W czwartek na antenie radia RMF FM Kamil Bortniczuk przyznał, że nic się nie zmienia i podtrzymuje stanowisko dotyczące Rosji i Białorusi. Chodzi o to, że trzeba zrobić wszystko, aby sportowcy z tych państw nie mogli wrócić do międzynarodowego sportu.
- Jesteśmy w trakcie formułowania kolejnego stanowiska koalicji 36 państw. 15 maja mamy Radę Unii Europejskiej do spraw sportu, na której też planujemy przyjąć deklarację, która w sposób bardzo jasny i klarowny przeciwstawi się powrotowi Rosjan i Białorusinów na areny międzynarodowe - podkreślił minister sportu.
Wygląda na to, że podczas igrzysk europejskich w Krakowie Rosjan i Białorusinów zabraknie na starcie, co podkreślił sam Bortniczuk. Wciąż niewiadomą są igrzyska olimpijskie w Paryżu. Rosja nie wyobraża sobie, by ich sportowców mogło tam zabraknąć.
ZOBACZ WIDEO: Niespodzianka na finiszu sezonu. "To nie wchodzi w grę"
Po raz kolejny głos w tej sprawie zabrała Tatiana Tarasowa, która zaatakowała polskiego ministra sportu. Słynna trenerka łyżwiarstwa figurowego wprost twierdzi, że działania Bortniczuka na nic się zdadzą.
- To jest ich decyzja. Co nas to obchodzi? Nikt nikogo nie będzie słuchał w tej sprawie. Wszystko zależy od Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i jego decyzji. Polska i pozostałe 36 krajów nie będą miały na to wpływu - powiedziała Tarasowa dla sportexpress.ru.
Tarasowa nie pierwszy raz odniosła się do działań Bortniczuka. W przeszłości także krytykowała ministra sportu.
Przypomnijmy, że ws. igrzysk w Paryżu Rosjanie otrzymali furtkę od MKOl-u. W teorii mogą wystąpić na tej imprezie, lecz muszą brać udział w zawodach pod neutralną flagą i spełnić kilka innych warunków. Nie mogą przede wszystkim należeć do armii Władimira Putina. Nie wiadomo jednak wciąż, w jaki sposób MKOl chce weryfikować takie informacje.
Czytaj także:
Stanowcze słowa z PKOl o bojkocie igrzysk przez Polskę