F1. GP Austrii. Co się zmieniło od marca? Świat Roberta Kubicy wywrócił się do góry nogami

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Formuła 1 miała inaugurować sezon w połowie marca w Australii. Robi to niemal cztery miesiące później w Austrii - wszystko z powodu koronawirusa. W tym okresie sporo się zmieniło. Zwłaszcza dla Roberta Kubicy.

1
/ 5

Układ sił bez zmian

Po lutowych testach w Barcelonie stało się jasne, że Mercedes nadal ma przewagę nad konkurencją, a Red Bull Racing przegonił Ferrari. Włosi nie błyszczeli bowiem w Barcelonie i popełnili błędy przy konstrukcji aerodynamicznej modelu SF1000.

Jeśli ktoś liczył, że Ferrari wykorzysta okres koronawirusa i kwarantanny, by przygotować poprawki i dźwignąć się w stawce, grubo się pomylił. Włosi nie skończyli bowiem wszystkich prac. Aktualizacje będą dopiero gotowe na Grand Prix Węgier (19 lipca). Oznacza to, że podczas wyścigów F1 w Austrii zobaczymy maszynę w stanie z Australii.

Tymczasem Honda, która dostarcza silniki Red Bull Racing, przygotowała mocniejszy silnik już na Austrię. To samo zrobił Mercedes. Oznacza to, że obie ekipy jeszcze mocniej uciekną Ferrari.

2
/ 5

Rozwiązany worek z transferami

W połowie marca mogliśmy się zastanawiać, co Ferrari zrobi z Sebastianem Vettelem, czy Daniel Ricciardo będzie chciał kontynuować przygodę z Renault. Teraz odpowiedzi na te pytania znamy, choć nadal nie odbył się ani jeden wyścig F1.

Vettel po sezonie 2020 żegna się z Ferrari, co niejako może mu pomóc. Z jego barków spadł bowiem spor ciężar. Niemiec zyskał też motywację, by pokazać Włochom, że popełnili błąd przedwcześnie go skreślając. Zwłaszcza że nawet mu nie zaoferowali nowej propozycji kontraktu.

Odejście Sebastiana Vettela z Ferrari wywołało efekt domina, bo pociągnęło za sobą transfer Carlosa Sainza do Ferrari i Daniela Ricciardo do McLarena. To dopiero początek, bo z końcem sezonu 2020 wygasają umowy ponad połowy kierowców w stawce.

3
/ 5

Kubica przed zadaniem niemożliwym

Robert Kubica jest jednym z najbardziej poszkodowanych kierowców wskutek pandemii COVID-19. Jeśli przed koronawirusem Polak mierzył się z trudnym zadaniem, jakim jest równoczesna praca w F1 i DTM, tak teraz stało się ono wręcz niemożliwym do wykonania.

W tej chwili sam Kubica chyba nie do końca wie, jak poradzić sobie z kolizjami terminów w Formule 1 i DTM, jak planować swoje podróże i stosować się do restrykcji wymaganych przez obie serie wyścigowe.

Plan zakładał, że w sezonie 2020 Kubica będzie mieć trzy kolizje terminów F1 z DTM, co przy 22 rundach królowej motorsportu nie stanowiło wielkiego problemu. Koronawirus sprawił, że tych kolizji będzie znacznie więcej. Prawdopodobnie ok. sześciu.

Kubica może w piątek pojawić się na treningu F1, ale wtedy ominie sesje treningowe w DTM, a przecież musi się uczyć tej serii wyścigowej i pokonać jak największą liczbę kilometrów. Może też wybrać pojawienie się na DTM, ale wtedy zabraknie go w padoku F1, gdzie też ma swoją pracę do wykonania.

4
/ 5

Koronawirus szansą dla rezerwowych

Kubica jest rezerwowym w Alfie Romeo. W sezonie 2020 miał wystąpić w pięciu sesjach treningowych F1. Wskutek mniejszej liczby wyścigów tych występów nie będzie aż tylu, jak planowano - to zła wiadomość dla krakowianina.

