Jego dni są już policzone? Nie przewidział tego zwrotu

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Radosław Piesiewicz
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Radosław Piesiewicz

Wiele wskazuje na to, że odwołanie najbliższego posiedzenia zarządu PKOl przez Radosława Piesiewicza tylko na chwilę przedłużyło nadzieje szefa organizacji na utrzymanie stanowiska. Prezesi związków mają plan na doprowadzenie do jego dymisji.

O odwołaniu zaplanowanego na 25 marca posiedzenia zarządu PKOl jako pierwszy poinformował Onet Sport. Nam udało się potwierdzić, że obawy prezesa PKOl Radosława Piesiewicza były jak najbardziej uzasadnione, bo jeszcze w poniedziałek prezesi związków sportowych i członkowie zarządu PKOl analizowali z prawnikami, jak usunąć ze stołka obecnego szefa organizacji.

Pośpiech był duży, a nadzieje jeszcze większe. Ostatnie informacje o możliwych niejasnościach finansowych dość mocno przekonały tych prezesów związków, którzy jeszcze kilka tygodni temu odcinali się od pomysłu odwołania szefa PKOl i bali się zbyt dużej ingerencji ministra sportu Sławomira Nitrasa.

ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"

Choć Piesiewicz przeszedł do ofensywy po słynnym liście, wzywającym do jego ustąpienia, który podpisało 21 prezesów związków sportowych, to jednak jego działania nie odniosły skutku. W międzyczasie ujawniono niepokojące wnioski po kontroli, a na to Piesiewicz nie miał już skutecznej odpowiedzi.

Co ciekawe, w sprawę odwołania Piesiewicza dość mocno ma być zaangażowany Robert Korzeniowski, który zresztą uczestniczył także w zbieraniu podpisów pod niedawnym listem wzywającym Piesiewicza do dymisji.

Nowy plan obalenia

Najnowszy plan zakładał ponoć, że na najbliższym spotkaniu zarządu miał paść wniosek o zwołanie walnego zgromadzenia. Na nim z kolei miało dojść do zmiany statutu, który ułatwiłby całą procedurę odwołania prezesa i nie zostawiłby żadnych wątpliwości, że czynność jest wykonana skutecznie.

Nie wiadomo, czy wiadomość o tych planach dotarła do samego zainteresowanego, ale i bez tego miał prawo obawiać się o przyszłość na obecnym stanowisku.

Odwołanie najbliższego zarządu tylko z pozoru zwiększa jego szanse na utrzymanie zarządu. Takie postępowanie jeszcze mocniej zagrzało do walki jego oponentów, a dodatkowo mogło zdenerwować tych działaczy, którzy wciąż go wspierali. Skoro bowiem wszystko w PKOl jest w porządku, to dlaczego prezes odwołuje drugie z rzędu posiedzenie zarządu?

- Nie jestem szczególnie zaskoczony, bo standardy działań pana Radosława Piesiewicza od dłuższego czasu pikują w dół. Mimo wszystko można mówić o rozczarowaniu, bo w całej sytuacji od prezesa PKOl oczekiwałbym zachowania zgodnego z duchem idei fair-play - mówi wiceprezes PKOl Tomasz Chamera, reprezentujący w zarządzie PKOl Polski Związek Żeglarski.

- Ostatnie zachowania Piesiewicza pokazują, że rządzi nami cwaniaczek. Tak nie może dłużej być. Mieliśmy opracowany plan, a tym razem z uzyskaniem większości raczej nie byłoby problemu - dodaje z kolei prezes innego związku, który chce zachować anonimowość.

Olimpijska opera mydlana

Odwołanie kolejnego spotkania zarządu zostało potraktowane przez większość działaczy jak policzek wymierzony całemu środowisku sportowemu.

- Świadczy to o braku szacunku. Jako członek PKOl jestem tym coraz bardziej zafrasowany - mówi Chamera. - Przecież zarządy PKOl nie są tylko po to, by zajmować się sprawami Piesiewicza, ale także po to, by załatwiać bieżące sprawy czy wyzwania stojące przed polskim sportem. Czyżby w naszej organizacji życie zamarło, a zarząd stał się tylko zbędnym balastem? Wygląda to tak, jakby pan Piesiewicz tak bardzo zajmował się sobą, że chyba zapomniał, jaka jest jego rola - stwierdza.

Chamera podkreśla, że prezes PKOl ma obowiązek zwoływać zarząd przynajmniej raz na kwartał, a teraz tego obowiązku raczej nie dopełni.

Ostatnie spotkanie zarządu odbyło się w grudniu, kolejne zostało odwołane pod pretekstem ferii zimowych, marcowego też nie będzie.

- Piesiewicz stawia się w roli pokrzywdzonego, reżyserując wątpliwej jakości operę mydlaną - konkluduje Chamera.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (19)
avatar
selmak
44 min temu
Zgłoś do moderacji
9
8
Odpowiedz
Czemu komentarze nieprzychylne Nitrasowi są usuwane? 
avatar
Mati2020
49 min temu
Zgłoś do moderacji
14
1
Odpowiedz
Pisowskie złodziejskie gó...na oblepiły cały kraj, zmini prawo tak żeby nie było możliwości ich odwołania i kradną w najlpesze. 
avatar
grzegorz dabrowka
58 min temu
Zgłoś do moderacji
13
1
Odpowiedz
będzie siedział jak nic, grubasku 
avatar
marek czytański
1 h temu
Zgłoś do moderacji
28
2
Odpowiedz
pisiewicz nie ma tego złego co ci na dobre nie wyjdzie Przynajmniej trochę schudniesz - buzię masz jak księżyc w pełni
Podobno kradzione nie tuczy 
avatar
Ires
1 h temu
Zgłoś do moderacji
23
0
Odpowiedz
Tupanie nóżkami z bezradności i obgryzanie paznokci nic nie pomoże ;D 
Zgłoś nielegalne treści