W raporcie podano, że po wypadku drogowym Tiger Woods był nieprzytomny i miał liczne obrażenia - m.in. szczęki, klatki piersiowej i nóg. Miał też niskie ciśnienie krwi.
"Woods zachowywał się tak, jak postępują osoby, które doznają szoku spowodowanego udziałem w wypadku drogowym" - zaznaczono w raporcie.
Podczas pobytu w szpitalu Woods mówił, że czuje się tak, jakby był na Florydzie. Nie pamiętał, co doprowadziło do wypadku. Wspominał jedynie, że dzień wcześniej zrealizował "dwie długie sesje zdjęciowe".
Przypomnijmy, że kilkutygodniowe śledztwo wykazało, że przyczyną lutowego wypadku Tigera Woodsa była prędkość niedostosowana do warunków drogowych, ale i nieumiejętne pokonywanie zakrętów.
Ujawniono również, że golfista nie był pod wpływem środków odurzających. Z uzyskanych danych wynika, że w kluczowym momencie Woods nieumyślnie nacisnął pedał gazu zamiast hamulca.
Po tym koszmarnym zdarzeniu 45-latek przez trzy tygodnie przebywał w szpitalu, gdzie przeszedł m.in. skomplikowaną operację prawej nogi.
Czytaj także:
> "Ma szczęście, że żyje". Wymowne słowa o wypadku Tigera Woodsa
> Dobre wieści ws Tigera Woodsa. Legendarny sportowiec wrócił do najbliższych
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dostał powołanie do kadry i... zwariował ze szczęścia! Wszystko nagrała kamera