrenować. Jednakże w klubie zapewniają, że taki moment jej powrotu został celowo zaplanowany, bo na kilkanaście godzin po przylocie ogólne zmęczenie nie daje się jeszcze tak we znaki jak w kolejnych dniach. Jeśli wierzyć tym słowom, to można się spodziewać, że Phillips, podobnie jak przed tygodniem Nicole Powell już na wstępie okaże się bardzo pomocna.

Tym samym, wiele wskazuje na to, że trzecie z rzędu zwycięstwo padnie łupem Wiślaczek, które na krajowym podwórku wydają się być poza zasięgiem, ale toruńskiej Energi na pewno nie można lekceważyć, przez co kibice w hali przy ulicy Reymonta z pewnością będą mieli okazje podziwiać emocjonującą rywalizację.

Spotkanie odbędzie się w najbliższą sobotę o godzinie 18.

Źródło artykułu: