Formuła 1 stała się "klubem dla dzieci miliarderów". To musi się skończyć

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

- Musimy uczynić wyścigi bardziej przystępnymi cenowo - uważa Toto Wolff. Szef Mercedesa w ten sposób odniósł się do słów Lewisa Hamiltona, który stwierdził, że F1 stała się "klubem dla dzieci miliarderów".

Lewis Hamilton przed kilkoma dniami w gazecie "AS" nie zostawił suchej nitki na obecnych realiach Formuły 1. Siedmiokrotny mistrz świata, który nie pochodzi z zamożnej rodziny, zwrócił uwagę na rosnące koszty w motorsporcie. Zdaniem Brytyjczyka, gdyby obecnie był nastolatkiem, to nie miałby szans na zrobienie kariery w F1.

Hamilton stwierdził, że Formuła 1 stała się "klubem dla dzieci miliarderów" (szczegóły TUTAJ). - Gdybym miał zaczynać od zera, pochodząc z klasy robotniczej, to nie byłoby mnie tu teraz. Wszystko z tego powodu, że inni mają dużo więcej pieniędzy - powiedział kierowca Mercedesa.

Ze słowami swojej gwiazdy zgodził się Toto Wolff. - To, co czyni ten sport tak atrakcyjnym, to fakt, że dostarcza on odpowiedniej narracji również poza wyścigami. Kierowcy zawsze wywodzili się z różnych środowisk. Każdy ma swoją historię i musi sobie z nią radzić - powiedział szef Mercedesa, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk

- Wątpię, czy dzieciom z bardziej uprzywilejowanych środowisk jest przez cały czas łatwo. One też walczą ze swoimi demonami. Jednak musimy uczynić wyścigi bardziej przystępnymi cenowo. Tak, aby dzieci, które nie mają zaplecza finansowego, mogły odnosić sukcesy w kategoriach juniorskich - dodał Wolff.

Obecnie w F1 mamy trzech synów miliarderów. Są to Lance Stroll, Nicholas Latifi oraz Nikita Mazepin. Starty każdego z nich powiązane są z gratyfikacjami finansowymi dla zespołów, których barw bronią. Dodatkowo spora część kierowców dotarła do F1 za sprawą wsparcia finansowego dużych firm. Swoje akademie talentów prowadzą bowiem Mercedes, Ferrari, Red Bull Racing czy Alpine.

- Wszystkie duże zespoły F1 muszą wyłapywać młode talenty, bo sezon w kartingu kosztuje 250 tys. euro, sezon w F4 - 250 tys. euro, a starty w F3 chłoną 1 mln euro. To absurdalne. Trzeba z tym skończyć. Musimy zapewnić dzieciakom, które chcą rywalizować w kartingu, możliwość ścigania się za znacznie mniejsze pieniądze - podsumował Wolff.

Czytaj także:
Robert Kubica wciąż ważny dla Alfy Romeo
Alfa Romeo ma nowego lidera

Źródło artykułu: