Będą kolejne zmiany w Anwilu. Dimec da siłę pod koszem, a kto odciąży Sandersa?

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Jarosław Zyskowski i Victor Sanders w walce o piłkę
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Jarosław Zyskowski i Victor Sanders w walce o piłkę

Dlaczego Ziga Dimec? Co zadecydowało o rozstaniu z Jakubem Schenkiem? No i kto odciąży Victora Sandersa? Anwil Włocławek w piątek przegrał drugi mecz w sezonie. - Mentalnie byliśmy nie tam, gdzie zawsze - rzucił trener Przemysław Frasunkiewicz.

- Trochę zapasów było, ale też wiadomo było, że tak to będzie wyglądać - przyznał po piątkowym hicie Orlen Basket Ligi Przemysław Frasunkiewicz.

Jego Anwil Włocławek przegrał po raz drugi w sezonie (bilans 14:2). Po Legii Warszawa sposób na lidera rozgrywek znalazł Trefl Sopot (76:71).

Więcej o meczu przeczytasz tutaj -->> Leciały iskry w hicie Orlen Basket Ligi. Trefl zneutralizował Anwil i Sandersa

Spotkanie w Ergo Arenie, które z perspektywy trybun śledziło 4411 fanów, dostarczyło wielu emocji. Nie wyglądało też na pojedynek ze środka sezonu, ale bardziej z fazy play-off.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia

Było dużo twardej walki, mocnej defensywy. Dlaczego Anwil przegrał? - Trefl grał bardzo fizycznie, ale też bardzo mądrze - komplementował rywali. A włocławianie?  - W wielu sytuacjach byliśmy zagubieni. Mieliśmy pewne założenia i w tych samych sytuacjach raz robiliśmy coś poprawie, a następnym razem coś kompletnie innego - tłumaczył.

Głośno może Frasunkiewicz na konferencji prasowej o tym nie mówił, ale w Sopocie nie miał do swojej dyspozycji Kamila Łączyńskiego (jest już po zabiegu kontuzjowanej ręki, wróci do gry w połowie lutego) oraz Zigi Dimca, który zastąpił w składzie Tannera Grovesa.

Sanders nie poszalał

- Jak Sanders czaruje, to wszyscy się cieszą, a jak mu nie idzie to "a to Sanders dał ciała" i trzeba było go ukrócić - tak z kolei Frasunkiewicz odniósł się do występu Victor Sandersa. Ten miał problemy z przewinieniami, skutecznością i... mocną defensywą Trefla. Nie miał nawet centymetra swobody, żeby pokazać swoje czary.

Pomimo wszystko trener "Rottweilerów" do końca wierzył w swojego gracza. - Jest coś takiego, jak budowanie gwiazd czy liderów - przyznał. - Jeżeli chcemy zbudować sobie szansę, że taki gość będzie łamał dla nas mecze, to trzeba go obdarzyć dużym zaufaniem - dodał.

O ile we wcześniejszym meczu z Arriva Polski Cukier Toruń Sandersowi długo nie szło, ale w końcówce - jak to powiedział Frasunkiewicz - złamał mecz dla Anwilu, tak w Sopocie sztuka ta się mu nie udała.

- Nie zagrał dobrego meczu, wszyscy to widzieli. Natomiast postawiliśmy na niego. Jest naszym liderem, zaprowadził nas do bardzo dobrego wyniku, trzeba go wspierać - tłumaczył. - To jest moja decyzja, że był używany może trochę do przesady, ale on robi swoją robotę, ja swoją. A ja stawiam na Sandersa - dodał.

Szkoleniowiec "Rottweilerów" poruszył też pewną kwestię, jeżeli chodzi o hierarchię w drużynie. Według niego w zespole nie może być mowy o równości, a każdy musi znać i zaakceptować swoją rolę.

- Nigdy nie byłem zwolennikiem tego, że jest równość w zespole. Uważam, że to jest duże kłamstwo. Jak grałem trenerzy też opowiadali mi takie rzeczy, ale to jest nieprawda - stwierdził.

Dlaczego Dimec?