35-latek może jednak stanąć przed szansą pojechania w wyścigu, jeśli okaże się, że na COVID-19 zachoruje jeden z podstawowych kierowców Alfy Romeo, czyli Kimi Raikkonen albo Antonio Giovinazzi. To spora zmiana względem połowy marca. Wtedy GP Australii odwołano w ostatniej chwili, bo okazało się, że Formuła 1 w ogóle nie była przygotowana na wykrycie koronawirusa w padoku i nie wiedziała, co robić w takiej sytuacji.

Teraz reguły są jasne. Jeśli ktoś zachoruje, ominie wyścig. Kubica będzie musiał wtedy pojawić się na torze F1, nawet kosztem ominięcia zawodów w DTM. Będzie to dla niego wyzwaniem, bo w dobie koronawirusa ekipy F1 mają stawiać głównie na transport drogą lądową.

5
/ 5

Wyścigi głównie w Europie

Sezon 2020 miał być rekordowo długi. Po raz pierwszy w historii miał się składać aż z 22 rund. To jednak dawno nieaktualne. Wskutek pandemii Formuła 1 będzie gościć głównie w Europie. Na dodatek, m.in. ze względu na problemy ze sporą liczbą zachorowań, na niektórych obiektach F1 będzie się pojawiać dwukrotnie.

Po raz pierwszy w historii wydarzy się zatem, że kierowcy będą rywalizować na tym samym torze tydzień po tygodniu. Dwa wyścigi na pewno będzie mieć Austria i Wielka Brytania. W dalszej fazie sezonu również Bahrajn. Niewykluczone, że dwukrotnie F1 ugoszczą Chiny czy Rosja.

Koronawirus dał też szansę, by w kalendarzu F1 pojawiły się nowe tory. W październiku kierowcy mają rywalizować na torze Portimao, który nigdy wcześniej nie gościł królowej motorsportu. To samo tyczy się włoskiego Mugello, które do tej pory słynęło z MotoGP. W trudnych czasach działacze odpowiedzialni za te tory są skłonni organizować imprezy bez kibiców. Choć na nich nie zarobią, to samo goszczenie F1 będzie dla nich powodem do dumy.

Na wielki powrót do kalendarza F1 z powodu COVID-19 będzie musiało poczekać GP Holandii, które miało wrócić do mistrzostw po 35 latach przerwy. Holendrzy, którzy w parę minut sprzedali wszystkie bilety na weekend wyścigowy z powodu fascynacji kraju osobą Maxa Verstappena, nie chcieli nawet słyszeć o imprezie bez udziału publiczności. Wiele wskazuje na to, że w roku 2020 nie będzie też GP Wietnamu.

ZOBACZ WIDEO Świetne ściganie w Rybniku i kapitalny wyścig Madsena. Zobacz kronikę 3. kolejki PGE Ekstraligi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (14)
avatar
mirek1111
3.07.2020
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
A wy jesteście wszyscy tacy mądrzy, tylko dlaczego o was nikt nie piszę. Śmiejecie się z Roberta, on coś osiągnął w życiu, zna go cały świat, a wy co tacy jesteście mądrzy ale nikt was nawet ni Czytaj całość
avatar
Kiemen
3.07.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Połączenie "skrzywionego" redaktora z chybioną "inwestycją" Orlenu daje widoczny efekt! Na miejscu Obajtka świat by mi się wywrócił do góry nogami...:)))  
avatar
jck
3.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zwłaszcza  
avatar
zbych22
3.07.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Obajtek jako szef sporej firmy paliwowej ma prawo szukać dróg do ekspansji i lepszego funkcjonowania firmy ale nie z Kubicą i Kuczerą. Jaki jest koń to każdy widzi. Kuczera! Słowo wstyd chyba C Czytaj całość
avatar
Baziolek
3.07.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
świat się wywraca do góry nogami gdy dziecko choruje, umiera ktoś bliski, pożar trawi dorobek życia ..... tyle komentarza odnośnie wywróconego życia Roberta