Sporo w ostatnich dniach dzieje się wokół Trefla Sopot, projektu, nad którym od sezonu 2022/2023 dowodzi Żan Tabak. Chorwacki szkoleniowiec od samego początku musi zmagać się jednak ze sporymi problemami: począwszy od budowania składu, a kończąc na trudnym okresie przygotowawczym. Tabak nie spodziewał się, że brak europejskich pucharów będzie aż tak dużym problemem przy dobieraniu zawodników do jego układanki. Chorwat nie ukrywa, że na rynku szuka ambitnych i głodnych graczy, którzy mają sporo do udowodnienia. Ci z pewnością chętniej spoglądaliby na sopocki zespół, gdyby ten grał w rozgrywkach europejskich - np. w Lidze Mistrzów czy EuroCupie.
- Z racji tego, że nie gramy w renomowanych europejskich pucharach (np. EuroCup), to byliśmy w takim położeniu, że od samego początku proces pozyskiwania obcokrajowców był bardzo trudny i złożony. Dlatego budowa naszego składu trwała tak długo, ten proces się wydłużył i można powiedzieć, że nadal nie jest zakończony. Nadal nie gramy tak, jak chciałbym, na co składa się m.in. niepełny okres przygotowawczy i brak możliwości trenowania w kompletnym składzie. Musieliśmy ratować się młodymi zawodnikami, by móc złożyć dwie piątki na treningu - mówi nam Żan Tabak.
Do tego Chorwat musiał szykować drużynę do nowego sezonu bez... kluczowych zawodników. Nie było Jarosława Zyskowskiego (przebywał na EuroBaskecie), Jeana Salumu (przyjechał do Sopotu z urazem) i podstawowego rozgrywającego. W treningu pomagali zawodnicy z grup młodzieżowych. Tabak podkreśla, że dla Jarosław Zyskowskiego i podpisanego tuż przed startem ligi rozgrywającego Camerona Wellsa zarówno treningi jak i pierwsze mecze w żółto-czarnych barwach - pod względem kondycyjnym - były dużym wyzwaniem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
- Dwóch zawodników dołączyło do nas na kilka dni przed rozpoczęciem sezonu, na dodatek nie byli najlepiej przygotowani. Jarosław Zyskowski ma za sobą EuroBasket, na którym za dużo nie trenował. Taka jest specyfika tego turnieju, że skupiasz się na graniu, a nie na trenowaniu, więc to normalne, że później brakuje ci tego rytmu treningowego. Wszystko jednak powoli wraca do rytmu - komentuje.
- Cameron przyjechał do Polski w niezłej formie fizycznej, ale wyglądał z kolei kiepsko pod względem kondycyjnym i biegowym. Byliśmy tego świadomi, gdy go kontraktowaliśmy, wiedzieliśmy, że będzie potrzebował czasu, by dojść do optymalnej dyspozycji. Z tygodnia na tydzień wygląda coraz lepiej. Proszę zobaczyć na jego ostatni mecz z Astorią. Co prawda nie lubię rozmawiać o poszczególnych zawodnikach, ale dla mnie wysiłek fizyczny Camerona w obronie jest dużo więcej wart niż zdobycz punktowa innego zawodnika. To jest sposób, w jaki będę oceniał koszykarzy - zaznacza Żan Tabak.
Co dalej z Salumu?
W minionym tygodniu przedstawiciele Trefla Sopot dokonali kolejnego ruchu na rynku transferowym. Znaleziono następcę Belga Jeana Salumu (problemy ze ścięgnem Achillesa). Jego miejsce w składzie zajmie 29-letni Garrett Nevels, który jest znany polskim kibicom. W sezonie 2020/2021 był zawodnikiem WKS-u Śląska Wrocław. Amerykanin w debiucie zdobył 18 punktów, trafiając 8 z 10 rzutów z gry.
Chorwat ujawnia nam kulisy jego transferu. Szkoleniowiec zdecydował się na niego nie tylko po dokładnym obejrzeniu jego występów, ale także rozmowie z innymi ludźmi na jego temat. Swoją opinię nt. Nevelsa przedstawił m.in. Oliver Vidin, który w Śląsku Wrocław z nim współpracował.
- Obejrzeliśmy jego wideo, pasował nam do układanki i zaczęliśmy szukać informacji na jego temat. Dla mnie bardzo ważna była jedna cecha - opowiada Tabak.
- Jaka? - dopytujemy.
- Ambicja i gotowość do ciężkiej pracy - mówi Chorwat. - Skontaktowałem się z ludźmi z Belgradu, gdzie Garrett był ostatnio zatrudniony. Rozmawiałem też z Oliverem Vidinem, który prowadził go w Śląsku Wrocław. Powiedział mi o nim same dobre rzeczy, więc rozpoczęliśmy procedurę jego pozyskania. Udało się dość szybko załatwić wszystkie formalności i zawodnik pojawił się w Sopocie. Jego forma fizyczna jest bardzo przyzwoita, myślę, że jest gotowy do tego, by być ważną postacią w zespole - dodaje.
