Stało się. Pochwalili się głośnym transferem

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Rafał Sobierański /  Na zdjęciu: Jakub Garbacz
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Jakub Garbacz
zdjęcie autora artykułu

To bez dwóch zdań duży transfer w Orlen Basket Lidze. Jakub Garbacz, który zrezygnował z opcji pozostania w Anwilu Włocławek, ma oficjalnie nowego pracodawcę. To powrót po latach.

Przed kilkoma dniami Jakub Garbacz podjął decyzję o tym, żeby pomimo ważnej umowy odejść z Anwilu Włocławek. "Jakub Garbacz wykorzystał klauzulę zawartą w kontrakcie i rozwiązał umowę z Klubem Koszykówki Włocławek" - poinformowano.

Już wtedy różne źródła podawały nazwę nowego klubu 30-letniego rzucającego. Teraz jest oficjalne potwierdzenie. W nowym sezonie "Garbi" będzie bronił barw drużyny Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia.

Dla zawodnika to powrót do ekipy z Trójmiasta, którą opuszczał w 2019 roku po dwóch sezonach występów. Potem były takie kluby, jak Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski, niemiecki Syntainics MBC czy ostatnio Anwil.

"Przed laty przychodził do Gdyni z myślą o sukcesywnym rozwoju i otrzymaniu prawdziwej szansy na najwyższym poziomie. Dziś wraca do naszego miasta jako ukształtowany koszykarz, reprezentant Polski i uczestnik Mistrzostw Europy" - napisano na stronie gdyńskiego klubu.

Sezon 2023/2024 Garbacz zakończył ze średnimi na poziomie 10,6 punktu i 3,4 zbiórki. Długo pełnił bardzo ważną rolę w rotacji. Ta zmalała w momencie, w którym do zespołu dołączył Tomas Kyzlink. W Arce bez dwóch zdań będzie postacią kluczową.

Dodajmy, że w składzie pozostał Grzegorz Kamiński, a nowym trenerem ogłoszono Artura Gronka. W drużynie zabraknie z kolei takich postaci, jak Andrzej Pluta (transfer do Legii Warszawa) czy Adrian Bogucki (transfer do Śląska Wrocław).

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także: Michalak o Sochanie: Jest super człowiekiem. Oto, co robi wrażenie na kolegach Duże pieniądze dla gwiazdy NBA. Jest nowa umowa

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty