[tag=32012]
Kristina Vogel[/tag] miała wszystko. 27-letnia kolarka torowa ma na koncie dwa złote medale olimpijskie, była gwiazdą swojej dyscypliny i jeszcze kilka lat jazdy na najwyższym poziomie. W jednej chwili wszystko się zmieniło. Niemka jest sparaliżowana i już nigdy nie będzie chodzić. To efekt wypadku na treningu, do którego doszło w czerwcu tego roku, gdy zderzyła się z innym kolarzem.
- Kiedy obudziłam się, czułam wielki ból. Były przy mnie mama i teściowa. Nie pozwolono im nawet trzymać mnie za rękę. Nie potrafię tego opisać. Byłam całkowicie przytłoczona bólem. Potem powiedzieli mi, że jestem sparaliżowana. O tym już jednak wiedziałam. Oczywiście to była fatalna wiadomość, bo nie będę mogła już chodzić. Ale co mam zrobić? Zawsze uważam, że trzeba jak najszybciej zaakceptować nową sytuację - opowiada o pierwszych chwilach po wypadku w "Der Spiegel".
Dla niemieckiej kolarki nie ma nadziei, że wróci czucie w nogach i kiedyś będzie w stanie chodzić. To skłania ją do refleksji, z którymi zmagają się wszyscy ludzie, których spotyka taki dramat.
- Gdy dotykam nóg, czuję skórę, ale nie działa to w drugą stronę. Moje nogi nie czują dotyku. Trudno to opisać. Czy zadaję sobie pytanie "dlaczego ja"? Jest kilka takich pytań, które nie pomagają iść do przodu. "Dlaczego ja?" jest właśnie jednym z tych pytań. Jest, jak jest - przyznaje.
Wielokrotna mistrzyni świata pogodziła się ze swoim losem. Nie znaczy to jednak, że się poddała. Vogel cały czas jest w szpitalu, gdzie uczy się nowego życia. Ma także konkretny plan na najbliższe miesiące.
- Moim ambitnym celem jest powrót do domu przed końcem roku. Muszę być w stanie sama zająć się sobą, czyli na przykład potrafić się ubrać lub siadać i wstawać z wózka inwalidzkiego. Nasz dom także musi zostać przebudowany, by był dla mnie przyjazny. Nie będę mogła już chodzić, ale najgorszą rzeczą jest bycie zależnym od innych - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska: Mój cel to powrót do czołowej "30" światowego tenisa