"Jest to kłamstwo". Czeski film mistrzyń Polski

WP SportoweFakty / Dawid Lis /  Na zdjęciu: Emilia Kośla, Zala Friskovec
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Emilia Kośla, Zala Friskovec

Prezes, który nie ma wpływu na to, co dzieje się w klubie? Tak właśnie się dzieje w KGHM BC Polkowice. Z pięknych obrazków po tytule mistrza Polski nie zostało już nic.

W tym artykule dowiesz się o:

"Od piątego lutego odebrano mi wszelkie narzędzia do pełnienia funkcji prezesa zarządu. Sugestia, że jestem odpowiedzialny za wstrzymanie płatności jest absurdem" - poinformował Ireneusz Mirski, prezes klubu z Polkowic.

Żeby dokładnie zrozumieć tę historię, należy cofnąć się do 4 lutego. Wtedy koszykarki KGHM BC Polkowice sięgnęły po Puchar Polski. A już następnego dnia w klubie rozpoczął się armagedon.

Wstrzymanie wypłat dla pracowników, zwolnienie kierownika, a wszystko to bez żadnej argumentacji. Ireneusz Mirski, pełniący funkcję prezesa, został totalnie odsunięty od władzy. Nie mógł podejmować decyzji, wykonać przelewu, ani nawet monitorować realizowanych transakcji.

Dlaczego? Gdy w banku poprosił o bezpośredni dostęp, został mu on cofnięty przez główną księgową Małgorzatę Kopacz. I tak Mirski może przebywać w siedzibie klubu, ale nie może decydować o niczym.

Więcej pisaliśmy o sytuacji w KGHM BC Polkowice tutaj -->> Mistrz Polski sypie się od środka. "Destrukcja na pełną skalę"

ZOBACZ WIDEO: Gortat odpowiada na zarzuty ws. kadry narodowej. "To jest wyssane z dwóch-trzech źródeł"

"Działanie MKS Polkowice jest uniemożliwiane przez wiceprezesa zarządu Leszka Cybulskiego, członka zarządu Janusza Pytlaka, główną księgową Małgorzatę Kopacz oraz szefa komisji rewizyjnej Piotra Stępnia" - można było przeczytać w liście otwartym, pod którym podpisali się członkowie sztabu.

O powody braku płatności zapytano wspomnianego Cybulskiego. Ten jednak od odpowiedzi stronił i odesłał do... Mirskiego. - On miał wiedzę i prowadził pełne działania - twierdził cytowany przez serwis miedziowe.pl.

- Wszystkie działania były prowadzone w klubie przez pana prezesa. Wiem też, że to wynikało z kwestii wewnętrznych dokumentów. Teraz te sprawy są prostowane. Sam zresztą staram się to robić z pozostałymi członkami zarządu i komisją rewizyjną - dodał.

"To kłamstwo"

Mirski wypowiedź Cybulskiego nazywa krótko: "Jest to kłamstwo". Człowiek, który prezesem polkowickiego klubu jest od 2022 roku, również zdecydował się przemówić w formie listu otwartego (przeczytasz go na końcu materiału). Przyznał, że wielokrotnie - i to przy świadkach - apelował o realizację płatności. Za każdym razem odbijał się od ściany.

"Zaskakują i oburzają mnie decyzje zarządu podejmowane po 5 lutego. Bez względu na to jakie problemy wewnątrz Klubu widzą panowie Cybulski, Pytlak i Stępień, reakcja na nie jest niedopuszczalna" - pisze Mirski. "Niewybaczalny jest fakt, że z Klubem zwyczajnie nie ma kontaktu. Do dzisiaj agencji kierują do byłego kierownika drużyny pytania o sytuację w klubie, bo w/w panowie milczą" - dodał.

Jak sytuacja wygląda obecnie? Przelewy nadal nie doszły, sprawy koszykarek i trenerów trafiły do BAT i STA (Sportowy Trybunał Arbitrażowy przy PZKosz). Agenci dzwonią do klubu, piszą maile, rozmawiają nawet z... władzami gminy, ale to nadal nie przynosi żadnych efektów.

Pewne jest, że z klubem pożegna się też duża część złotego składu. Przyszłość sztabu szkoleniowego również wydaje się przesądzona. W takich okolicznościach trudno jednak o inny scenariusz. Rzeczywiście nie tylko Mirski ze swoimi prośbami odbijał się od ściany, ale i członkowie drużyny czy agenci. Na pisma, które wysłano do klubu, nie ma odpowiedzi.

Jeśli to się nie zmieni, poszkodowani zapewniają, że pójdą z roszczeniami do sądu.

Sam Mirski niewiele może. W zasadzie - jak pisze i jak mogliśmy przeczytać we wcześniejszym liście - nie może nic. Zawodniczki? Trenerzy? Agenci? Czuć złość, irytację i niezrozumienie całej sytuacji. W końcu wszyscy wywiązali się ze swojego zadania. Efekty ich pracy widać w klubowej gablocie.

"Jak obronić decyzje o wstrzymaniu płatności, zaniechaniu wszelkiego kontaktu, utrudnianie funkcjonowania drużyny na ostatniej prostej sezonu? Czy są to działania motywowane dobrem Klubu, czy może osobistą vendettą pana Leszka Cybulskiego, któremu, po miesiącach niewywiązywania się z zobowiązań, na mój wniosek odebrano Klubowe wynagrodzenie?" - można przeczytać w liście Mirskiego.

Mistrzostwo za swoje

Na finiszu rozgrywek, które zakończyły się 14 marca i wtedy właśnie polkowiczanki zdobyły tytuł,  też było krucho. Sztab trenerski musiał zainwestować ze swoich pieniędzy, żeby drużyna zagrała najważniejsze mecze sezonu. Kuriozalna była sytuacja, że koszykarki nie dostały nawet biletów lotniczych, żeby po sezonie móc wrócić do domów.

---

Co dalej? W środę 17 kwietniach w Polkowicach dojdzie do spotkania. Obecni będą trenerzy Karol Kowalewski i Wojciech Eljasz-Radzikowski. Kto jeszcze? Obecność zapowiedzieli Cybulski oraz członek zarządu Janusz Pytlak. Mają też pojawić się przedstawiciele ratusza i być może Ireneusz Mirski.

[b]
Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:[/b]

Oficjalnie. Reprezentant Polski kończy karierę
USA ogłasza kadrę na igrzyska w Paryżu. Roi się od gwiazd

Komentarze (0)