Michał Michalak: Być najlepszą wersją siebie [WYWIAD]

Materiały prasowe / Rafał Jakubowicz/BM Stal / Michał Michalak (z piłką)
Materiały prasowe / Rafał Jakubowicz/BM Stal / Michał Michalak (z piłką)

- Każdy kto mnie zna, to wie, że chciałem dalej grać poza Polską. W obecnej sytuacji uznałem, że gra w BM Stali będzie najlepszym wyborem pod względem sportowym. Gra o mistrzostwo jest fajnym wyzwaniem na tym etapie kariery - mówi Michał Michalak.

To jeden z największych transferów tego sezonu w Energa Basket Lidze. Władze BM Stali Ostrów Wielkopolski musiały mocno sięgnąć do kieszeni, by pozyskać Michała Michalaka, reprezentanta Polski, który obecne rozgrywki rozpoczął w tureckiej Manisie. Kadrowiczem mocno interesował się także King Szczecin (oferował podobną kwotę jak Stal). Na samym finiszu 29-latek miał na stole te dwie propozycje, ostatecznie - ze względów sportowych - wybrał tę z Ostrowa Wielkopolskiego.

Koszykarzowi spodobała się wizja, którą przedstawił mu trener Stali Andrzej Urban. Ten widzi go w roli zawodnika grającego przede wszystkim z piłką w rękach (także na pozycji rozgrywającego), tak jak miało to miejsce w Legii Warszawa (król strzelców PLK) i Syntainics MBC (król strzelców Bundesligi). Polski szkoleniowiec przekonuje, że Michalaka większość osób postrzega jako typowego shootera (taką rolę ma w kadrze Polski - stoi na danych pozycjach i jest gotowy do rzutu), ale on - zdaniem Urbana - najlepiej czuje się i jest też najbardziej efektywny, gdy często ma piłkę w rękach.kty.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jaka jest prawda o powrocie Michała Michalaka do Energa Basket Ligi po ponad trzyletniej przerwie? Pytam, bo jeszcze w styczniu usłyszałem, że nie chcesz wracać do Polski, a agentowi przekazałeś, by szukał pracodawcy poza granicami kraju. Czy tak było?

Michał Michalak, koszykarz BM Stali Ostrów Wielkopolski: Tak. Nie jest tajemnicą, że Polska nie była pierwszym wyborem przy zmianie pracodawcy. Każdy kto mnie zna, to wie, że chciałem dalej grać poza granicami naszego kraju. Ale w obecnej sytuacji uznałem, że gra w BM Stali Ostrów Wielkopolski będzie najlepszym wyborem pod względem sportowym. Nie ukrywam, że gra o mistrzostwo Polski jest fajnym wyzwaniem na tym etapie kariery. Wierzę, że jeśli będziemy grali na miarę naszych możliwości, to jesteśmy w stanie ograć każdego w Energa Basket Lidze. Trzeba utrzymać koncentrację i dołożyć do tego fizyczność, którą posiadamy w zespole. Musimy być regularni. To jest kluczowa kwestia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!

Czy to prawda, że oglądałeś wcześniejsze mecze Stali i sam uznałeś, że będziesz do niej pasował?

Gdy doszło do momentu wyboru konkretnego klubu, zacząłem oglądać mecze poszczególnych drużyn. Jak zobaczyłem spotkania Stali, sposób gry ostrowskiego zespołu i konstrukcję składu, to wydawało mi się, że będę dobrym elementem dopasowania w kontekście końcówki sezonu.

Andrzej Urban mówił wprost: "potrzebuje drugiego ball-handlera". A nie od dziś wiadomo, że Michał Michalak najlepiej czuje się z piłką w rękach, gdy może nie tylko zdobywać punkty, ale też kreować pozycje dla kolegów. Czy to był istotny element przy wyborze właśnie klubu z Ostrowa Wielkopolskiego?

Tak. Co prawda w Polsce jestem postrzegany jako strzelec, taką też mam rolę w kadrze, ale nie ukrywam, że najlepiej czuję się w momentach, gdy mam piłkę w rękach i mogę decydować o losach poszczególnej akcji. Może niewiele osób o tym wie, ale w młodzieńczych latach grałem jako rozgrywający. Prawdą jest, że mogę być też strzelcem, mam dobry rzut, i wszystko to nieźle funkcjonuje, ale najlepsze lata w karierze miałem wtedy, gdy byłem osobą, która była odpowiedzialna także za kreowanie gry, a nie tylko łowcą punktów. Dlatego też szukałem właśnie takiego klubu, w którym będę mógł pełnić taką rolę. Trener Urban, z którym rozmawiałem przed podpisaniem klubu, powiedział, że widzi mnie w takiej roli, dlatego też zdecydowałem się na tę opcję. Cieszę się, że mi zaufał i możemy wspólnie dążyć do zrealizowania postawionych celów.

Nie jest tajemnicą, że w taktyce BM Stali Ostrów dużo jest naleciałości z systemu preferowanego przez Igora Milicicia, z którym współpracowałeś w Anwilu i kadrze Polski. Czy miałeś świadomość, że znajomość tego systemu pozwoli szybciej zaadaptować się do nowej drużyny?

