Już na skoczni normalnej był o krok od medalu. Na półmetku trzymał w jednej dłoni brąz, ale wypuścił go na rzecz kolegi z kadry Dawida Kubackiego. Gdy przeszedł na dużą skocznię miał kłopoty. Nie mógł dobrze złożyć się na najeździe. Tracił sporo do najlepszych, ale nie panikował. Konsekwentnie robił sobie i wreszcie znalazł złoty środek.
W pierwszej serii sobotnich zawodów Kamil Stoch przypomniał sobie swoje najlepsze skoki. To była poezja. Książkowy skok, który można nagrać i pokazywać juniorom, jak powinno latać się w zmaganiach olimpijskich. Świetnie rozpędził się na najeździe, wybił się płynnie i w powietrzu leciał jak posąg.
Poleciał daleko, nawet bardzo daleko. W nienagannym stylu wylądował na 137,5 metra - na kilka minut ustanowił nowy rekord skoczni! Sędziowie ocenili tą próbę wysoko - na 57,5 punktu. Chociaż gdyby dali same 20 za te skok, też nie popełniliby błędu! I tak było jednak pięknie. Stoch objął zdecydowane prowadzenie i czekał na to, co zrobią rywale.
ZOBACZ WIDEO: Policja zatrzymała ją na stoku. "Ktoś się poskarżył"
Przeciwnicy nie zamierzali jednak wywiesić białej flagi. Stoch postawił im poprzeczkę niezwykle wysoko, ale oni odpowiedzieli jeszcze lepszymi próbami! Łącznie Polaka wyprzedziła trójka: na półmetku po fenomenalnym skoku na 142. metr (nowy rekord skoczni) prowadził Ryoyu Kobayashi, drugi po locie na 140,5 metra był Marius Lindvik, a 3. miejsce zajmował Timi Zajc (138,5 metra).
Do Słoweńca Stoch tracił jednak zaledwie 0,4 punktu. Tym razem, w porównaniu do poprzedniego konkursu, to nasz mistrz atakował, a nie bronił pozycji medalowej. A jak wiadomo w sporcie zawsze lepiej atakować...
Tyle tylko, że za Stochem było jeszcze kilku skoczków, których stać było na bombowy skok w finale. I taki właśnie oddał Karl Geiger, który na półmetku zajmował 6. miejsce, ale z niewielką stratą do Polaka czy trzeciego Zajca. W drugiej serii Stefan Horngacher poszedł na całość. Obniżył Geigerowi belkę i ten z niższej platformy huknął aż 138 metrów. Jak się okazało chwilę później, był to skok na medal.
Michal Doleżal też się nie patyczkował i tak jak Horngacher pozwolił swojemu podopiecznemu skakać z 19. belki. Polak, jak Geiger, miał ponad 4 punkty dodane za niższy rozbieg. Musiał tylko i aż polecieć w okolice 136. metra. Zaraz po wyjściu z progu Stoch nie leciał już tak wysoko jak w pierwszej serii. Polak ciągnął, ile mógł. Wylądował na 133,5 metra i szybko okazało się, że to za mało. Co prawda z Zajcem Stoch wygrał, ale do Geigera zabrakło ponad 4 punktów. Skończyło się 4. miejscem, tak nielubianym przez sportowców...
Geiger wywalczył brąz, a walka o złoto rozstrzygnęła się między Lindvikiem i Kobayashim. Obaj, tak jak Stoch, Geiger i Zajc, skakali z niższej 19. belki. Lindvik oddał fenomenalną próbę. Poleciał aż na 140. metr w nienagannym stylu. Objął zdecydowane prowadzenie i pozostało już mu czekać tylko na to, co zrobi Kobayashi. Wydawało się, że Japończyk złota nie wypuści z rąk, a jednak... Uzyskał 138 metrów i ostatecznie o 3,3 punktu przegrał z Lindvikiem. Złoto dla Norwega, srebro dla Japończyka.
Pozostali Biało-Czerwoni nie byli w ścisłej czołówce konkursu, ale generalnie ich skoki napawają optymizmem przed drużynówką. Cała czwórka była w drugiej serii. Najsłabiej z grona Dawid Kubacki, Paweł Wąsek i Piotr Żyła wypadł brązowy medalista ze skoczni normalnej, który po próbach na 131 oraz 131,5 metra zajął 26. miejsce.
21. był debiutant na igrzyskach Wąsek, który w pierwszej serii wylądował na 129. metrze, ale już w finale uzyskał aż 134,5 metra. Na 18. pozycji sklasyfikowano Żyłę. Mistrz świata zagrał va banque i odpuścił serię próbną, by całą energię skumulować na skoki konkursowe. Obie próby nie były złe. Przy konkursie na tak kosmicznym poziomie loty na 134. oraz 131. metr oznaczały jednak lokatę dopiero pod koniec drugiej dziesiątki. To najlepiej świadczy, jakie widowisko zafundowali skoczkowie kibicom.
Konkurs rozegrano w warunkach, jakie w skokach zdarzają się już niezwykle rzadko. Podmuchy wiatru były niemal niezauważalne. W obu seriach nie przekroczyły 0,3 m/s. To był najsprawiedliwszy konkurs w tej dyscyplinie od wielu lat.
To nie koniec emocji ze skoczkami na igrzyskach olimpijskich w Chinach. W poniedziałek na dużej skoczni odbędą się zmagania drużynowe, w których Biało-Czerwoni będą walczyć o medal. Początek zawodów o 12:00 czasu polskiego. Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.
Wyniki indywidualnego konkursu skoczków na skoczni dużej:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległość | Nota |
---|---|---|---|---|
1. | Marius Lindvik | Norwegia | 140,5/140 | 296,1 |
2. | Ryoyu Kobayashi | Japonia | 142/138 | 292,8 |
3. | Karl Geiger | Niemcy | 138/138 | 281,3 |
4. | Kamil Stoch | Polska | 137,5/133,5 | 277,2 |
5. | Markus Eisenbichler | Niemcy | 137,5/139,5 | 275,7 |
6. | Timi Zajc | Słowenia | 138,5/130,5 | 273,2 |
7. | Manuel Fettner | Austria | 138,5/134 | 272,7 |
8. | Halvor Egner Granerud | Norwegia | 135/135,5 | 271,4 |
9. | Jan Hoerl | Austria | 136/137 | 270,9 |
10. | Peter Prevc | Słowenia | 137/137 | 268,7 |
18. | Piotr Żyła | Polska | 134/131 | 255,5 |
21. | Paweł Wąsek | Polska | 129/134,5 | 254,3 |
26. | Dawid Kubacki | Polska | 131/131,5 | 251,2 |