Kimi Raikkonen słynie z tego, że unika kontaktów z mediami i nie przepada za obowiązkowymi sesjami z dziennikarzami przy okazji kolejnych wyścigów Formuły 1. Ze względu na pandemię COVID-19 w minionym sezonie F1 w padoku pojawiła się jednak mniejsza liczba przedstawicieli prasy. Podobnie ma być w roku 2021.
- Nawet nie wiedziałem, że jest ich mniej - powiedział Raikkonen w rozmowie z as-web.jp. Zdaniem 41-latka, obostrzenia wprowadzone przez F1 nie zmieniły życia kierowców w sposób drastyczny.
- Ilość pracy się nie zmieniła. Kiedyś rozmawiałem z mediami osobiście, teraz odbywa się to w formie wideokonferencji. Po prostu siedzę 30 minut przed komputerem i odpowiadam na pytania. Dla mnie to żadna zmiana - dodał mistrz świata F1 z sezonu 2007.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sexy prezenterka TV wraca na boisko!
Ze względu na zagrożenie COVID-19 personel F1 został też zobowiązany do życia w "bańce" i unikania kontaktu ze światem zewnętrznym. W przypadku Raikkonena ta zmiana również pozostała niezauważona. - Dużo mówi się, że weekendy F1 zmieniły się znacząco, ale ja tego nie odczułem. Zawsze jeździłem z hotelu na tor i z powrotem - wyjaśnił.
- Dla tych, którzy lubią wyjść w miasto i coś zjeść, nowe ograniczenia mogą być surowe. Jednak ja zawsze postępowałem tak, jak nam kazano robić w zeszłym roku - stwierdził kierowca Alfy Romeo.
Raikkonen przyznał też, że nie czytał komentarzy prasowych na temat jego przedłużenia kontraktu z Alfą Romeo. Wielu dziennikarzy było bowiem zaskoczonych tym, że w wieku 41 lat Fin chce się ścigać na tyłach stawki F1. - Niespodzianka. Niewiele wiem o tym, co napisano, bo mnie to nie obchodzi. Jak dla mnie, każda osoba może myśleć jak chce. Nie widziałem powodu, by zmieniać zespół. Nie było żadnej dramy związanej z tym kontraktem - skomentował.
- Sezon 2022? Nic jeszcze nie jest postanowione. Zobaczymy, co się stanie - podsumował Raikkonen.
Czytaj także:
Kajetanowicz: To wielkie święto motorsportu
Kibice nie dostali zwrotu za bilety. Tracą cierpliwość