Początek igrzysk olimpijskich Natalia Maliszewska spędziła w hotelu "Galaxy", gdzie izolowani byli zawodnicy zakażeni koronawirusem. Krótko przed rywalizacją na dystansie 500 m Polkę wypuszczono z izolacji, ale ostatecznie nie mogła przystąpić do zmagań.
- We mnie słowo "Galaxy" wywołuje ciarki. Naprawdę jest dużo rzeczy, które przywołują mi złych wspomnień. Karetka, skafandry, które ludzie tutaj noszą... Muszę wrócić do stanu sprzed igrzysk, bo czuję się teraz po prostu słaba. Jest mi ciężko myśleć o przyszłych czterech latach - powiedziała w trakcie wywiadu dla TVP Sport.
Ostatnią nadzieję dla Polki stanowił bieg na 1500 m. Niestety, Maliszewska odpadła już w ćwierćfinale. Po starcie nie potrafiła powstrzymać łez, a jej głos po prostu się łamał.
ZOBACZ WIDEO: Świetne igrzyska w wykonaniu Stocha. "Do medalu mało brakowało"
- To zabrzmi bardzo źle... Ale to druga rzecz, która mnie tak uderzyła po śmierci mamy. I to nie jest łatwe - mówiła mocno rozczarowana.
Ma świadomość tego, że teraz trudno będzie się jej podnieść. - To nie jest łatwe. Mam nadzieję, że się z tego wykaraskam. Na pewno będę potrzebowała pomocy. Bo kiedy nie jestem w stanie kontrolować płaczu, zaczyna mnie to martwić - spostrzegła.
"To druga rzecz, która we mnie tak uderzyła, po śmierci mamy." Rozbita Natalia Maliszewska o igrzyskach, który miały dać medal, a okazały się koszmarem
— TVP SPORT (@sport_tvppl) February 16, 2022
Cała rozmowa @AlekthePole tu https://t.co/X5YG7NHWRH#ShortTrack #Beijing2022 #razempomedal #tvpsport pic.twitter.com/4QDXzbeXA4
Zobacz także:
> Biathlon coraz bardziej opłacalny finansowo? "W piłce nożnej jest trochę łatwiej"
> Pekin 2022. Znakomity atak Chińczyka na złoto. Mistrz olimpijski z 2018 roku tym razem ze srebrem