To dlatego wybrał ofertę z Polski. "Po dwóch dniach byłem w samolocie" [WYWIAD]

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Cedric Heitz
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Cedric Heitz

- Wiem, po co tu przyjechałem, wiem, w jaki sposób drużyna ma grać, wiem też, co mamy zrobić, by się utrzymać. Wszystko jest w mojej głowie. Jestem spokojny o tę drużynę - mówi Francuz Cedric Heitz, trener Twardych Pierników Toruń.

Francuz Cedric Heitz pisze historię. To pierwszy francuski szkoleniowiec w Energa Basket Lidze. Dla niego to z kolei pierwsza praca poza granicami swojego kraju. Umowa została podpisana do końca obecnego sezonu, ale w perspektywie jest także praca w kolejnych rozgrywkach, choć na razie zespół musi utrzymać się na poziomie PLK (bilans 3:12, ostatnie miejsce w lidze). - To dla mnie ogromne wyzwanie, ale jesteśmy w stanie to zrobić - podkreśla Francuz w rozmowie z WP SportoweFakty.

W latach 2017-2022 Heitz był trenerem Chalons-Reims Basket, zespołu, który występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ciekawostką jest fakt, że przez lata pracował z kilkoma zawodnikami, którzy później grali też w polskiej lidze - m.in. Jean Salumu, Scottie Reynolds czy Travis Leslie.

Wcześniej Heitz pracował także w drużynie Charleville-Mézières, z którą wywalczył awans do francuskiej ligi ProB. Został wybrany najlepszym trenerem ligi w 2017 roku. W latach 2006-2013 pełnił z kolei funkcję asystenta trenera w SLUC Nancy, klubu, który kiedyś występował w rozgrywkach Euroligi.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Co pana skusiło, by po raz pierwszy wyjechać z kraju i podpisać kontrakt z toruńskim klubem, który znajduje się na samym dnie tabeli Energa Basket Ligi?

Cedric Heitz, nowy trener Arriva Twarde Pierniki Toruń: Byłem bezrobotny i od niedawna zacząłem rozglądać się za pracą. Gdy agent przedstawił mi tę propozycję, pomyślałem sobie: "to będzie duże wyzwanie". Od razu zacząłem analizować tę ofertę. Sprawdziłem zespół, zawodników i ligę. Ludzie mówili mi, że to klub z dużą historią, który jest dobrze poukładany. Wiem, że w tym momencie jesteśmy na ostatnim miejscu, ale nasz potencjał jest dużo większy. Przyjechałem do Polski go uwolnić i pokazać, że ten zespół jest w stanie grać dobrą koszykówkę. Wierzę w tych zawodników. Chcę utrzymać drużynę na poziomie Energa Basket Ligi.

ZOBACZ WIDEO: Świetny kandydat na selekcjonera kadry. Tylko nie ma telefonu

Już w debiucie był pan o krok od zwycięstwa, zabrakło bardzo niewiele w Sopocie. Trefl - po dobitce Ivicy Radicia - wygrał ostatecznie dwoma punktami. Jak pan to skomentuje pierwszy mecz w Polsce?

Ten mecz pokazał mi, że nasz zespół ma wielkie serce. Przegrywaliśmy już różnicą 12-13 punktów, ale potrafiliśmy odrobić straty i być o krok od zwycięstwa. To dla mnie wielka sprawa. Ostatnio trenowaliśmy ciężko, a zawodnicy dostali bardzo dużo informacji do przyswojenia, a to nie jest łatwe. Zwłaszcza kiedy musisz to wszystko pokazać na tle silnej drużyny. Już widzę efekty naszej pracy.

Jakie jeszcze pozytywy dostrzega pan w grze po kilku wspólnych treningach?

Jest sporo pozytywów. Wygraliśmy zbiórkę, mieliśmy wiele otwartych rzutów, które mogliśmy zamienić na punkty. Jestem szczególnie zadowolony z tego, w jaki sposób walczyliśmy w tym meczu. Trefl to naprawdę mocna drużyna. Widząc, jaki ta drużyna ma potencjał i zapał do pracy, jestem przekonany, że niebawem zaczniemy odnosić zwycięstwa. To kwestia czasu.

Wróćmy jeszcze do tematu wyboru klubu. Po raz pierwszy w karierze zdecydował się pan na pracę poza granicami Francji.