- Jesteśmy w przebudowie, kiedyś to trzeba było zrobić i wybraliśmy taki moment - tak z kolei ocenił sytuację, w jakiej aktualnie znajduje się jego drużyna. Po zakończeniu pierwszej rundy pożegnano się ze wspomnianym na wstępie Grovesem, a w jego miejsce ściągnięto Dimca.

Dlaczego akurat Słoweniec? Jakie były inne opcje? - Jeżeli chodzi o przydatność Zigi, to każdy sobie zdaje sprawę, że drużyny, które są w topie tabeli, mają graczy podkoszowych ciężkich, którzy w takim meczu, jak dziś (przeciwko Treflowi - przyp. red.) potrafią się przeciwstawić fizyczności - wyjaśnił. - To duży, mocny facet.

- Jest graczem doświadczonym, europejskim, a to ważne. Dlaczego? Bo szybko zrozumie system. Ziga uważam wpasuje się bardzo dobrze, a nie chcieliśmy mieszać. Nie chcieliśmy też gościa, który będzie chciał zdominować zespół - dodał.

Jeżeli chodzi o słoweńskiego giganta, to nie był on pierwszym wyborem. We Włocławku zdecydowali się zbadać temat Malika Williamsa, czyli również byłego koszykarza Anwilu, który obecnie występuje na zapleczu NBA, w G League.

- Nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do Malika. Natomiast finansowo jest to jakiś kompletny poziom nie do osiągnięcia - szybko wyjaśnił temat Frasunkiewicz.

To nie koniec. Dlaczego zrezygnowano z Schenka?

Zakontraktowanie Dimca nie oznacza końca zmian w Anwilu. Skład ma uzupełnić jeszcze jeden zawodnik, obwodowy. Mogący grać na pozycjach rozgrywającego i rzucającego obrońcy.

- Mamy dosyć zróżnicowany zespół, że możemy szukać graczy o różnych profilach i weźmiemy gracza najlepszego, dostępnego. Przydałby się ktoś, kto lepiej rozwiązuje akcje typu pick-and-roll, ale też ktoś, kto umie zdobyć punkty z izolacji - tłumaczy szkoleniowiec Anwilu. - Kogoś kto potrafi wykreować coś z niczego.

W skrócie takiego, który będzie mógł odciążyć Sandersa. Na jego barkach spoczywa bowiem bardzo wiele, a mecz z Treflem dobitnie pokazał, że ktoś od pomocy jest potrzebny.

Frasunkiewicz przyznał też, że składu - aż do samego zamknięcia okienka transferowego - nie można nazwać zamkniętym. - Odpukać może się wydarzyć kontuzja czy szalony buy-out za milion złotych - przyznał.

Jakub Schenk
Jakub Schenk

Przypomnijmy też, że Anwil przez pierwsze dwa miesiące sezonu miał o jednego gracza na obwodzie więcej. Był nim Jakub Schenk, który notabene teraz gra w Treflu i przeciwko włocławianom rozegrał pozytywne zawody (8 punktów i 7 asyst). Dlaczego w Anwilu nie zdecydowano się go zostawić?

- Sytuacja była taka, że Schenk był bez pracy, a u nas na początku sezonu zdarzyła się kontuzja. Takie umowy zazwyczaj są w promocyjnej cenie. My potrzebowaliśmy Kuby, on potrzebował nas - zaczął Frasunkiewicz.

Umowa nie została przedłużona, bo Anwil realizuje plan, jaki nakreślono sobie przed rozgrywkami. - Kontynuujemy to, co mieliśmy założone - dodał wspominając, że od początku było przewidziane, że w połowie sezonu dojdzie zawodnik.

Jaki będzie różnica pomiędzy Schenkiem, a nowym obwodowym? - Chcemy gracza trochę wyższego, który może zagrać na pozycji numer dwa lub dwójko-jedynkę, a Kuba to typowa jedynka, więc dublowałby się z Kamilem Łączyńskim - zakończył.

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Gwiazda NBA drwi z hejterów. "Gdzie jesteście?"
Lakers lecą w dół, znów zawiedli. Curry poprowadził Warriors

Komentarze (0)