Piesiewicz chce się ratować. Oto co wymyślił

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Radosław Piesiewicz
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Radosław Piesiewicz

Już w najbliższy poniedziałek miało odbyć się zebranie zarządu PKOl, a wiadomo, że dyskusja dotyczyłaby głównie ewentualnego odwołania prezesa tej organizacji Radosława Piesiewicza. Szef PKOl postanowił więc... odwołać zarząd.

W tym artykule dowiesz się o:

Członkowie zarządu PKOl zostali poinformowani o przełożeniu spotkania ze względu na... trwające w wielu województwach ferie zimowe. To oczywiście tylko oficjalny powód. Dla wszystkich jest jednak jasne, że to celowy unik, który ma opóźnić ewentualne głosowanie nad odwołaniem Piesiewicza i umożliwienie działaczowi zebrania odpowiedniej większości blokującej.

Odwołanie zarządu PKOl to zresztą niejedyna aktywność prezesa tej organizacji po ujawnieniu informacji o liście podpisanym przez 21 prezesów polskich związków sportowych.

Sam zainteresowany zdążył już odpowiedzieć na zarzuty, nazywając je nieprawdziwymi. Piesiewicz jednak nie zlekceważył sygnału ostrzegawczego i - jak się dowiedzieliśmy - wysłał listy z prośbą o spotkanie do większości prezesów podpisanych pod apelem. Wiadomo, że w najbliższym czasie w siedzibie PKOl na indywidualnych rozmowach pojawi się co najmniej kilkunastu prezesów związków sportowych. Być może to właśnie podczas nich wyjaśni się przyszłość prezesa Piesiewicza.

Przypomnijmy, że w swoim apelu działacze zarzucają Piesiewiczowi brak przejrzystości finansowej, nadużywanie swojej pozycji i zaostrzanie sporu wokół polskiego sportu. List kończy się apelem o dobrowolne ustąpienie ze stanowiska.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień

Wiadomo jednak, że dymisji nie należy się spodziewać. Z kolei do rozpoczęcia procedury odwołania prezesa potrzebna jest większość 2/3 członków zarządu PKOl lub rady rewizyjnej.

Obecnie nawet działacze stojący w opozycji do Piesiewicza zdają sobie sprawę, że sukces listu nie przesądza o przyszłości prezesa PKOl. Choć pod listem podpisało się 21 prezesów związków, a odmówiło tylko sześciu, to nieoficjalnie wiadomo, że wielu z nich mogło podpisać się tylko z powodu strachu przed ewentualnymi konsekwencjami oporu. Podczas głosowania w PKOl mogą już nie być tak zdecydowani.

Najbliższe spotkanie zarządu PKOl odbędzie się dopiero 25 marca. Piesiewicz dał sobie więc naprawdę dużo czasu na uspokojenie nastrojów i zbudowanie solidnej koalicji, która zablokuje ewentualny wniosek o jego odwołanie. On sam doskonale potrafi budować sojusze i dostosowywać się do nowej sytuacji, czego dowodem są choćby ostatnie zmiany w prezydium PKOl, do którego dołączyli byli sportowcy Mieczysław Nowicki i Teresa Sukniewicz-Kleiber, którzy zdążyli już jednoznacznie opowiedzieć się w tym sporze po stronie Piesiewicza.

Komentarze (36)
avatar
Kary
20.02.2025
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Coś tu nie gra ?! Im bardziej bezczelny tupeciarz z brudnymi lepkimi łapami, tym większy problem do usunięcia. A wydawać się mogło, że sportowcy to ludzie bardziej sprawni. 
avatar
Yollo
20.02.2025
Zgłoś do moderacji
10
0
Odpowiedz
Krętacz i złodziej PiSiewicz tak łatwo nie da się oderwać od koryta - jedyny sposób to całkowite zaprzestanie finansowania PKOl by zagłodzić tego PiSiego knoora. 
avatar
kporucznik111
19.02.2025
Zgłoś do moderacji
10
0
Odpowiedz
już myślałem, że wzorcami gindy są takie osobniki jak Kazimierz K. Marcinkiewicz czy Jacek K. Kurski. Ten chłoptaś bije ich na łeb. 
avatar
DrawA
19.02.2025
Zgłoś do moderacji
17
0
Odpowiedz
Zamknąć skurwys.. a. Zgłosić do prokuratury w końcu i nic nie może odwołać. Tusk przestań się z nim pierd...ć i w końcu się czymś zajmij !!! 
avatar
Osiem Gwiazdek
19.02.2025
Zgłoś do moderacji
18
0
Odpowiedz
PiSiewicz moze byc prezesem... WKOl. w Budapeszcie. 
Zgłoś nielegalne treści