Posłuchaj. Praca w Twardych Piernikach to ogromne wyzwanie, ale koszykówka to moje życie. Przyjechałem do Polski sam, zostawiłem rodzinę we Francji. Jestem w pełni skupiony na tym, by utrzymać ekstraklasę w Toruniu. Pracuję za dnia i w nocy. Na wielu płaszczyznach. Wiem, po co tu przyjechałem, wiem, w jaki sposób drużyna ma grać, wiem też, co mamy zrobić, by się utrzymać. Wszystko jest w mojej głowie.

Długo się pan zastanawiał nad ofertą Twardych Pierników?

To jest dobre pytanie. Chętnie się do tego odniosę. W środę otrzymałem telefon od agenta z informacją, że być może będzie miał dla mnie pracę w Polsce. W czwartek odbyłem konkretną rozmowę z władzami klubu, dokonałem też researchu na temat Twardych Pierników, a już w piątek... byłem w samolocie. I tego samego dnia byłem w Gliwicach, gdzie z bliska przyglądałem się nowej drużynie. To był szalony tydzień. W ciągu dwóch dni wszystko załatwiliśmy. Nie wahałem się. Ta opcja podobała mu się z wielu względów.

Czy Twarde Pierniki utrzymają się w PLK?
Czy Twarde Pierniki utrzymają się w PLK?

Rozmawiał pan z Aaronem Celem przed podpisaniem kontraktu?

Tak. Odbyliśmy krótką, ale bardzo konstruktywną rozmowę. To bardzo mądry i inteligentny zawodnik. Mogę na niego liczyć w wielu kwestiach - sportowych i życiowych. Cieszę się, że mam tak doświadczonego gracza w swoim zespole. Mam też z kim pogadać w języku francuskim (śmiech).

Co pan wiedział o Polsce przed podpisaniem kontraktu i przyjazdem?

Nie wiem, czy wiesz, ale kiedyś byłem z zespołem Nancy w Polsce. Było to czasów, gdy drużyna z Sopotu występowała w rozgrywkach Euroligi, a ja pełniłem wtedy funkcję asystenta pierwszego trenera. Jestem w tym zawodzie już od wielu lat, odwiedziłem mnóstwo krajów, więc moja wiedza na temat koszykówki jest całkiem spora. Raczej nic mnie tutaj nie zaskoczy. Wiem, że jestem pierwszym francuskim trenerem w historii PLK. To dla mnie duże wyzwanie. Biorę je!

Jakie dostrzega pan różnice między polską a francuską ligą?

W polskiej lidze intensywność gry jest na dużym poziomie, wiele drużyn chce grać szybko i zdobywać łatwe punkty z kontrataków. To moje takie pierwsze spostrzeżenie po obejrzeniu kilku meczów. Na razie jest nieco za wcześnie, by mówić o różnicach. Mogę powiedzieć, w jaki sposób gra się we Francji i kibice sami te różnice wyłapią. Liga francuska jest najbardziej atletyczną ligą w Europie. Trudno tam się dostać pod sam kosz, wygrywać pojedynki 1vs.1. Rzadko gra się tam tyłem do kosza, widzę, że w Polsce jest tego dużo więcej. Uważam, że w PLK jest dużo więcej lepszych strzelców niż we Francji. Tam jest więcej atletycznych i fizycznych zawodników.

Jakiej gry możemy oczekiwać ze strony Twardych Pierników pod wodzą Cedrica Heitza?

Jestem znany jako trener, który umie wykorzystać potencjał zawodników. Większość z nich - właśnie pod moją ręką - rozegrało najlepsze sezony w karierze. Stawiam na dyscyplinę, ale lubię dawać graczom wolną rękę w ataku, by wykorzystali swoje najlepsze cechy. Nie ukrywam, że utalentowani gracze mają ze mną dobre życie. Mogą bowiem w pełni korzystać ze swoich atutów i tym samym budować swoją pewność siebie, co w konsekwencji wpływa też na poprawę ich umiejętności.

Czy Twarde Pierniki wzmocnią skład przed drugą częścią sezonu?

Tak. Wiem, jakiego typu zawodnika potrzebujemy, ale wszystko uwarunkowane jest od sytuacji na rynku transferowym i oczywiście kwestii finansowej. Sprawdzamy różne opcje, postaramy się dokonać jak najlepszego wyboru.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty



Zobacz także:
Kto ma Polaków, ten ma wyniki? Jest wyraźny lider
Łączyński: Szewczyk jak starszy brat. Brakuje mi go [WYWIAD]
To największa rewelacja ligi. Ważne słowa o transferach
Żenujące sceny po meczu. "Nie ma jedzenia, jest tylko alkohol" [OPINIA]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty