Beniaminek szokuje Polskę. Za tym stoi hojny sponsor

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Sokół Łańcut
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Sokół Łańcut

Byli skazywani na pożarcie, a już na swoim rozkładzie mają Śląsk, Stal i Anwil. Rewelacyjny beniaminek nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Tych sukcesów nie byłoby bez tajemniczego sponsora. Ten powoli wychodzi z cienia.

Przed sezonem mieli problemy organizacyjno-finansowe, niespodziewanie z pracy zrezygnował trener Dariusz Kaszowski (był w klubie przez 20 lat), a w trakcie rozgrywek zmienił się skład zarządu klubu. Wszyscy skazywali beniaminka Rawlplug Sokół Łańcut na pożarcie, bukmacherzy nie mieli wątpliwości: to ten zespół kadrowo jest najsłabszy i szybo z hukiem spadnie do I ligi. Ale nowy prezes Bartłomiej Detkiewicz (wywodzi się ze struktur kibicowskich) zapowiedział, że nie podda się i będzie walczył do samego końca o koszykówkę w Łańcucie na poziomie ekstraklasy.

Stopniowo pozyskiwał nowych sponsorów, co pozwoliło zakontraktować nowych, lepszych koszykarzy (m.in. Sanders i Kemp). Detkiewicz podjął też zaskakującą decyzję, bo po serii zwycięstw (2 w 3 meczach) zrezygnował z trenera Radosława Soji i zatrudnił w jego miejsce Marka Łukomskiego, znanego w lidze jako trenerskiego "strażaka", który już w kilku miejscach "gasił pożary". Tutaj otrzymał konkretną misję: utrzymanie Sokoła na poziomie PLK.

Łukomski wiedział, że idzie do klubu, który pod względem organizacyjnym ma jeszcze spore braki, a budżetowo plasuje się na samym dnie Energa Basket Ligi. To go nie złamało, wręcz przeciwnie: chciał podjąć się tej pracy, traktował ją jako duże wyzwanie. Poza tym chciał wrócić na karuzelę trenerską i udowodnić wszystkim, że wie, na czym ten fach polega. Próbował namówić do współpracy Soję (miał być asystentem), ale ten odmówił i odszedł z klubu. Pojawił się też nowy trener od przygotowania motorycznego (Jacek Jarecki).

- Prawda jest taka, że nie wszyscy chcą się podjąć takiego wyzwania. To ciężki temat wejść w zazwyczaj niefunkcjonujący zespół i pod presją czasu i otoczenia próbować go odmienić. Uważam jednak, że mam do tego odpowiednie przygotowanie i znajomość realiów PLK - mówił nam po podpisaniu kontraktu w Łańcucie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo pękał ze śmiechu. Wszystko przez tego chłopczyka

Beniaminek szokuje Polskę

Łukomski szybko wziął się do pracy, wprowadził nowe elementy w taktyce i już w drugim spotkaniu mógł cieszyć się z pierwszego zwycięstwa. Zespół z Łańcuta pokonał na własnym boisku Suzuki Arkę Gdynia. Po siedmiu dniach przyszło kolejne zwycięstwo. I to z kim! Beniaminek po raz pierwszy zaszokował Polskę, bo na własnym parkiecie pokonał jednego z kandydatów do mistrzostwa, BM Stal Ostrów Wielkopolski 70:67, rozgrywając popisową partię (Kemp 22+12, Sanders 15+7+6).

Kolejny mecz w domu i... kolejna wygrana. Tym razem beniaminek sprawił jedną z największych sensacji ostatnich lat w PLK, przerywając fantastyczną serię mistrza Polski, Śląska Wrocław, który do Łańcuta przyjechał z bilansem 14:0. Znów świetnie zagrał Corey Sander , który miał 22 punkty i 7 asyst. Double-double (17+10) zaliczył Raynere Thornton, nazywany przez kibiców "polskim LeBronem". Ostatnio zespół z Łańcuta sprawił kolejną niespodziankę, odprawiając z kwitkiem na wyjeździe pogrążony w kryzysie Anwil Włocławek 89:78.

Wielka radość po zwycięstwie nad Anwilem / foto: Rafał Sobierański
Wielka radość po zwycięstwie nad Anwilem / foto: Rafał Sobierański

- Nie mam patentu na faworytów. Po prostu wierzę w naszą pracę. Nie mógłbym bez wiary wykonywać tego zawodu, choć zdaję sobie sprawę, że chyba nikt na nas nie stawiał w meczach ze Stalą, Śląskiem czy Anwilem. Moim celem jest to, by tę wiarę przelać na koszykarzy, drużynę - przekonuje nas Marek Łukomski.

Tajemniczy sponsor. Hojny!

