"Powyższa sytuacja może budzić wątpliwości z punktu widzenia art. 61 i art. 54 ust. 1 Konstytucji RP, tj. prawa dostępu do informacji publicznej oraz wolności wyrażania poglądów, wolności dostępu do informacji oraz wolności rozpowszechniania informacji" - to fragment listu (TUTAJ znajdziesz całość >>), który wysłał Stanisław Trociuk, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich do prezesa Polskiego Związku Kolarskiego, Rafała Makowskiego.
List dotyczy decyzji Makowskiego, który postanowił "zmusić" członków zarządu związku, pracowników kolarskiej centrali, współpracowników oraz trenerów kadr narodowych do podpisania umów o poufności na okres 20 lat. Zmusić, bo kto odmówiłby podpisania, ten miał stracić pracę (prezes PZKol publicznie zapowiadał to podczas spotkania online ze środowiskiem kolarskim, które odbyło się w ostatnich dniach października 2023).
Jako pierwszy informowałem o tej kontrowersyjnej sprawie.
Kilka dni później tematem zajął się również Radosław Leniarski na łamach "Gazety Wyborczej". Te materiały zaalarmowały Rzecznika Praw Obywatelskich.
Gęba na kłódkę. Na 20 lat
Makowski tłumaczył publicznie, że umowy o poufności to "normalna sprawa w dzisiejszym świecie biznesu, w korporacjach". Owszem, to prawda. Jednak trudno znaleźć firmę, która podpisuje ze swoimi pracownikami "lojalki" na okres 20 lat po zakończeniu współpracy. Czemu ma to służyć?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy
Stanisław Trocki wskazał jasno, że ma bardzo podobne pytania. "Wątpliwości (...) dotyczą zakresu informacji objętych poufnością, długiego okresu zachowania poufności oraz precyzyjnego określenia tego, jakie sankcje grożą osobom związanym ze stowarzyszeniem, które odmówią podpisania oświadczenia lub naruszą je w przyszłości" - napisał w liście.
List został wysłany 9 listopada 2023 roku.
Brak odpowiedzi?
Minął miesiąc. Zapytaliśmy Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, czy prezes PZKol odpowiedział na ten list.
"Uprzejmie informuję, iż do dnia dzisiejszego (11.12.2023 - przyp. red.) nie otrzymaliśmy odpowiedzi na wystąpienie do Prezesa Polskiego Związku Kolarskiego z dnia 9 listopada 2023 r." - odpisał nam Marcin Malecko, p.o. Dyrektora Zespołu Prawa Konstytucyjnego i Europejskiego RPO.
Ponad 30 dni nie wystarczyło, by PZKol (a konkretnie prezes Makowski) odniósł się do wątpliwości i pytań Rzecznika Praw Obywatelskich?
Prezes twierdzi, że pismo wysłał
Zwróciliśmy się z tym pytaniem bezpośrednio do głównego zainteresowanego - Rafała Makowskiego.
- Tak, znam to pismo - poinformował nas w rozmowie telefonicznej. - Wysłaliśmy odpowiedź.
- Kiedy? Z jaką datą? - dopytaliśmy.
- 8 grudnia, w piątek - usłyszeliśmy odpowiedź.
To może tłumaczyć, dlaczego pismo jeszcze nie dotarło do RPO.
Co zrobi teraz RPO?
By nie czekać aż listonosz przyniesie odpowiedź do RPO, poprosiliśmy Makowskiego o przesłanie nam kopii odpowiedzi drogą mailową. Otrzymaliśmy treść, ale bez pieczątek i daty nadania.
Co możemy przeczytać w wyjaśnieniach szefa polskiego kolarstwa? Makowski tłumaczy, że chodzi głównie o ochronę danych osobistych i zdrowotnych.
"Współpracownicy Związku mają dostęp do szeregu informacji poufnych dot. zawodniczek i zawodników, a które można nawet scharakteryzować jako intymne. Celem działania władz Polskiego Związku Kolarskiego jest właśnie ochrona informacji dotyczących wszystkich kolarzy, a w szczególności członków kadry narodowej" - to fragment pisma.
A skąd okres aż 20-letni? "Oczywistym jest, że są okoliczności, które zawodnicy (zawodniczki) pragną zachować w poufności (ale winni je ujawnić trenerowi, bo ma to wpływ na wyniki sportowe) przez wiele lat. Do takich informacji można zaliczyć sytuację osobistą, zaburzenia psychosomatyczne, etc. Dlatego też Związek dbając o interes i dobro powierzonych sobie zawodniczek i zawodników zarekomendował kwestionowany okres zachowania poufności" - odpowiada Makowski.
Czy RPO przyjmie te wyjaśnienia? Na razie nie wiadomo. Należy jednak podkreślić, że RPO nie ma możliwości zgłosić sprawy do sądu. Nawet jeżeli uzna, że zostało złamane prawo. Może natomiast wspomóc pracowników (współpracowników) PZKol-u, którzy zdecydowaliby się wystąpić na drogą sądową przeciwko związkowi.
Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także: Pudrowanie trupa, czyli jak dwóch informatyków wprowadza nowe zasady w Pruszkowie >>