Polak podpisał bajeczny kontrakt. "To była trudna decyzja"

Getty Images / Adrian Meronk
Getty Images / Adrian Meronk

Polak podpisał kontrakt wart 10 mln dolarów. Do tego niedawno zgarnął 4 miliony za zwycięstwo w turnieju w Rijadzie. Adrian Meronk trafił do elity, choć sporo ryzykował i stał się ofiarą rywalizacji wielkich organizacji.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Nie tak dawno porzuciłeś marzenia gry w najważniejszych turniejach golfowych i startujesz w serii LIV. Dostałeś gwiazdorski kontrakt gwarantujący 10 mln dolarów za trzy sezony oraz gigantyczne nagrody za wysokie miejsca w poszczególnych turniejach. Zrezygnowałeś z marzeń dla pieniędzy?

Adrian Meronk, najlepszy polski golfista: Pieniądze nigdy nie były dla mnie motywacją do uprawiania golfa. Gdy nie otrzymałem dzikiej karty na turniej PGA Tour w Rzymie, zgłosili się do mnie z LIV Golf. To była trudna decyzja, ale przyjąłem ofertę i zmieniłem ligę. Dziś nie żałuję.

Nie ma się co dziwić. Niedawno za zwycięstwo w turnieju w Rijadzie zgarnąłeś aż cztery miliony dolarów.

Jeśli chodzi o finanse, to różnica jest naprawdę spora. Dla mnie bardzo ważne jest też to, że grając w LIV Golf, mam więcej czasu dla siebie. W PGA Tour podróżuje się praktycznie bez przerwy przez dziesięć miesięcy, w LIV Golf zawodnicy są traktowani dużo lepiej.

Są jednak także minusy tego transferu. Nie dość, że nie możesz grać w najważniejszych turniejach na świecie, to twoje punkty nie są wliczane do światowego rankingu.

Przechodząc do LIV Golf, liczyłem się z tym. Ta organizacja szybko stała się ofiarą hejtu, inspirowanego przez konkurencyjne PGA. U boku dotychczasowego monopolisty wyrosła konkurencja i zaczęło się nie podobać. Golfistom zmieniającym organizację zablokowano możliwość zdobywania punktów do rankingu, a także zakazano występować w imprezach PGA. To dziwne, bo zawsze wydawało mi się, że konkurencja w sporcie jest potrzebna. Widocznie jednak ktoś poczuł, że jego interesy są zagrożone.

ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"

Siłą rzeczy stałeś się teraz ofiarą tego konfliktu.

Obecnie są prowadzone rozmowy w sprawie połączenia tych organizacji.

Czy w takim razie władze PGA chciały w jakiś sposób wpłynąć na twoją decyzję i powstrzymać odejście?

Do dziś otrzymuję od PGA karę za każdy turniej LIV Golf, w którym występuję. To nie są symboliczne kwoty, bo chodzi o 50-80 tysięcy dolarów za każdy turniej. Na szczęście bez względu na miejsce wypłaty za udział w turniejach LIV Golf są wyższe, więc nie muszę dopłacać do gry.

Ile do tej pory kosztowały cię te kary?

Moja umowa z LIV Golf gwarantuje, że to władze tej organizacji zajmują się karami. Na razie kary "wiszą” nade mną, a finał tej sprawy zależy od wyników rozmów obu organizacji.

Sytuacja wygląda co najmniej absurdalnie. Jak się z tym czujesz?

Wiedziałem, na co się piszę. Na zdrowy rozum powinniśmy grać tam, gdzie mamy ochotę. To dziwne, że ktoś próbuje wprowadzać blokady i walczyć z konkurencją poprzez kary i zakazy. Mój kontrakt z LIV Golf obowiązuje przez kolejne dwa lata, a potem będę mógł na nowo zdecydować o przyszłości. Widzę jednak, że cykl cały czas się rozwija, formuła zawodów jest bardzo ciekawa i to wniosło do golfa dużo świeżości.

Choć uprawiasz jedną z najbardziej popularnych dyscyplin sportowych na świecie (według różnych wyliczeń na świecie w golfa gra 60-80 mln ludzi - przyp. red.), to w Polsce wciąż nie jesteś powszechnie znany. Przeszkadza ci to?

Czasami śmieje się, że może to i dobrze. Gdy wygrałem turniej w Irlandii, to na lotnisku praktycznie co druga osoba zaczepiała mnie i prosiła o zdjęcie lub autograf. Gdy przyjeżdżam do Polski, to jestem rozpoznawalny jedynie na polach golfowych. Ze swojej strony robię jednak wiele, by rozpropagować ten sport.

Wszedłeś już na najwyższy poziom finansowy. Czy rozważasz, by samemu inwestować w Polsce w nowe obiekty golfowe?

Takie myśli się pojawiają, ale na razie to jeszcze nie ten etap. Tak naprawdę dopiero uczę się inwestowania, mam doradców, a obecnie skupiam się na tradycyjnych sposobach na inwestycje. Przede wszystkim koncentruję się jednak na karierze.

Dziś światem rządzi Donald Trump, który powszechnie znany jest ze swojego zamiłowania do golfa. Według różnych źródeł, w czasie pierwszej swojej kadencji jako prezydent spędzał na polach golfowych co trzeci lub co piąty dzień. Czy mieliście się okazję spotkać?

Nie grałem z Donaldem Trumpem, ale spotkałem go rok temu na jednym z jego pól golfowych. Odwiedził nas przed turniejem i przypatrywał się naszej grze. W kwietniu mamy zaplanowany turniej na jego polu golfowym w Miami i spodziewam się, że znów się tam pojawi. Myślę, że wtedy będzie okazja się poznać i może porozmawiać.