W klubie nie ukrywają, że ostatnich transferów, a co za tym idzie sukcesów nie byłoby, gdy nie pomoc prywatnego inwestora. Ten przez pewien okres był owiany tajemnicą, on sam prosił też o zachowanie prywatności. W Sokole mówili o nim - z racji dużego szacunku i wdzięczności - "pan Sławomir". Stopniowo zaczął się pokazywać, udzielił nawet wywiadu klubowym mediom, w którym podkreślił swoją miłość do koszykówki i klubu z Łańcuta (jeździ nawet na wyjazdy). Wiemy, że - na ten moment - nie pełni żadnej roli w klubie. To może jednak ulec zmianie w przyszłości.

- Ostatnio doszedł do nas kolejny sponsor, inwestor prywatny, dzięki któremu udało się zakontraktować kilku zawodników. Jesteśmy ogromnie wdzięczni panu Sławomirowi za pomoc finansową. To pokazuje, że to co robimy jest ważne dla lokalnej społeczności - komentuje trener Łukomski.

Z naszych informacji wynika, że Sławomir Kuźniar, prezes firmy "Sewertronics", wziął na siebie opłacenie kilku ostatnich kontraktów (ta kwota liczona w setkach tysięcy), które są poza budżetem klubu (ten wg. różnych źródeł ma najmniejszy budżet w PLK - nieco ponad 2 mln). Są to umowy Kołodzieja, Sandersa, Kempa czy Eadsa (trafił z Kinga Szczecin), zawodników, którzy zostali sprowadzeni do klubu w jasnym celu: utrzymanie ekstraklasy dla Sokoła Łańcut.

- Ekipę mamy naprawdę niezłą. Mam nadzieję, że utrzymamy się w lidze. Uważam, że mamy na to duże szanse. Nie ukrywam, że mam już plan na przyszły sezon. Chciałbym wejść w to jeszcze mocniej - zadeklarował Kuźniar w rozmowie z klubowymi mediami.

Ze źródeł bliskich klubowi wiemy, że prezes Detkiewicz i Kuźniar bardzo szybko złapali nić porozumienia, sporo ze sobą rozmawiają, planują też wspólną przyszłość. Ich współpraca jest z korzyścią dla wszystkich, zwłaszcza dla klubu z Łańcuta. Kuźniar - z tego co słyszymy - bardzo sobie ceni osobę nowego prezesa, jego wiedzę, pasję i oddanie dla klubu.

Samolotem do Szczecina

Sokół z każdym kolejnym tygodniem rośnie także pod względem organizacyjnym. Oczywiście duża w tym zasługa Kuźniara. Bez jego pomocy finansowej i merytorycznej trudno byłoby realizować pewne pomysły. Jednym z jego pomysłów było zatrudnienie i opłacenie trenera mentalnego Norika Koczariana (współpracuje z koszykarzami, siedzi na ławce Sokoła podczas meczów).

Sławomir Kuźniar cały czas dzieli się z klubem swoim wieloletnim doświadczeniem zebranym w międzynarodowym biznesie. Przekazuje uwagi na temat kultury pracy i organizacji. Bardzo ceni sobie otwartość i zaufanie, jakim darzy go zarząd klubu.

Warto też dodać, że część z pomysłów podsuwa też sam trener Łukomski. Tak było np. w kwestii premii motywacyjnych dla zawodników przed meczami z Arką i Stalą.

Ciekawostką jest fakt, że zespół na czwartkowe spotkanie w Szczecinie... poleci samolotem (powrót też). Koszykarzy czeka komfortowa podróż, która łącznie zajmie około trzech godzin (a nie 11h w przypadku przejazdu autokarem). Koszty transportu pokryje wspomniany wcześniej "pan Sławomir".

Przypomnijmy, że Sokół Łańcut po triumfie nad Anwilem z bilansem 6:11 zajmuje 13. miejsce w PLK. Do zajmującego ósmą pozycję Anwilu traci zaledwie dwa zwycięstwa. Czy w Łańcucie marzą o play-off?

- Stąpamy twardo po ziemi, choć kibice już by chcieli, jak napisano w jednym z artykułów, by Sokół leciał do play-off. Najważniejsze jest utrzymanie. Do tego potrzebujemy jeszcze kilku zwycięstw - zaznacza trener Marek Łukomski.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty



Zobacz także:
To dlatego wybrał ofertę z Polski. "Po dwóch dniach byłem w samolocie" [WYWIAD]
Łączyński: Szewczyk jak starszy brat. Brakuje mi go [WYWIAD]
Licencje w polskiej lidze: kto wydał najwięcej? Śląsk... ani złotówki!
Żenujące sceny po meczu. "Nie ma jedzenia, jest tylko alkohol" [OPINIA]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty