Opowiadała, że w rodzinnym domu w Łodzi była trzymana krótko, tak jak jej bracia. Do sportu trafiła przez nauczyciela WF ze szkoły. Ćwiczyła nawet hazen, grę podobną do piłki ręcznej. Do lekkiej atletyki namówił ją brat Eugeniusz.
Zdjęcie, dzięki któremu dokonała tyle dobrego, zostało zrobione na igrzyskach w Berlinie w 1936 roku. Maria Kwaśniewska-Maleszewska miała wtedy 23 lata, na koncie medale z mistrzostw Polski. Nie tylko w rzucie oszczepem, ale też w trójboju i pięcioboju. Wcześniej występowała także w reprezentacji Polski w siatkówce i koszykówce.
Berlin dostał organizację igrzysk, choć rządy narodowych socjalistów miały wielu przeciwników. Bojkot nie doszedł do skutku i sportowcy przylecieli do hitlerowskiej Rzeszy. MKOl dostał zapewnienie, że Niemcy wpuszczą zawodników pochodzenia żydowskiego. Na czas igrzysk z ulic zniknęły tablice informujące o zakazie wstępu dla Żydów. W tym samym czasie Niemcy rozpoczęli budowę obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen, 30 km od Berlina.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była gwiazda narciarstwa szaleje na wakeboardzie
Nie wiedzieli, jak z tego wybrnąć
Występ Marii Kwaśniewskiej na igrzyskach zarejestrowała Leni Riefenstahl, słynna hitlerowska propagandzistka filmowa. Na nagraniu z filmu "Olimpiada", mającym chwalić dokonania III Rzeszy, widać Polkę rzucającą oszczepem. Była trzecia. Do historii przeszło zdjęcie wykonane 2 sierpnia 1936 roku. Niemieckie zawodniczki - Othilie Fleischer i Luise Kreuger - wykonują faszystowskie pozdrowienia. Tylko jedna osoba stoi na podium spokojnie, ręce ma opuszczone.
Kwaśniewska opowiadała, że nie lubi wspominać wizyty w loży Hitlera. Kanclerz III Rzeszy zaprosił wszystkie zawodniczki do siebie. Kazał sobie zrobić osobne zdjęcie z medalistkami. Spotkanie z Kwaśniewską-Maleszewską Hitler musiał zapamiętać. Powiedział do niej: "Gratuluję małej Polce".
- Ja mu na to: "Wcale nie czuję się mniejsza od pana". Bo on miał 1,60 w czapce, a ja 1,66 wzrostu. Więc był ogólny śmiech. Prasa niemiecka podawała potem, że Hitler gratulował nie małej Polce, a małej Polsce. Nie wiedzieli już, jak z tego wybrnąć - opowiadała Maria Kwaśniewska w wywiadzie dla "Rzeczypospolitej".
Przez wiele lat dostawała z Niemiec listy z prośbami o autograf. Mówiła, że ją to denerwuje, bo straciła rodzinę na Wschodzie. Jak sama mówiła, Stalina powiesiłaby razem z Hitlerem na szubienicy. Zdjęcie z wodzem Niemiec miało jednak odegrać wielką rolę w życiu Marii Kwaśniewskiej.
Woleli nie pytać
W wywiadzie dla rp.pl mówiła, że 2 września 1939 roku wróciła do Warszawy. Wcześniej trenowała we Włoszech, była faworytką do wyjazdu na igrzyska w Tokio w 1940 (potem miały odbyć się w Helsinkach). Kiedy wracała do Polski, wszyscy uciekali przed Niemcami. Ona - po kursie sanitarnym - od razu trafiła do sanitarki przeciwlotniczej. Nosiła rannych żołnierzy, dostała Krzyż Walecznych. - Prowadziłam sanitarkę w bombardowanej, palącej się Warszawie w pierwszych dniach września. Kierowcę zabili, nie było komu jeździć, jeździłam ja - powiedziała w wywiadzie z 2000 roku.
Medalistka olimpijska zamieszkała w Podkowie Leśnej. Tam zastało ją Powstanie Warszawskie, w którym brała udział. Mieszkańcy wypędzeni ze stolicy byli kierowani m.in. do obozu w Pruszkowie. W ciągu pół roku trafiło tam około 400 tys. ludzi. W Pruszkowie dzielono ludzi m.in. na tych, co trafią do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu czy roboty do Niemiec. Wtedy zadziałała magia zdjęcia z Hitlerem.
- Wyprowadzałam ludzi na zewnątrz do Pruszkowa, potem brałam do Podkowy do domu. W moim domu miałam obóz przejściowy. Przewinęło się wiele osób, znanych i nieznanych. Mieszkała u mnie Ewa Szelburg-Zarembina, Stasio Dygat. Mieszkał taki chłopiec z przestrzelonym płucem, który dziś ma 70 lat i nadal pisze do mnie kartki - tak Maria Kwaśniewska-Maleszewska opowiadała w 2000 roku.
Strażnicy obozowi nie mieli pojęcia, kim jest ta Polka dobrze władająca niemieckim, ale woleli nie pytać, skąd osobiście zna Hitlera. Wystarczyło pokazać zdjęcie, które działało jak paszport. W jej mieszkaniu w Podkowie Leśnej schronienie znalazło wiele osób wyprowadzonych z obozu, w tym Żydów. Nie była w stanie podać, ile osób uratowała. - Pomoc potrzebującym wyniosłam z domu. Matka i ojciec bardzo pomagali ludziom - opowiadała.
Po wojnie wróciła jeszcze do lekkiej atletyki, ale w 1946 roku pożegnała się ze sportem. Potem należała do Polskiego Związku Lekkiej Atletyki oraz Polskiego Komitetu Olimpijskiego. W 2000 roku dostała statuetkę Fair Play za wielką karierę sportową. Zmarła 17 października 2007 roku w Warszawie.
CZYTAJ TAKŻE Koronawirus. Czy pandemia może zmienić świat futbolu jak II wojna światowa?
CZYTAJ TAKŻE Na Wielkiej Krokwi skakano już przed II wojną światową. Od początku konkursy budziły duże emocje