Ależ to był konkurs. Wiatr nie odgrywał żadnej roli i skoczkowie stworzyli kapitalne widowisko. Co ważne, jedną z najważniejszych ról w sobotę odegrał też Kamil Stoch, który otarł się o medal.
W pierwszej serii trzykrotny mistrz olimpijski oddał bombową próbę. Poleciał, w przepięknym stylu, aż na 137,5 metra. To był jeden z jego najlepszych skoków w tym sezonie.
Gdyby podobnie daleko Stoch poleciał w finale, miałby brązowy medal. Tak się jednak nie stało. Tym razem wylądował cztery metry bliżej niż w pierwszej serii. Z kolei Karl Geiger, który atakował z 6. miejsca, poleciał aż na 138. metr i to Niemiec a nie nasz reprezentant cieszył się z brązowego krążka.
- Drugi skok Kamila był spóźniony. Zaraz po wylądowaniu zdawał sobie sprawę, że to nie była idealna próba. Gdyby trafił w próg tak jak w pierwszym skoku, to poleciałby w granicę 138. metra i miałby brązowy medal - powiedział dla WP SportoweFakty, prosto z Chin, Apoloniusz Tajner.
- Oczywiście 4. miejsce to również bardzo dobry wynik. Pamiętajmy, jak trudny to sezon dla Kamila. Na przełomie roku przytrafił mu się kryzys, potem kontuzja, ale był w stanie wraz z trenerami bardzo dobrze przygotować się do igrzysk. 4. i 6. miejsce w konkursach indywidualnych to godne odnotowania wyniki - dodał prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Apoloniusz Tajner oglądał konkurs na żywo pod skocznią. Doskonale zatem widział, jak Kamil Stoch zachowywał się zaraz po drugim skoku, po którym okazało się, że zabraknie dla niego miejsca na podium.
- Był bardzo przygnębiony, ale nie był sam na zeskoku skoczni. Pocieszali go koledzy z kadry. Kamil teraz odpocznie, przetrawi przez noc ten brak medalu i na konkurs drużynowy na pewno będzie gotowy - zapewnił nasz rozmówca.
Drużynówkę zaplanowano na poniedziałek, 14 lutego, na godzinę 12:00 czasu polskiego. Złoto w sobotnim konkursie wywalczył Norweg Marius Lindvik, a srebro Ryoyu Kobayashi.
Czytaj także:
Stefan Horngacher poszedł na całość. Mistrzowska decyzja!
W tym Kamil Stoch był najlepszy. Czapki z głów!
ZOBACZ WIDEO: Olimpijczycy obawiają się testów w Pekinie. "Odbija się to na organizmie"