Czy słyszałeś ostatnie komentarze Trumpa dotyczące wojny w Ukrainie i prezydenta tego kraju Wołodymyra Zełeńskiego? Co ty na to?

Staram się nie mieszać w politykę, ale jak każdy, jestem świadomy, co mówi Trump i wiem, że nawet w Ameryce jego wypowiedzi są różnie przyjmowane. Wśród golfistów ma zwolenników i przeciwników, ale to, że gra w golfa, nie zmienia faktu, jakim jest człowiekiem, czy tego, jakie poglądy głosi. Nie chcę tego oceniać, choć wiadomo, że czasami to, co mówi, jest trochę zwariowane.

O co byś go zapytał, gdybyście mieli okazję do rozmowy?

Gdybym miał okazję, to oczywiście chętnie powiedziałbym mu, jak sprawa wojny w Ukrainie wygląda z perspektywy osoby mieszkającej stosunkowo niedaleko tego miejsca. Chciałbym, by prezydent Trump poznał inny punkt widzenia na te sprawy.

Nie miałeś okazji grać w golfa z Trumpem, ale zapewne oglądałeś filmiki z jego gry. Prezydent USA to dobry zawodnik?

Daje sobie radę na polu i ma całkiem dobre wyniki, ale jego gra nie wygląda najlepiej, jeśli chodzi o technikę. Zalecałbym mu popracować nad tym elementem, choć zdaję sobie sprawę, że u osób, które późno zaczęły, istnieją pewne ograniczenia. Najważniejsze, że sprawia mu to radość. Na polu golfowym spędza każdą wolną chwilę, a ja wiem o kilkunastu polach golfowych na całym świecie, które są jego własnością.

Niedawno pojawiły się zdjęcia z wakacji, na których wypoczywałeś z tenisistą Hubertem Hurkaczem i żużlowcem Maciejem Janowskim. To twoi najbliżsi znajomi ze świata sportu?

Faktycznie Maciek i Hubert mieli akurat przerwę w startach i odwiedzili mnie na turnieju w Dubaju, gdzie aktualnie mieszkam. Najpierw kibicowali mi, a potem mogliśmy spędzić kilka dni razem. Wszyscy jesteśmy z Wrocławia i staramy się trzymać razem. Przez napięte grafiki widujemy się rzadko, ale cały czas jesteśmy w kontakcie i wzajemnie się wspieramy. Co ciekawe, obaj polubili golfa i radzą sobie naprawdę dobrze.

W golfa gra wielu celebrytów z całego świata. Z kim miałeś okazję zagrać partyjkę?

W Dubaju często gram z Jerzym Dudkiem czy Mariuszem Czerkawskim. Po mistrzostwach świata w Katarze miałem okazję zagrać z Wojtkiem Szczęsnym i Janem Bednarkiem. Jeszcze jako junior spotkałem na polu ówczesnego prezydenta USA, George’a Busha, a kiedyś podczas turnieju pokazowego grałem w drużynie z Andriejem Szewczenko. W USA spotkałem także koszykarza Stephana Curry’ego czy aktora Billa Murray’a.

W trakcie kariery wygrałeś już sześć ważnych turniejów, ale zupełnie nie poszło ci podczas igrzysk w Tokio czy Paryżu, które kończyłeś na 51. i 49. miejscu. Dlaczego?

Byłem zawiedziony wynikiem, bo miałem znacznie wyższe cele. Wierzę jednak, że w przyszłości dostanę jeszcze szansę. Dobry wynik na igrzyskach jest o tyle trudny, że mamy wielkie szlemy, mnóstwo innych turniejów, a przez to trudno jest trafić z formą akurat na tę imprezę. Pozytywne jest to, że w golfie nie ma tego limitu wieku, a nawet 50-latkowie potrafią wciąż grać na bardzo wysokim poziomie. Przede mną więc przynajmniej jeszcze 15, a może 20 lat grania.

Twoją partnerką życiową jest Melania Bobrowicz, która pracuje jako wokalistka i producentka muzyczna. Jak udaje wam się łączyć twoją karierę sportową z jej karierą muzyczną?

Moja partnerka zajmuje się muzyką hobbistycznie i nie żyje z tego. Dzięki temu mamy sporo czasu dla siebie, a ona ma możliwość, by jeździć ze mną na turnieje i mnie wspierać. To dla mnie bardzo cenne.

Czy masz jeszcze jakieś golfowe marzenia?

Spełniło się marzenie gry z najlepszymi golfistami świata, więc teraz marzę o tym, by kiedyś wygrać turniej wielkoszlemowy. Na razie nie mogę w nich grać, ale wierzę, że sytuacja niedługo się zmieni. Poza tym chcę być ciągle lepszy i wygrywać coraz więcej turniejów.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (7)
avatar
steffen
49 min temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pieniądze nie są dla mnie najważniejsze, dlatego wybrałem grę dla tych którzy lepiej płacą :D
Śmieję się z tego, ale na jego miejscu to samo bym zrobił.
A fanom tenisa polecam fragment o igrzys
Czytaj całość
avatar
Mirosław Niebo
1 h temu
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Skoro nie dla rankingu, nie dla pieniędzy, to dla kasy, bo z czegoś musi się utrzymywać... a może jednak się mylę? 
avatar
Falkowy
1 h temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Poziom wywiadu trochę pudelkowy. Wywiad z naszym golfistą, a dziennikarz skupia się na trumpie i kogo widział jeszcze na polu golfowym... 
avatar
mecTMPIlica
2 h temu
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Najgłupsza gra w świecie to golf . 
Zgłoś nielegalne treści