Rewelacja sezonu z nożem na gardle - zapowiedź meczu Polpharma Starogard Gd. - Anwil Włocławek

Anwil Włocławek od finału Tauron Basket Ligi dzieli już tylko jedna wygrana. Podopieczni Igora Griszczuka dwukrotnie wykorzystali przewagę własnego boiska, w efekcie prowadzą w półfinale z Polpharmą Starogard Gd. 2-0. Kolejny mecz odbędzie się jednak na parkiecie Kociewskich Diabłów. Czy koszykarze Miliji Bogicevicia wykorzystają atut własnego parkietu i przedłużą rywalizację?

Polpharma we Włocławku nie zachwyciła swoją postawą. W szczególności można się przyczepić do ofensywy, która delikatnie mówiąc nie funkcjonowała tak, jak powinna. Koszykarze często grali zbyt czytelnie i pudłowali z doskonałych akcji. Nie trudno też było zauważyć, że ranga spotkań przerosła kilku zawodników, co skutkowało kunktatorskimi zagraniami i stratami. Dała o sobie znać również wąska rotacja a w dalszej konsekwencji zmęczenie.

Zawiedli także liderzy, czyli Patrick Okafor i Anthony Weeden. Nigeryjski środkowy dostawał mnóstwo piłek, lecz kryty twardo nie miał sposobu na minięcie przeciwnika. Wściekły Okafor zamiast skupiać się na grze, często wdawał się w dyskusje z innymi graczami, czy też sędziami. Ironiczne oklaski w stronę arbitrów przyniosły nawet faul techniczny. Doświadczony koszykarz w meczu nr 2 zanotował wprawdzie double-double (18 punktów, 10 zbiórek), ale widać było, że najwyższa forma gdzieś się ulotniła. W nowej roli - rozgrywającego - póki co nie odnalazł się Amerykanin. Weeden miał więcej strat, niż asyst, a wiele do życzenia pozostawiała jego skuteczność. Zaskoczeniem była jednak dobra postawa Urosa Mirkovicia, który w pierwszym meczu był bezbłędny, zaś w drugim spisał się przyzwoicie.

Druga drużyna rundy zasadniczej nie dała się sprowokować - łatwo radziła sobie z agresywną obroną oponenta, wykorzystując nawet najmniejsze błędy starogardzian. Sporo świeżości, ożywienia wnosili zmiennicy, z których usług nie bał się korzystać Igor Griszczuk. Podopieczni Białorusina tak naprawdę w obu potyczkach byli stroną kontrolującą, lecz jedyna różnica polegała na tym, że decydujący cios zadali w innej kwarcie.

O tym, że Andrzej Pluta jest jak wino, wiedzą chyba wszyscy sympatycy koszykówki. Były reprezentant Polski nadal zachwyca swoją grą, lekkością w trafianiu do kosza. To właśnie on był katem Polpharmy w obu spotkaniach, rzucając po 20 punktów. Podopieczni Miliji Bogicevicia wprawdzie starali się bronić twardo i ograniczyć jego poczynania, ale Pluta w tak wyśmienitej formie, bez problemów radził sobie z rywalami. - Po niemalże każdym spotkaniu wiadomo dlaczego ta marka tak długo istnieje na polskim rynku. W pewnym momencie dobrymi akcjami pociągnął mecz kiedy byliśmy blisko. Trzymał Anwil poza naszym zasięgiem - tłumaczył serbski szkoleniowiec SKS.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że sypią się puzzle trenerowi Bogiceviciowi. Najpierw na jednym z treningów, jeszcze przed rozpoczęciem ćwierćfinałowej batalii z AZS Koszalin, kontuzji nadgarstka doznał Brody Angley, który wraca Stanów Zjednoczonych, a w starciu nr 2 z Anwilem parkiet z powodu urazu musiał opuścić Damian Kulig. Występ młodego podkoszowego w czwartkowym meczu stoi pod wielkim znakiem zapytania. Niezależnie od tego czy Kulig wystąpi, czy też nie jedno jest pewne. Polpharma znajduje się w wielkich tarapatach i potrzebna jest zmiana strategii, by wygrać z zespołem Griszczuka. - Mój zespół oddał serce na parkiecie, wierzę w nich, nie poddajemy się. Musimy pokazać charakter ponownie - powiedział Bogicević.

Faworytem czwartkowej batalii są oczywiście Rottweilery, którzy mają więcej atutów niż gospodarze. Czy Anwil zakończy rywalizację w trzech potyczkach? Przekonamy się w czwartkowy wieczór. Początek zawodów o godz. 18. Bilety w cenie 25 zł (normalny) i 15 zł (ulgowy), do nabycia w kasie przed spotkaniem.

Źródło artykułu: