"Bahamy nas ukarały". Trener Polaków skomentował porażkę w walce o igrzyska

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Igor Milicić
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Igor Milicić

Już przed turniejem kwalifikacyjnym w Walencji, którego stawką są bilety na igrzyska olimpijskie, było wiadomo, że reprezentacja Polski koszykarzy będzie miała ciężko. Teraz - po pierwszym meczu - zrobiło się ekstremalnie.

- Od początku meczu nie zareagowaliśmy dobrze na liderów przeciwnika, którzy mieli otwarte rzuty. To dało im sporo swobody - przyznał po przegranej 81:90 z Bahamami (więcej -->> TUTAJ) trener naszej kadry, Igor Milicić.

Do Paryża bilety wywalczy tylko jedna z sześciu ekip, które pojawiły się na turnieju kwalifikacyjnym w Walencji. Na igrzyska wyleci tylko triumfator. Porażka "na dzień dobry" sprawiła, że Polacy walcząc o spełnienie marzeń już do końca będą niczym saperzy... nie mogą się pomylić.

Starcie z Bahamami od początku nie układało się po myśli naszego zespołu. Rywale szybko złapali rytm, trafili pierwsze cztery rzuty za trzy punkty, a po pierwszej kwarcie mieli na swoim koncie już 30 oczek i dwucyfrową przewagę. Rekordowo wynosiła ona w trakcie meczu nawet 19 punktów.

Pogoń w końcówce cudu nie dała. - Walczyliśmy mocno, jestem bardzo dumny z mojej drużyny. Wróciliśmy do gry, na różnicę dwóch posiadań - ocenił na konferencji Milicić. - Daliśmy z siebie maxa. Oczywiście błędy się zdarzały i Bahamy ukarały nas za pewne sytuacje.

Milicić dodał, że jest dumny, a wstydu nie było. Fakty są jednak takie, że porażka ustawiła nas w arcytrudnym położeniu, bo przegrać w Walencji już nie można. Wiadomo też, że Bahamy wygrają naszą grupę. My w czwartek zagramy o awans do półfinałów z Finami. Porażka? Oznacza powrót do domu.

Wygrana? Przedłuża nadzieje i daje nam półfinał z... Hiszpanami, głównymi faworytami turnieju. Na razie trzeba się jednak skupić na Finach, którzy w Walencji pojawili się bez swojej największej gwiazdy, czyli Lauriego Markkanena.

Nie oznacza to jednak, że czeka nas spacerek. Wręcz przeciwnie. - To dla nas najważniejszy mecz. Fizycznie jesteśmy gotowi do gry dzień po dniu - zapowiedział Milicić.

Ten liczy, że jeszcze w Walencji uda się naszej kadrze wziąć rewanż na Bahamach. Ewentualna szansa dopiero w finale...

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Fani w Polsce mają nowego idola. "Ja mu współczuję"
Kapitan reprezentacji Polski bez klubu. "Dużo rzeczy miało na to wpływ"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!

Komentarze (9)
avatar
Mike121
4.07.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
nastepna polska druzyna dumna po porazkach 
avatar
Tirek
4.07.2024
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
Tenerze sory selekcjonerze spójrz do lustra i oceń swoje decyzje 
avatar
CyfrowyChochlik
4.07.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie widziałem tam za bardzo zaangażowania. Jeden patrzy na drugiego brak decyzyjności 
avatar
doriano
4.07.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
3 dobrych zawodników NBA, którzy na dziś są lepsi od naszego najlepszego jedynaka. Do tego błędy trenera. Slaughter po paru niecelnych rzutach posadzony na wiele minut. Dużo czasu dla młodego s Czytaj całość
avatar
Janek Kowal
4.07.2024
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Kolejny nieprofesjonalny artykuł. Z 6 zespołów JEDEN awansuje. Zatem ta porażka niczego nie zmieniała. Prócz tego, że ew. trzeba będzie puknąć Hiszpanię w 1/2 a nie w finale. O ile tam trafimy.