Stracili gwiazdę, co teraz? Ważne słowa Polaka

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Michał Nowakowski
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Michał Nowakowski

- Brakuje nam Joesaara, to był świetny zawodnik. Jest luka na pozycji "3". Jeśli trener mnie tam ustawi, zrobię to. Mogę grać nawet jako rozgrywający - deklaruje Michał Nowakowski.

Zespół Anwilu Włocławek znalazł się w trudnej sytuacji kadrowej, po tym jak poważnej kontuzji nabawił się Estończyk Janari Joesaar, który miał być jedną z gwiazd nie tylko drużyny, ale też całej ligi. Wiemy, że koszykarza w tym sezonie już nie zobaczymy, jego przerwa ma potrwać około 12 miesięcy.

Jego brak, na dodatek przedłużająca się rehabilitacja Macieja Bojanowskiego sprawiły, że włocławianie zostali bez klasowego gracza na pozycji niskiego skrzydłowego.

Trener Przemysław Frasunkiewicz - pod ich nieobecność - na tej pozycji ustawił z konieczności Josha Bostica, swoje minuty otrzymał też młody Daniel Dawdo. W okresie przygotowawczym na tej pozycji próbowany był Michał Nowakowski, nominalnie silny skrzydłowy.

ZOBACZ WIDEO: O Złotej Piłce, "Lewym" w wielkich meczach i szansach Polski na mundialu w Katarze - Z Pierwszej Piłki #22

Po przegranym meczu z Legią Warszawa (70:78) Polak został zapytany o brak w składzie Joesaara i jego możliwą grę na pozycji niskiego skrzydłowego. Nowakowski zadeklarował, że zagra tam, gdzie ustawi go szkoleniowiec. Nawet jest w stanie zagrać... na pozycji rozgrywającego. Jego słowa z pewnością bardzo ucieszyły trenera Frasunkiewicza, który znalazł się w trudnym położeniu.

- Brakuje nam Joesaara, to jest oczywiste. Przykro nam, że spotkała go taka tragedia. Trzeba go teraz umiejętnie zastąpić. Jeśli trener będzie chciał, żebym zagrał na "jedynce", zrobię to. Jestem gotowy na każde rozwiązanie. Jeśli ustawi mnie pod koszem do walki z ciężkimi rywalami, to będę to robił. Zrobię wszystko, by uprzykrzyć życie mocniejszym przeciwnikom - przyznał przed dziennikarzami.

Nowakowski nie ukrywa, że bardzo dobrze współpracuje mu się z Frasunkiewiczem. Ceni sobie jego warsztat trenerski, sposób komunikacji i poczucie humoru. Nie jest też tajemnicą, że polski szkoleniowiec chciał z nim od dawna współpracować, ale z różnych przyczyn do tego nie dochodziło. W końcu udało się to osiągnąć w połowie minionego sezonu. Nowakowski do Anwilu trafił z MKS-u Dąbrowa Górnicza, z którym przedwcześnie się rozstał (za porozumieniem stron).

Michał Nowakowski (z prawej) ceni sobie współpracę z trenerem
Michał Nowakowski (z prawej) ceni sobie współpracę z trenerem

- Frasunkiewicz jest bardzo konkretny i wyrazisty. Bardzo podobają mi się jego przemowy, potrafi idealnie trafić do zespołu i konkretnego zawodnika. Udziela konkretnych wskazówek. Czasami też w sposób zabawny potrafi rozładować atmosferę. Cieszę się, że trafiłem do tego trenera, który - notabene - chciał mnie już wcześniej w swoich zespołach - mówił Nowakowski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Polak ostatnio notuje bardzo dobre występy. Świetnie wypadł w meczu ze Sportingiem Lizbona w FIBA Europe Cup, w którym zdobył aż 24 punkty, trafiając 8 z 9 rzutów z gry! To było dla niego bardzo prestiżowe starcie, bo po raz pierwszy w karierze zagrał w meczu o taką stawkę na arenie międzynarodowej (w klubowej koszykówce - występował wcześniej w reprezentacji Polski).

Legia była "na widelcu"

W niedzielnym spotkaniu na Torwarze zdobył dziewięć punktów, trafiając 3 z 7 rzutów z gry. Ze swojego występu nie był zadowolony, czuł ogromny niedosyt, że Anwil przegrał kolejne spotkanie w Energa Basket Lidze. Zwłaszcza, że - jak to sam ocenił - Legia była "na widelcu".

- Gratulacje dla Legii Warszawa, która zagrała dobre zawody. Myślę, że mieliśmy ich praktycznie "na widelcu", ale zabrakło nam postawienia kropki nad "i". Na pewno czujemy w nogach to, że podróżujemy i zagraliśmy cztery mecze w ciągu 9-10 dni. To naprawdę dużo i przez to regeneracja nam ucieka. Ale Legia też gra w europejskich pucharach i podróżuje, więc to nie może być dla nas żadną wymówką. Pod koniec zabrakło nam sił, żeby wykorzystać to, na co Legia nam pozwalała. Szkoda - zaznaczył.

W niedzielę włocławianie rywalizowali z Legią na Torwarze, następnie czekają ich mecze z Karhu Basket i PGE Spójnia Stargard (oba w domu). W październiku zagrają na własnym parkiecie jeszcze z węgierskim Egisem Kormend i Kingiem Szczecin.

Już niedługo włocławski zespół ma zostać wzmocniony. Nie wiadomo jednak, ilu nowych graczy trafi do składu.



Zobacz także:
Tak buduje się zespół w polskiej lidze. Trener odkrywa karty
Mateusz Ponitka: Bez czekania na NBA
Żan Tabak: Skład nie jest zamknięty
Krzysztof Szubarga: Jako trener widzę więcej

Źródło artykułu: