Czego żal? Tego, że MKS na dziewięć minut przed końcem spotkania prowadził rekordowo, bo różnicą 24 punktów! Było 78:54.
To był jednak moment zwrotny, bowiem w kolejnych czterech minutach goście zaliczyli zryw 19:3. Jedyne punkty wtedy zza łuku zdobył Kacper Radwański.
Potem kolejne dołożyli Trevon Bluiett i Martin Krampelj, ale goście "poczuli krew", zmniejszając straty do pięciu "oczek". MKS finalnie nie puścił triumfu, ale na wyjazd pojedzie z tylko siedmioma punktami przewagi.
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!
Trenera Jacka Winnickiego cieszyć musi dobry mecz Krampelja, który miał 20 punktów (7/9 z gry), cztery zbiórki, cztery asysty i trzy bloki.
Drugi pozytyw to Gerry Blakes, który dał próbkę swoich możliwości. Po nieudanym debiucie przeciwko Treflowi Sopot, tym razem w 27 minut uzbierał 18 "oczek" (6/9 z gry), sześć zbiórek i trzy asysty.
Dla niego to spotkanie było z pewnością bardzo ważne i potrzebne. W MKS-ie wiążą z nim duże nadzieje i są przekonani, że szybko zacznie spełniać pokładane w nim nadzieje. Czego najbardziej mu brak? Właśnie samej gry po rocznej przerwie.
Rewanż odbędzie się 8 lutego. Lepsza ekipa w dwumeczu zapewni sobie udział w turnieju Final Four.
MKS Dąbrowa Górnicza - BC SCM Timisoara 93:86 (24:17, 21:15, 30:22, 18:32)
Punkty dla MKS-u: Martin Krampelj 20, Gerry Blakes 18, Joey Chealey 15, Ousmane Drame 10, Marcin Piechowicz 8, Trevon Bluiett 7, Jarosław Mokros 7, Kacper Radwański 3, Maciej Kucharek 3, Wiktor Rajewicz 2.
Zobacz także:
Beniaminek szokuje Polskę. Za tym stoi hojny sponsor
Aaron Cel: Łatwiej walczyć o złoto niż o utrzymanie