Skazywani na pożarcie bez swoich liderów, kontuzjowanych Kevina Duranta i Bradleya Beala, Phoenix Suns prowadzili do przerwy w Minneapolis 64:54.
Jeszcze na niespełna cztery minuty przed końcem było 114:107 dla ekipy z Arizony. Ale Timberwolves się nie poddali.
Gospodarze zamknęli niedzielny mecz zrywem 13-3 i rzutem na taśmę pokonali Suns 120:117. Dosłownie. Julius Randle trafił szalony rzut za trzy równo z końcową syreną.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
Timberwolves mieli piłkę na 2,1 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry. To wystarczyło. Randle zwieńczył swój świetny występ, w którym zdobył 35 punktów, rzutem na zwycięstwo. Anthony Edwards dodał 24 oczka.
Suns nie wystarczył nawet wybitny Devin Booker, który pod nieobecność Duranta i Beala rozegrał swój najlepszy mecz w tym sezonie. 28-latek w niedzielę zapisał przy swoim nazwisku aż 44 punkty i siedem asyst, trafiając 15 na 29 oddanych prób z pola, w tym 6 na 13, ale Suns doznali piątej porażki w tym sezonie.
Wynik:
Minnesota Timberwolves - Phoenix Suns 120:117 (22:31, 32:33, 32:26, 34:27)
(Randle 35, Edwards 24, DiVincenzo 15 - Booker 44, Alleen 18, Jones 13)