32-letni hokeista AVS Prad podczas spotkania przeciwko Wikingier Vilpian z całym impetem uderzył w bandę. W przerwie pomiędzy drugą i trzecią tercją poczuł ukłucie i od razu poinformował o tym swoją drużynę.
Koledzy z zespołu wezwali pomoc medyczną. Wiele wskazywało na to, że sytuacja jest już opanowana. Andreas Palla znów poczuł się jednak gorzej. Przetransportowano go do szpitala, ale akcja ratunkowa nie przyniosła skutku.
Jego klub grający na amatorskim poziomie w regionie południowego Tyrolu i Trydentu przekazał tragiczne wieści za pomocą mediów społecznościowych. We wpisie napisano, że Palla był osobą, która kochała życie i korzystała z niego w stu procentach.
"Andi był kimś więcej niż tylko dobrym kolegą z drużyny. Przede wszystkim był przyjacielem, towarzyszem broni, bratem. Był cennym ubogaceniem naszej drużyny nie tylko na lodzie, lecz także w szatni" - czytamy w poście.
"Wyróżniał się otwartością, poczuciem humoru, zaraźliwym entuzjazmem i radością z życia. Był lojalny wobec klubu i kolegów. To wszystko sprawiało, że był uwielbianą i wyjątkową osobą, za którą będziemy bardzo tęsknić" - dodano.
Zobacz też:
Boniek pyta o Rosjan. "Czy ktoś potrafi wytłumaczyć?"
Właściciel polskiego klubu nie zrezygnował z Rosjan. Tłumaczy, dlaczego