Turniej jest rozgrywany w Bratysławie. Polacy mają w grupie Białoruś, Austrię i Słowację. Przed startem mówiło się, że każde miejsce naszych hokeistów, inne niż ostatnie, będzie wielką niespodzianką. Tymczasem już na starcie turnieju (26 sierpnia) Polacy zaskoczyli nawet własnych kibiców pokonując 1:0 faworyzowanych Białorusinów.
O tym, jak ważne to zwycięstwo, świadczy choćby reakcja prezydenta naszych sąsiadów.
Zuchy
- Jeśli inwestujemy w coś pieniądze, to powinno przynosić same korzyści. A jest tak, jak wczoraj - drużyna hokejowa uważana za mocną przegrała z Polską. Hokej wcale tam nie jest popularny. Zajmuje się nim 20 osób. Jak tak można? Co za wstyd! - grzmiał Alaksandr Łukaszenka podczas otwarcia nowego kompleksu firmy "Biełaruskalij", cytowany przez portal Zviazda.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!
I choć Łukaszenka, delikatnie rzecz ujmując, ma skłonność do przesady, tutaj trafił w dziesiątkę. Oczywiście liczba "20" jest znaczącym przerysowaniem, jednak hokej to nie jest u nas szczególnie popularna dyscyplina, a największe sukcesy miały miejsce w latach, których nie pamiętają nawet kibice w średnim wieku.
- Mówiłem, aby dać im pensje średniej wysokości. Później należało podwyższać zależnie od osiąganych wyników. Nikt wtedy tego nie słuchał - zwracał uwagę Łukaszenka.
Prezydent Białorusi docenił również postawę polskich hokeistów: - Zuchy pokonały wielką drużynę.
Oczywiście każde słowo Łukaszenki trzeba traktować jak polityczną grę, jednak wynik Polaków faktycznie warto odnotować. Szczególnie dlatego, że tylko sukces może wlać w dyscyplinę energię pozwalającą na odbudowę hokeja, lepsze zarządzanie i przede wszystkim - finansowanie. Sponsorzy są bowiem kluczowym komponentem rozwoju sportu.
Charakter i serce
Warto zwrócić uwagę na fakt, że starcie z Białorusinami w TVP Sport średnio oglądało 120 tys. widzów. A pod koniec meczu, kiedy było jasne, że mamy szansę sprawić sensację, publiczność wzrosła do 280 tys. To zdecydowanie wyższe wartości niż te przy meczach ligowych czy turniejach towarzyskich, w których bierze udział kadra.
Hurraoptymistyczne nastroje zaraz po meczu nieco tonował Robert Kalaber, były słowacki hokeista, a dziś selekcjoner Polaków.
- Byliśmy przygotowani, że będzie to bardzo ciężki mecz. Dostosowywaliśmy tempo gry do tego, jakie przeciwnik nam narzucił. Mieliśmy zadanie, które musieliśmy wykonać i te rzeczy nam wyszły. Chłopaki walczyli z dużym poświęceniem. Pokazali charakter i włożyli serce do meczu. Mieliśmy oczywiście dużo szczęścia, że osiągnęliśmy taki wynik - cytował Kalabera portal Hokej.net.
- Na pewno byliśmy skreślani nie tylko przez większość świata hokejowego, ale także przez część naszych kibiców. Jednak wiedzieliśmy, że jeżeli zagramy odpowiedzialnie w defensywie, to będzie dobrze. (...) Zwycięstwo na takim turnieju, z takim klasowym przeciwnikiem sprawiło nam wiele radości - cieszył się w rozmowie z tym samym portalem Filip Komorski, strzelec zwycięskiego gola.
Trener dodał jeszcze, że po takim meczu w drużynie jest więcej pozytywnej energii.
Potrzeba awansu
Niestety, okazało się, że było jej za mało, aby pokonać Słowaków, którzy 27 sierpnia odebrali nam szansę na grę w Pekinie. Porażka 1:5 (Polacy przegrali każdą tercję) przywróciła nastroje wokół kadry.
- Jestem zadowolony z takiego meczu oraz że zagraliśmy przeciwko takiemu przeciwnikowi. Chłopaki się postawili, starali się grać z dużym zaangażowaniem, zostawili serce oraz robili, co było w ich siłach - stwierdził po meczu Kalaber.
Tyle, że serce i zaangażowanie nie wystarczą, abyśmy zobaczyli naszych hokeistów na igrzyskach. Jednak według trenera jest nadzieja. I to ona pokrzepia polskich kibiców hokeja.
Abyśmy częściej grali z lepszymi rywalami i skutecznie wyciągali wnioski z bezpośrednich konfrontacji, musimy najpierw awansować do wyższej dywizji w przyszłorocznych Mistrzostwach Świata IB. Będą one rozgrywane w Katowicach.
- Gramy obecnie w dywizji IB i mamy słabszej jakości przeciwników. Ale myślę, że do tej grupy nie pasujemy. Po prostu potrzebujemy jak najszybciej awansować do wyższej grupy. Tam są mocniejsi przeciwnicy i możemy wejść na lepszy poziom gry - podsumował Kalaber cytowany przez Hokej.net.
Czekamy więc na turniej w Katowicach. A błysk w postaci zwycięstwa z Białorusinami na razie musi wystarczyć. Szczególnie jeśli ma być pierwszym małym krokiem do podwyższenia poziomu polskiego hokeja.