To mógł być czynnik, który trener Andrzej Urban - decydując się na mój transfer - brał pod uwagę. Część zagrywek pokrywa się z tym, co jest na zgrupowaniach kadry narodowej, ale to też nie jest tak, że cały system jest trenera Igora Milicicia. Trener Urban wprowadził swoją filozofię i udoskonalenia. Nie będę ukrywał, że na pewno było mi łatwiej wskoczyć do takiego systemu, który był mi wcześniej znany.

Wiem, że o Michała Michalaka mocno zabiegał także klub ze Szczecina. Rozumiem, że zadecydowały względy sportowe?

Tak.

Michał Michalak: Ze Stalą po złoto
Michał Michalak: Ze Stalą po złoto

Czy przeszkadza ci fakt, że w Stali zaczynasz mecze w roli rezerwowego?

Nie. To jest sprawa drugorzędna. To nie jest dla mnie żaden problem. Dołączając do składu BM Stali doskonale zdawałem sobie sprawę, że hierarchia i role są w drużynie podzielone i będę musiał się do tej układanki dopasować.

Do Polski trafiłeś z ligi tureckiej, byłeś wcześniej zawodnikiem Manisy, ale od pewnego momentu byłeś poza składem, nie grałeś w meczach. Czy jesteś rozczarowany/zawiedziony przygodą w Turcji?

Teraz już analizuję ten epizod w Turcji na chłodno, bez większych emocji. Na pewno był to trudny moment, bo myślę, że żaden z nas nie chce doświadczać zmiany klubu w trakcie rozgrywek. W Turcji są specyficzne warunki pracy. Tamtejsi szefowie klubów działają bardzo szybko, można by powiedzieć, że błyskawicznie. Brak zwycięstw niesie za sobą zmiany w składzie. Sam się o tym przekonałem na własnej skórze. Często w lidze tureckiej - nawet w tych silniejszych zespołach - jest nadmiar obcokrajowców i dochodzi do dużej liczby rotacji.

W pewnym momencie w zespole Manisy było 7-8 obcokrajowców i zostałeś odsunięty od składu. Czy wtedy Turcy normalnie cię traktowali czy trafiłeś do słynnego "klubu Kokosa"?

W tureckiej lidze faktycznie może grać pięciu obcokrajowców. Mieliśmy ośmiu obcokrajowców, co oznaczało, że trzech było poza składem. Ale nie było z tym większych problemów. Co prawda były duże zawirowania w klubie, ale trenowałem normalnie z zespołem.

Słyszałem taką opinię: "Michalak robił w Turcji wszystko dobrze, nawet w obronie był solidny, tylko nie zdobywał dużej liczby punktów". Czy tak faktycznie było?

To trochę zabawna sytuacja, bo wszystko co teraz powiem, będzie uznane za tłumaczenie i wymówki. Jak masz pięciu obcokrajowców i przegrywasz mecze, to patrzysz w statystyki i tam widać, kto daje więcej, a kto mniej. Chodzi jednak o ten kontekst, bo każdy z nas miał swoją rolę w zespole, do tego dochodzi wykorzystanie na boisku. W klubie uznali, że należy mnie zmienić i tyle. Nie ma sensu już się nad tym rozwodzić.

Z twojej wypowiedzi wynika jasno, że zarządzanie drużynami w Turcji jest dość specyficzne.

Tak, ale sama liga jest bardzo mocna i dobrze się w niej gra. Jako obcokrajowiec ma się dużą odpowiedzialność i pewną swobodę gry. To wymagająca liga, ale... przyjemnie się w niej grało. Mam pozytywne wspomnienia pod kątem występów na parkiecie. Oczywiście - jako drużyna - mieliśmy lepsze i gorsze momenty. Wiadomo że na końcu trzeba wygrywać. Może w innej sytuacji mój pobyt wyglądałby inaczej? Może sprawdzimy to jeszcze kiedyś w przyszłości.

BM Stal to tylko przystanek przed kolejnym wyjazdem zagranicznym?

Tego nie wiem. Za wcześnie by mówić. Nie chcę niczego deklarować. Zobaczymy, co przyniesie końcówka tego sezonu. Chcę pomóc drużynie, osiągnąć jak najlepszy wynik, dopiero później będę myślał o następnym sezonie. W tym momencie nie planuję swojej przyszłości. Bardziej myślę o tym, co zrobić, by być w jak najlepszej formie. Brakowało mi nieco rytmu meczowego. Ten sezon - z różnych względów - jest nieco rwany, dlatego teraz cieszę się z każdej minuty na parkiecie. Fizycznie czuję się dobrze, teraz potrzeba mi minut na parkiecie, by odzyskać ten odpowiedni rytm i regularność w grze.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Andrzej Pluta, syn legendy: Zabrać od taty rzut
Polak liderem, zespół robi furorę. Żołnierewicz: Pytania o finanse irytują
Adrian Bogucki: Odrzuciłem ofertę Stali
Takiej umowy z Polsatem jeszcze nie było. Kluby na tym zarobią!

Komentarze (1)
avatar
kris65
20.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak w końcu wrócą Martin, Pusica i Bibbs, to nie ma w Polsce ekipy, która może dorównać Śląskowi. To by było na tyle.