Robert Reid był jednym z tych zawodników, który zapracował sobie w Houston Rockets na status legendy. Amerykański koszykarz, występujący na pozycjach obrońcy oraz skrzydłowego, na parkietach NBA rywalizował przez trzynaście lat, z czego aż dziesięć sezonów spędził właśnie w Houston.
"Rakiety" wybrały go w drugiej rundzie draftu w 1977 roku. Robert Reid niemalże z miejsca stał się liderem drużyny. Doceniano go za wszechstronność oraz świetną grę w defensywie.
W trakcie swojej kariery w NBA notował średnio 11,4 punktu, 4,5 zbiórki, 2,7 asysty i 1,1 bloku na mecz. Grał także w Charlotte Hornets, Portland Trail Blazers i Philadelphia 76ers, a w 919 meczach zdobył łącznie aż 10 448 punktów! Obok tych liczb nie można przejść obojętnie.
Portal "Houston Chronicle" przekazał, że Robert Reid zmarł w poniedziałek (19 lutego) w wieku 68 lat. Były koszykarz i trener walczył z rakiem.
"Rodzina Fertitta i Houston Rockets są głęboko zasmucone śmiercią byłego zawodnika - Roberta Reida, który odegrał kluczową rolę w doprowadzeniu Houston Rockets do pierwszych dwóch występów w finałach NBA" - czytamy na oficjalnym profilu Houston Rockets na platformie X.
Na wieści o śmierci Roberta Reida zareagował również obecny właściciel "Rakiet". "Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wraz z rodziną wiadomość o śmierci legendy Rockets, Roberta Reida. Miałem zaszczyt znać Roberta od dawna od ponad 40 lat, a jego obecność zawsze wnosiła radość do każdego pomieszczenia, do którego wchodził" - napisał Tilman Fertitta w mediach społecznościowych.
Czytaj także:
Curry o zakończeniu kariery w NBA. Padła deklaracja
LeBron James przekazał ważne wieści. Gdzie zakończy karierę?