Bobby Hull zmarł w 2023 roku w wieku 84 lat. Jego żona ogłosiła w środę (19.02), że w ostatniej dekadzie życia cierpiał na chroniczną encefalopatię pourazową (CTE). Z tego powodu występowały u niego zaniki pamięci krótkotrwałej i problemy z osądem.
Żona legendy NHL ujawniła także, że zapisał on w testamencie swój mózg badaczom z Uniwersytetu Bostońskiego. Podjął tę decyzję, widząc pogarszający się stan jego przyjaciela Stana Mikity, który w ostatnich latach życia również zmagał się z problemami neurologicznymi.
- Widząc ból i cierpienie rodziny jego wieloletniego przyjaciela Stana Mikity, Bobby czuł, że żadna inna rodzina nie powinna przechodzić przez to samo. Upierał się, by oddać swój mózg do badań, uważając, że jego obowiązkiem jest przyczynienie się do rozwoju badań nad tą wyniszczającą chorobą - przekazała Deborah Hull, która była żoną zmarłego przez 39 lat. Badacze odkryli, że Bobby Hull w momencie śmierci znajdował się w drugim stadium CTE.
ZOBACZ WIDEO: Skandal w Anglii. Kibice napadli na zawodników
Oświadczenie wygłoszone przez Deborah Hull odbiło się szerokim echem na całym świecie. "Rodzina zmarłej legendy hokeja Bobby'ego Hulla dokonała wstrząsającego odkrycia dwa lata po jego śmierci w wieku 84 lat" - czytamy w brytyjskim "Daily Mail".
CTE określana jest również mianem encefalopatii bokserskiej. Występuje często u byłych sportowców uprawiających dyscypliny kontaktowe. Jest ona następstwem urazów mózgu.
Dane na jej temat są alarmujące. W grudniu ubiegłego roku Uniwersytet Bostoński opublikowali wyniki badań, które wykazały, że 18 z 19 przebadanych zmarłych hokeistów występujących w NHL cierpiało na CTE. Wśród nich był również Bobby Hull. Odkryto również, że ryzyko rozwoju choroby wzrasta aż o 34 proc. z każdym rokiem gry w hokeja.
Niepokojące statystyki obejmują również graczy futbolu amerykańskiego. W 2023 roku ujawniono, że 92 proc. zbadanych zmarłych graczy NFL cierpiało na CTE.