- To było znakomite widowisko, które mogło się podobać nawet najbardziej wybrednemu kibicowi - ocenił poziom spotkania Marek Ziętara, trener Ciarko PBS.
W słowach opiekuna sanoczan nie ma ani krzty przesady. Przez niemal sześćdziesiąt minut na oświęcimskiej tafli dominowała twarda walka o każdy krążek. Nie zabrakło też widowiskowych akcji i pięknych bramek.
Po dziewięciu minutach oświęcimianie powinni prowadzić przynajmniej jednym golem, lecz dobrych okazji nie potrafili wykorzystać Robert Krajczi i Wojciech Stachura.
Skuteczniejsi byli za to sanoczanie, którzy w 11. minucie wyszli na prowadzenie. Do odbitego krążka najszybciej dojechał Josef Vitek i bez większych problemów wbił go do siatki.
Trzy minuty później wyrównał Peter Tabaczek, wykorzystując okres w przewadze.- Pierwsza odsłona była toczona w bardzo szybkim tempie. Muszę przyznać, że rywale postawili nam bardzo trudne warunki - podkreślił Charles Franzen.
Jego zespół w drugich dwudziestu minutach odważnie ruszył do przodu i za sprawą Miroslava Zatki i Mariusza Jakubika strzelił dwa gole. - Powiedzieliśmy sobie w przerwie, że musimy przejąć inicjatywę i narzucić rywalom swój styl gry - przyznał szkoleniowiec gospodarzy.
Trzeba przyznać, że biało-niebiescy mieli także oparcie w bramkarzu. Krzysztof Zborowski imponował refleksem i opanowaniem. Wygrał między innymi pojedynki sam na sam z Martinem Vozdeckym i z Dariuszem Gruszką.
W trzeciej odsłonie popularny "Zbora" nie miał już tyle szczęścia i dwa razy musiał wyciągnąć gumę z siatki. Najpierw soczystym strzałem "z klepy" pokonał go Vozdecky, a później do wyrównania doprowadził Mojżisz.
Charles Franzen od razu zareagował, wziął czas i od razu zaczął mobilizować swoich podopiecznych. - Trener powiedział nam, że tylko spokój i rozwaga mogą nas uratować. Poza tym zaczęliśmy grać tak jak w pierwszej tercji - powiedział Robert Krajczi, który w całym spotkaniu zaliczył trzy asysty.
Kluczową dla dalszych losów meczu akcję przeprowadził Mikołaj Łopuski, który pomknął lewym skrzydłem i posłał krążek między parkanami Przemysława Odrobnego. - Po dwóch tercjach widziałem w boksie zrezygnowanego Mikołaja. Wyznał mi, że dzisiaj ewidentnie mu nie idzie. Poklepałem go po ramieniu i powiedziałem, żeby w trzeciej odsłonie wyszedł na lód i zaczął walczyć o swojego gola. I to właśnie jego trafienie przesądziło o naszym zwycięstwie - nie krył radości Tomasz Piątek, drugi trener Aksam Unii.
W końcówce meczu Marek Ziętara postawił wszystko na jedną kartę: ściągnął bramkarza i wprowadził do gry dodatkowego napastnika. Przez 133 sekundy sanoczanie rozpaczliwie walczyli o wyrównującego gola, ale Krzysztof Zborowski nie dał się już pokonać. - W konfrontacjach dwóch wyrównanych drużyn wygrywa ta, która popełni mniej błędów. Dzisiaj lepsi byli oświęcimianie - podsumował szkoleniowiec Ciarko PBS.
Aksam Unia Oświęcim - Ciarko PBS Bank Sanok 4:3 (1:1, 2:0, 1:2)
0:1 - Josef Vitek (Sławomir Krzak, Maciej Strzyżowski) 11'
1:1 - Peter Tabaczek (Miroslav Zatko, Robert Krajczi) 14', 5/4
2:1 - Miroslav Zatko (Robert Krajczi, Marcin Jaros) 26', 5/4
3:1 - Mariusz Jakubik (Robert Krajczi, Marcin Jaros) 28'
3:2 - Martin Vozdecky (Marcin Kolusz) 46', 4/5
3:3 - Pavel Mojżisz (Martin Vozdecky, Paweł Dronia) 50', 5/4
4:3 - Mikołaj Łopuski (Radek Prochazka) 57', 4/4
Składy:
Aksam Unia: Zborowski - Połącarz, Gabryś; Jaros, Jakubik (2), Wojtarowicz - Urbańczyk, Zatko (2); Krajczi (12), Tabaczek, Valusiak - Noworyta (2), Piekarski; Łopuski (2), Prochazka, Rziha oraz Stachura (2), Kowalówka, Modrzejewski.
Trener: Charles Franzen.
Ciarko: Odrobny - Mojżisz (2), Dronia; Vozdecky, Zapała (14), Kolusz - Rąpała, Kotaszka (2); Gruszka, Dziubiński (12), Malasiński - Skrzypkowski, Kubat (2); Vitek, Krzak (4), Strzyżowski oraz Maciejewski, Radwański, Mermer, Biały.
Trener: Marek Ziętara.
Sędziowali: Paweł Meszyński - Leszek Kubiszewski, Mariusz Smura.
Kary: 22 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Roberta Krajcziego) - 36 (w tym po 10 minut za niesportowe zachowanie dla Krzysztofa Zapały i Krystiana Dziubińskiego).
Widzów: 1700.