- Trener drużyny gości, Zoran Sretenović, pochwalił swoich zawodników za to, że potrafili się zmobilizować na to spotkanie i przez cały mecz grali o zwycięstwo. Ja natomiast moim podopiecznym mogę pogratulować tylko dwudziestu minut. Pierwsze dwie kwarty przeszliśmy obok meczu, pozwoliliśmy przeciwnikom grać łatwe akcje, byliśmy mało agresywni w obronie. To jest model, który na pewno nie da nam sukcesu. Musimy wrócić do agresywnej obrony, bo tylko nią można wygrać mecz. Oczywiście, mam świadomość, że zespół Polpharmy jest bardzo strzelny i ciężko jest ich upilnować, ale warto zauważyć, że mamy absencję dwóch podstawowych zawodników: Kuby Dłoniaka i Tomka Kęsickiego. Myślę, że mecz wyglądałby inaczej gdybyśmy grali w pełnym składzie. Niemniej jednak trzecia i czwarta kwarta pokazały, że nawet bez nich można było pokusić się o zwycięstwo. Tak, jak powiedziałem: nie można stracić dwudziestu minut i potem rozpaczliwie gonić. Szkoda tego meczu - powiedział Tomasz Herkt.
Co było przyczyną porażki zielonogórskiego zespołu? - Tłumaczyłem już, że gramy bez Kęsickiego i Dłoniaka. Wyszarpaliśmy ostatnio wygraną w meczu z Kotwicą Kołobrzeg. Zagraliśmy wtedy w pełni poświęcenia. To jest dwóch zawodników, którzy prawdopodobnie będą grali w pierwszej piątce, gdy wrócą. Wtedy jest inna rotacja zagranicznych graczy. Brakuje nam na desce. Chodkiewicz ma około dwóch metrów, Żarko Comagić też nie jest gigantem. Polpharma pod koszem ma co najmniej czterech rosłych zawodników i dzięki temu wygrywają deskę. Mają zawodników obwodowych, którzy strzelają. A nam punktów ewidentnie brakuje. Jeżeli chcemy być w grze, musimy to wydrapać sakramencką obroną. Nie mam niepokoju przed dalszą częścią sezonu, ponieważ po dojściu tych graczy, o których mówiłem wrócimy do normalnej rotacji i normalnego grania. Ci dwaj zawodnicy powinni nam dostarczyć dodatkowo około 16 punktów. Ja dostrzegam inny kontekst: jest tak, że widzi się pewną niemoc w ataku. Oddajemy przecież rzuty, niektóre z czystych pozycji, na przykład Comagić miał taką i trafił w kant tablicy, nie trafił dwóch rzutów osobistych. Chodkiewicz nie trafił nawet w obręcz i tak dalej. Oznacza to, że brakuje pewności siebie. Jeżeli nie ma jej w ataku, to jest inaczej. Agresywna obrona daje swobodny atak. Z drugiej strony swobodny atak zachęca do agresywnej obrony. A w tym meczu mieliśmy chyba do czynienia z takim myśleniem "chyba się nie da, kurde". Temu nie wpadło, temu nie wpadło i tak dalej - ocenił trener Zastalu.
Herkt jest przekonany, że gdy do składu powrócą kontuzjowani Tomasz Kęsicki i Jakub Dłoniak, postawa beniaminka Tauron Basket Ligi będzie jeszcze lepsza. - Kęsicki musi być zawodnikiem na 12 punktów i 10 zbiórek. Myślę, że tak będzie. Do tego swoje musi dokładać Dłoniak, który w tej chwili był naszym trzecim strzelcem ze średnią 10 punktów na mecz. Jeżeli tego brakuje, to nie za bardzo jest komu zdobywać punkty. W środę dobre zawody zagrał Marcin Flieger, który rzucił 17 punktów. Walter Hodge zdobył 25, a Chris Burgess 18. Do tego muszą być następni. W Polpharmie strzelecki popis, kilku zawodników na poziomie 10 punktów. Mają na rotacji zawodników, którzy wchodzą i zdobywają punkty. A my mamy zero, zero i tak dalej. To jest problem. Umówmy się, że w tym składzie ciężko byłoby nam kończyć pierwszą rundę na trzecim miejscu. Ubytek dwóch podstawowych graczy, tym bardziej wartościowych Polaków, powoduje taką, a nie inną sytuację. Nie mam więc obaw co do postawy zespołu w dalszej części sezonu - podkreślił.
Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że po udanym początku sezonu, ostatnio loty obniżyli Żarko Comagić i Maciej Raczyński. - Żarko w lidze gra na 8 punktów, a dzisiaj zdobył ich 9, czyli nie zszedł poniżej swojej średniej. Poza tym proszę zauważyć, że on nie gra teraz na pozycji nr 4, nie wyszedł w pierwszej piątce. Gra trochę mniej bo nie mamy Dłoniaka. Gdyby Kuba był, wtedy mielibyśmy inną sytuację, bo wtedy skład byłby inny i Żarko byłby pierwszoplanową postacią, a wtedy gra się inaczej. Nie wymagajmy od zawodników, którzy skończyli uniwersytet i przyszli tutaj rozpoczynać swoją koszykarską karierę, że będą grali tak, jak gracze, którzy otarli się o NBA. To są chłopaki, którzy przyczynili się do tego, że mamy sześć zwycięstw. Musimy wrócić do pełnego składu. W tej chwili cierpimy na zmianach. Nie mamy za dużo punktów z ławki. Cały czas byliśmy jednak w grze. Polpharmę można ocenić jako zespół, który powinien być przed nami w tabeli, patrząc na wszystkie okoliczności. To zbilansowana drużyna ze Skibniewskim i Chanasem, którzy grali w reprezentacji. Potwierdzają to. Jeden rzuca 20 punktów, drugi 12 i cały czas są w grze. Cielebąk to gracz, który sprawdził się w polskiej lidze i zagranicą. Wróćmy więc do zbilansowanego składu i wrócimy do normalnego grania. Oczywiście, mogliśmy wygrać to spotkanie, na przykład gdyby w końcówce wpadły dwa rzuty osobiste Żarko Comagicia. Doszłaby do tego jakaś jedna trójka i to my byśmy wygrali. Do tego potrzeba jednak doświadczenia i pewności siebie - zaznaczył Tomasz Herkt.
Zastal pierwszą rundę zakończył na trzecim miejscu w tabeli, co jak na beniaminka jest znaczącym osiągnięciem. Tym bardziej, że zespół trapią kontuzje. - W drugiej rundzie również postaramy się zagrać na granicy swoich stuprocentowych możliwości. Tak będziemy ustawiać zespół, że nie będzie miejsca dla tych, którzy będą obijać się w obronie. Na treningu jest taka walka w obronie, że gdyby 70 procent z tego zaistniało w środowym meczu, spokojnie byśmy wygrali. Jest pewna obawa wynikająca z braku doświadczenia. To, że na przykład Marcin Flieger grał w PBG, był poza meczową dwunastką, miał epizody w Czarnych, to nie znaczy, że nabierał wtedy doświadczenia. Nabierał go w zeszłym sezonie i w tym. Cieszę się, że na Polpharmie jest w stanie zdobyć 17 punktów, bo utwierdza mnie to w przekonaniu, że mój wybór był słuszny. Nie obawiam się dalszych gier, ponieważ wiem, że ten zespół chętnie pracuje i kiedy będziemy mieli bardziej zbilansowany skład, będzie nam łatwiej - zakończył opiekun klubu z Winnego Grodu.