Wzruszających momentów było w czwartek znacznie więcej, a w kościele pd. Matki Boskiej Zwycięskiej w Warszawie Rembertów pojawiła się cała plejada gwiazd polskiego sportu i ludzi od lat związanych ze sportem. Wśród nich byli choćby mistrzowie olimpijscy Robert Korzeniowski i Tomasz Majewski, a także były trener reprezentacji Polski Andrzej Strejlau czy znany piosenkarz Wojciech Gąssowski.
- Przyszliśmy złożyć tu hołd wybitnemu dziennikarzowi i dobremu człowiekowi. Łączyły nas przyjacielskie relacje, a nasza znajomość rozpoczęła się już w 1991 roku. Maciej Petruczenko miał wybitne około sportowe i już wtedy wypatrzył mnie wśród innych sportowców i wywróżył wielką karierę. Od tego czasu towarzyszył mi w sukcesach i porażkach, a po zakończeniu kariery został mentorem na nowej drodze - wspominał z przejęciem Robert Korzeniowski.
Jeden z najwybitniejszych sportowców w historii Polski swoją przemowę zakończył wyjątkowym apelem.
- Mam nadzieję, że wśród osób tu obecnych znajdzie się ktoś, kto podejmie się roli biografa Macieja Petruczenki. To byłaby niezwykle cenna pozycja i mam nadzieję, że będziemy mieli okazję to przeczytać - dodał Korzeniowski.
Chwilę wcześniej przemawiał przedstawiciel redakcji "Przeglądu Sportowego", Kamil Drąg. Podczas uroczystości rozdawano ostatnie wydanie gazety, w którym legendarnemu autorowi poświęcono aż sześć stron.
- Redakcja "Przeglądu Sportowego" straciła właśnie ojca. Gdy w niedzielę pan Maciek zaczął mówić niewyraźnie, poprosiliśmy, by odpuścił pisanie tekstu i wezwał pogotowie. On w swoim stylu odpowiedział, że zadzwoni po karetkę, ale najpierw dokończy pisać swój tekst. Przez 54 lata dziennikarstwo było jego największą pasją i misją. Był wzorem dla kolejnych pokoleń dziennikarzy - przemawiał Drąg, który w jednej redakcji z Petruczenko spędził ponad 30 lat.
Jego słowa potwierdzał fakt, że na ostatnim pożegnaniu Macieja Petruczenki można było zobaczyć wyjątkowo wielu byłych i obecnych dziennikarzy "Przeglądu Sportowego", a także innych mediów. Pan Maciej do ostatnich chwil doskonale potrafił dogadywać się zarówno ze swoimi rówieśnikami, jak i znaleźć wspólny język z 20-latkami.
Legenda dziennikarstwa odeszła w wieku 78 lat, ze względu na udar mózgu. Zmarł zupełnie niespodziewanie, a jeszcze kilka tygodni wcześniej do rana bawił się na swoim kolejnym Balu Mistrzów Sportu, a pozostałych gości zabawiał anegdotami.