W końcu zaczniemy wygrywać - rozmowa z Kamilem Chanasem, zawodnikiem Polpharmy

Poprzedni sezon spędził w Anwilu i zdobył z tym zespołem srebrny medal Tauron Basket Ligi. Teraz w barwach Polpharmy przyjeżdża do Włocławka by po raz pierwszy w tym sezonie odnieść zwycięstwo. - Jak wygramy to nie ma znaczenia czy rzucę pięć, czy 20 punktów - mówi Kamil Chanas, rzucający Polpharmy Starogard Gdański.

Jacek Seklecki: Cztery porażki w pierwszych czterech kolejkach. Chyba nie tak wyobrażaliście sobie początek sezonu?

Kamil Chanas: Na pewno nie i nigdy przed sezonem byśmy nie pomyśleli nawet, że tak to wszystko się zacznie. Trzy mecze z tych czterech powinniśmy wygrać. W każdym z nich prowadziliśmy w czwartej kwarcie, ale trochę pecha, trochę błędów i sytuacja w tabeli jest taka, jaka jest. Mamy duży potencjał i myślę, że w pewnym momencie ta cała maszynka powinna zaskoczyć.

Z czego wynikają te porażki. Koncentracja w końcówkach? Bo często właśnie ostatnie minuty was zawodzą.

- No właśnie zawsze czegoś brakuje. Na chwilę obecną nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Przegrywamy pechowo w końcówkach i mam tylko nadzieję, że wkrótce taki stan rzeczy zmieni się i liczba zwycięstw po naszej stronie będzie się zwiększać.

Można powiedzieć, że pechowa porażka w Tarnobrzegu podcięła wam skrzydła i te następne były niejako efektem tej pierwszej?

- My właśnie chcieliśmy jak najszybciej zrehabilitować się za tamtą porażkę. Zabolała nas ona mocno. Ja w swojej karierze jeszcze nie spotkałem się z czymś takim, żeby prowadzić tak dużą różnicą punktów w trakcie spotkania i później je przegrać. Trochę ten mecz odbija się czkawką, ale nie można teraz już go rozpamiętywać tylko należy spoglądać do przodu.

Po roku spędzonym w Anwilu przeniósł się Pan do Starogardu Gdańskiego, gdzie jego rola w zespole miała się zwiększyć i chyba tak jest. Gra Pan więcej i notuje lepsze statystyki.

- Zgadza się. Gram zdecydowanie więcej, szkoda tylko, że moja ilość minut na parkiecie nie przekłada się na zwycięstwa Polpharmy. Ale tak jak mówiłem wcześniej. Mam nadzieję, że zaskoczymy w pewnym momencie, gdyż drzemie w nas duży potencjał i chciałbym, żeby to wszystko zaczęło funkcjonować.

Teraz zagracie z Anwilem we Włocławku i ten mecz będzie dla Pana nieco bardziej specyficzny, niż pozostałe.

- Poprzedni sezon w wykonaniu moim i kolegów we Włocławku był bardzo udany. Po świetnych rozgrywkach zdobyliśmy srebrny medal w lidze i ciekawie będzie znów pojawić się na parkiecie w Hali Mistrzów i pokazać się miejscowym kibicom.

Ma Pan takie wewnętrzne uczucie żeby pokazać się w Hali Mistrzów z jak najlepszej strony?

- Na pewno chciałbym zaprezentować się we Włocławku jak najlepiej, bo grałem w poprzednim sezonie właśnie w Anwilu i fajnie byłoby dobrze zagrać, ale nie widzę tutaj żadnej większej mobilizacji. Będzie to po prostu nasz kolejny mecz w lidze i zarówno ja, jak i moi koledzy przygotujemy się do niego tak samo, jak do innych spotkań, przeciwko innym drużynom. Najważniejsze jest dobro zespołu i liczy się jego zwycięstwo. Jak wygramy to nie ma znaczenia czy rzucę pięć, czy 20 punktów.

Przed wami wyjazd do Włocławka, a dwa tygodnie później do Zgorzelca. Przy waszym słabszym bilansie taki terminarz wydaje się dość zabójczy.

- Terminarz jest dla nas nieubłagany. Wiadomo Turów i Anwil to silne drużyny, ale o pozostałych można powiedzieć to samo. Każdy mecz jest trudny i jak pokazuje dotychczas nasza liga – wszystko się może zdarzyć. To dopiero początek sezonu. Start nie jest najlepszy, ale myślę, że w końcu zaczniemy wygrywać.

Jak reszta drużyny odbiera ten słaby początek sezonu?

- Na pewno wszyscy są podenerwowani, ponieważ ciężko ćwiczymy. Przychodzi mecz, prowadzimy niemal całe spotkanie, a końcówka jest taka, że trzeci raz z rzędu przegrywamy. I to jest naprawdę bardzo przykre.

Każdy ma jednak nadzieję, że w końcu zakończycie tę złą passę.

- Dokładnie tak. Ja z takim nastawieniem do tego podchodzę, że każdy mecz jest inny i w każdym trzeba dać z siebie sto procent i walczyć o zwycięstwo. Bez takiego podejścia nie można myśleć o jakimkolwiek zwycięstwie.

Źródło artykułu: