Do dramatycznej sytuacji doszło w ostatniej kwarcie potyczki z Liderem. Wówczas grająca z taśmą zabezpieczającą oraz stabilizatorem Amerykanka podczas blokowania rywalki tak nieszczęśliwie spadła na parkiet, że doznała kontuzji skręcenia prawej stopy. Jeszcze przed zakończeniem meczu sztab medyczny Artego szybko zdjął obuwie Raymond i zaczął przykładać zimny lód swojej rozgrywającej.
Zdruzgotane tą wiadomością były koleżanki Stephanie Raymond. - Nasza rozgrywająca już wcześniej miała problemy z kostką. Dlatego od dłuższego czasu grała ze specjalną ochroną. To był mechaniczny uraz, bo nadepnęła na rywalkę i stało się nieszczęście - mówiła Monika Sibora.
We wtorek po badaniach okazało się, że kontuzja nie jest tak poważna. Amerykanka będzie mogła prawdopodobnie wystąpić podczas najbliższego (sobota, 19:00) spotkania z Widzewem Łódź. Oczywiście Raymond cały czas dokucza mocny ból oraz duża opuchlizna. Wszystko zależy od tego jak młody organizm przystosuje się do zaaplikowanej rehabilitacji.