Kiepska wiadomość dla fanów F1. Nie tego się spodziewali

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen przed Charlesem Leclercem
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen przed Charlesem Leclercem

Formuła 1 od pewnego czasu cierpi na niedostatek miejsc dla utalentowanych kierowców. Młodzi zawodnicy muszą szukać okazji do startów poza F1, a kariery niektórych kończą się przedwcześnie. Szans na rozwiązanie problemu nie widać.

Od kilku lat stawkę Formuły 1 tworzy dziesięć zespołów, ale w obliczu wielu programów juniorskich, które szkolą młodych kierowców, to zbyt mała liczba. Tylko w ciągu ostatnich dwóch sezonów miejsca w F1 zabrakło dla tak utalentowanych kierowców jak Oscar Piastri czy Callum Ilott, a ze ściganiem musieli się też pożegnać doświadczeni zawodnicy, jak chociażby Robert Kubica czy Nico Hulkenberg.

Nadzieją dla kierowców jest poszerzenie stawki F1 o nowe zespoły, o czym mówi się od kilku lat. Akces do królowej motorsportu zgłosiła Panthera Team Asia, która poszukuje inwestorów na Bliskim Wschodzie. Z kolei Michael Andretti jest gotów stworzyć ekipę do podstaw i rywalizować w F1 wraz ze swoim Andretti Global.

- Nie tylko Andretti chce dołączyć do F1. Może on jest najbardziej głośny w tym wszystkim, ale mamy więcej niż cztery czy pięć zgłoszeń - zdradził Stefano Domenicali w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagranie polskiej modelki zrobiło wielkie wrażenie na internautach

Szef F1 zdradził, że razem z innymi zespołami pracuje nad "znalezieniem właściwej strategii na przyszłość". Nie oznacza ona jednak wcale, że Formuła 1 powita nowe zespoły. - Muszę być szczery. Obecna F1 z dziesięcioma ekipami, silną konkurencją na torze, jest bardzo, bardzo solidna - oświadczył Domenicali.

- Są zawiłości, które należy wziąć pod uwagę przy dodawaniu nowych ekip do stawki. Dlatego nie sądzę, aby był to najważniejszy element rozwoju F1. W roku 2021 mieliśmy tylko dwa zespoły i dwóch kierowców walczących ramię w ramię, a zainteresowanie dyscypliną było rekordowe - dodał Włoch.

Sygnałem, iż Formuła 1 niekoniecznie chce widzieć w swoim gronie nowych graczy było uchwalenie przepisów, które zobowiązują zgłaszającego się do F1 do wpłacenia wpisowego w wysokości 200 mln dolarów. To rekompensata dla obecnie istniejących ekip, które po poszerzeniu stawki będą musiały się podzielić zyskami F1 z kolejnym teamem.

Zainteresowanie nowych podmiotów F1 wynika z faktu, że dyscyplina wprowadziła bardziej sprawiedliwy podział nagród finansowych. Ponadto limit wydatków, obecnie wynoszący 140 mln dolarów, sprawia, że zespoły przestały być finansowymi studniami bez dna.

Czytaj także:
Czas na Afrykę? Formuła 1 szuka nowych lokalizacji
Bolidy muszą schudnąć. Kuriozalne sceny w F1

Komentarze (0)