Michał Gałęzewski: Nie zagrasz w najbliższym turnieju EIHC w Sanoku. Co jest tego przyczyną?
Adam Borzęcki: Rzeczywiście, w Sanoku nie zagram. Nie rozmawialiśmy nawet o możliwości mojego występu na tym turnieju. Trener ma z pewnością zawodników, których chciałby sprawdzić, a w moim przypadku wie na co może liczyć.
Nie obawiasz się, że brak gry z kolegami z reprezentacji nie wpłynie na ciebie niekorzystnie na turnieju Mistrzostw Świata?
- Tego się nie obawiam. Myślę, że do Mistrzostw Świata piątki będą się jeszcze nie raz zmieniały i trzeba być gotowym na granie z każdym. Przede wszystkim jednak mam nadzieję, że trener bierze mnie pod uwagę, jeśli chodzi o Mistrzostwa.
Jak oceniasz szanse swoich kolegów z drugą reprezentacją Rosji, Holandią i Ukrainą?
- Nie mam pojęcia jaki poziom reprezentować będzie Rosja II, a także w jakich składach przyjadą pozostałe dwie drużyny. Mam nadzieję, że chłopaki zagrają mocny turniej i pokażą na co ich stać.
W tym sezonie grasz w zespole Schwenninger Wild Wings. Co sądzisz o tej drużynie?
- W tym sezonie, zresztą jak i w poprzednim, mamy bardzo mocną drużynę. Naszą siłą jest to, że każdy na pierwszym miejscu stawia dobro drużyny. Największą wagę przywiązujemy do gry obronnej i jak na razie daje to świetne efekty. Po 15 meczach mamy 6 punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli i straciliśmy tylko 28 bramek. Drużyna prowadzona jest bardzo profesjonalnie, a średnia frekwencja na trybunach, to ponad 3.500. Nic tylko grać.
Jak byś porównał poziom hokeja w 2. Bundeslidze z tym, jaki prezentują zawodnicy reprezentacji?
- Nie czuję się kompetentny do takiej oceny. Nie mam możliwości oglądania meczów polskiej ligi i chłopaków widzę tylko w trakcie Mistrzostw.
W swojej karierze grałeś w Polsce, Szwecji, Kanadzie, USA, a teraz trafiłeś do Niemiec. Jak byś mógł porównać ze sobą te ligi?
- Oczywiście porównać te wszystkie ligi nie jest łatwo. Tak na dobrą sprawę w polskiej lidze grałem krotko i na dodatek jako młody chłopak. Szwecja to oczywiście świetnie wyszkoleni technicznie zawodnicy i dokładność, jeżeli chodzi o taktykę. Kanada i USA, to bardzo szybki i bardzo twardy hokej, a także oczywiście bardzo napięty terminarz rozgrywek. W Niemczech jest to wszystko trochę pomieszane. Jest tu miejsce na techniczny europejski hokej, ale jest wielu zawodników, którzy prezentują typowo północno-amerykański styl, dlatego nie do końca da się to zdefiniować.
Czy był jakiś moment w twojej karierze, który chciałbyś wymazać ze swojej pamięci?
- Tak, w trakcie mojej gry w WCHL w drużynie Idaho Steelheads, miało miejsce jedno niemiłe zdarzenie. Przez przypadek upadłem na przeciwnika tak niefortunnie, że został on sparaliżowany. Było to niesamowicie nieprzyjemne uczucie. To na pewno chciałbym wymazać z pamięci.
Polecasz innym polskim hokeistom wyjechanie za ocean, aby spróbować swoich sił?
- Myślę, że próbowanie swoich sił zagranicą to świetny pomysł. Od chłopaków już nie raz słyszałem, że w polskiej lidze sytuacja z roku na rok nie jest lepsza i chcieliby się pokazać w zagranicznym klubie. Jeżeli ktokolwiek ma taką możliwość, to moim zdaniem powinien z niej skorzystać.
Twoim jedynym polskim klubem w karierze był Stoczniowiec. Interesujesz się wynikami gdańskiego klubu?
- Oczywiście, że tak. Interesuje się nie tylko wynikami, ale także wszystkimi wydarzeniami związanymi ze Stoczniowcem. Na bieżąco śledzę też wyniki każdej kolejki ligowej. W lidze gra przecież wielu chłopaków z którymi, lub przeciwko którym kiedyś grałem.
Planujesz wrócić kiedyś do rodzinnego miasta, lub choćby ogólnie do ligi polskiej?
- Nie planuję jeszcze tak dokładnie co, gdzie i jak. W tej chwili jestem w Niemczech i jest mi tu bardzo dobrze. Gram w profesjonalnie prowadzonej drużynie i niczego mi tu nie brakuje. Rodzina jest zadowolona i to jest najważniejsze. Oczywiście fajnie byłoby znowu zagrać w Stoczniowcu, ale zobaczymy co czas pokaże.
W tym roku na Mistrzostwach Świata w Ukrainie zagracie z gospodarzami turnieju, a także z Kazachstanem, Estonią, Wielką Brytanią i Litwą. Czy może być to wreszcie wasz rok, w którym będziecie świętować awans do elity?
- Tylko z nastawieniem, że wejdziemy do Elity trzeba podchodzić do każdego takiego turnieju. Trzeba dać z siebie wszystko i przy odrobinie szczęścia, wszystko będzie możliwe.
Adam Borzęcki w barwach reprezentacji Polski