- Pozyskanie takiego zawodnika jak Nevels to nie tylko kwestia pieniędzy, ale także wizerunku klubu na zewnątrz, wypłacalności, składu osobowego i trenerskiego. Jestem przekonany, że zawodnicy - przed podpisaniem kontraktu - też robią scouting na temat zespołu i szkoleniowca - kontynuuje Chorwat.
Co w takim razie z Salumu? Jaki jest jego status? - pytamy.
- Jean Salumu jest nadal naszym zawodnikiem. W tym momencie przechodzi proces leczenia w Belgii, czekamy na efekty rehabilitacji. Nie ukrywam, że bardzo na niego liczę, idealnie pasowałby do naszej układanki. Po powrocie z Belgii ocenimy jego stan zdrowia, wtedy będzie można więcej powiedzieć o jego przyszłości, a także innych zawodników - zaznacza szkoleniowiec Trefla Sopot.
Skład Trefla nadal w budowie
Trefl Sopot - po pozyskaniu Nevelsa - ma w tym momencie pięciu obcokrajowców w składzie. Z racji występów klubu w rozgrywkach European North Basketball League jest jeszcze jedno wolne miejsce na zawodnika zagranicznego. Sopocianie chcą z tego skorzystać. To oczywiście wiąże się z zapłaceniem 100 tys. złotych (opłata licencyjna) do kasy PLK. W Treflu zdają sobie z tego sprawę, zresztą taki manewr wykonano w zeszłym sezonie, jednak bez większych skutków, bo zespół nie zagrał nawet w fazie play-off.
Wiemy, że trener Tabak i Tomasz Kwiatkowski (specjalista ds. sportowych w klubie) rozglądają się na rynku za graczem podkoszowym. Nie wiadomo jednak, kiedy taki zawodnik trafi do Sopotu. Chorwat mówi nam, że w najbliższym czasie będzie bardzo duży ruch na rynku transferowym. To wynik kilku elementów.
- Szukamy na rynku jeszcze jednego zawodnika. Trudno mi jednak dokładnie powiedzieć, kiedy to może nastąpić. To może stać się jutro, za tydzień, a może... w styczniu. To musi być koszykarz, który do nas pasuje. To jest najważniejsze - zaczyna Tabak.
- To jest ten moment sezonu, gdzie spodziewam się dużego ruchu na rynku transferowym. Wynika to z kilku faktów. Kluby NBA - po okresie przedsezonowym - żegnają się z graczami, którzy najczęściej migrują do Europy. Mocne kluby z Euroligi czy EuroCupu - z różnych względów - dokonują roszad w składach. To sprawia, że na rynku pojawiają się zawodnicy, którzy szukają nowych pracodawców. Polska liga jest bardzo dobra dla zawodników, którzy chcą na nowo zbudować swoją karierę, to taka trampolina do jeszcze lepszych lig - wyjaśnia.
Można wymieniać nazwiska zawodników, którzy skorzystali z tej trampoliny. Najlepszym przykładem jest Duńczyk Iffe Lundberg, który z Zastalu - pod okiem Tabaka - trafił do CSKA, a następnie do NBA, podpisując umowę z Phoenix Suns. Teraz gra na poziomie Euroligi.
W Treflu liczą, że na rynku uda się wyszukać zawodnika, który - w ramach budżetu - będzie pasował do drużyny i nie zaburzy hierarchii. Tym bardziej, że podkoszowy Wesley Gordon spisuje się bardzo dobrze na początku tego sezonu. Amerykanin w trzech meczach zanotował double-double, pokazując sporo jakości, zwłaszcza w grze defensywnej (pięć bloków w meczu z Astorią). A to właśnie obrona jest kluczowym aspektem w układance Tabaka.
- Największy progres mamy do zrobienia w obronie, czeka nas w tym elemencie jeszcze sporo pracy. To jest jasny przekaz do zawodników - uważa Chorwat.
Przypomnijmy, że sopocianie z bilansem 3:1 plasują się w górnej części tabeli w Energa Basket Lidze. Podopieczni Żana Tabaka pokonali Twarde Pierniki Toruń, MKS Dąbrowa Górnicza i Enea Abramczyk Astorię Bydgoszcz. W następnej kolejce zagrają na wyjeździe z GTK Gliwice.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Tak buduje się zespół w polskiej lidze. Trener odkrywa karty
Mateusz Ponitka: Bez czekania na NBA
Żan Tabak: Polska liga nie jest atrakcyjna
Jest o nim głośno. Polski trener: chcę budować swoją markę