- Rewanż za mecz na Bemowie w Orlen Basket Lidze się nie udał - rzucił krótko po meczu Michał Kolenda, skrzydłowy Legii Warszawa. Górnik Zamek Książ Wałbrzych wygrał 73:72.
Stołeczna ekipa tym samym pożegnała się z turniejem o Pekao S.A. Puchar Polski już na poziomie ćwierćfinału i nie obroni wywalczonego przed rokiem trofeum.
- Bardzo trudny mecz, który mógł pójść w obie strony. Prowadziliśmy przez większość spotkania, ale nie mogliśmy znaleźć rozwiązania, żeby dowieźć triumf do końca - przyznał Ivica Skelin. Sześć minut przed końcem było jeszcze 67:60 dla Legii.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Górnik w tym momencie zaliczył jednak serię 13:2. Skelin nie miał wątpliwości, gdzie jego drużyna miała największy problem. - W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrą defensywę. W drugiej już tak nie było, rywale zdobyli w tej części 45 punktów, a wcześniej tylko 28. To 17 oczek różnicy - wyjaśnił.
Mimo wszystko do ostatniej syreny Legia była w grze o sukces. Zapewnić mógł go w ostatniej akcji Andrzej Pluta. Piłka po jego rzucie nie znalazła jednak drogi do kosza. - Gdyby to wpadło, to my cieszylibyśmy się z wygranej. Musimy to zaakceptować, takie jest życie - powiedział chorwacki szkoleniowiec.
Stołeczny zespół w tym sezonie nie gra na miarę oczekiwań. Odpadł w ćwierćfinale Pekao S.A. Pucharu Polski. W Orlen Basket Lidze jest na szóstej pozycji z bilansem 10-8. Niedawno w składzie doszło do zmian. Odeszli Jawun Evans i Shawn Jones, a zamienili ich E.J. Onu i Sam Sessoms. Doszedł też Aleksa Radanov.
- Dokonaliśmy zmian i wydaje mi się, że wszyscy razem mieliśmy ze sobą zaledwie trzy treningi. Najważniejsze, czego potrzebujemy, to trochę więcej czasu, żeby popracować razem. Wtedy będziemy mogli zrobić więcej niż dotychczas - skomentował wszystko Skelin.
I teraz Legia będzie miała dużo czasu na pracę. Kolejny mecz - derbowy z Dzikami Warszawa - rozegra dopiero 1 marca.