F1. COVID-19 nie pozwala na wyścig w Miami. Trzeba czekać na poprawę sytuacji w USA

Twitter / Na zdjęciu: projekt toru w Miami
Twitter / Na zdjęciu: projekt toru w Miami

F1 nie zrezygnowała z planu organizacji GP Miami, które ma być wizytówką królowej motorsportu. COVID-19 uderzył jednak bardzo mocno w USA i dopóki sytuacja nie poprawi się, kibice będą mogli tylko pomarzyć o rywalizacji na ulicach słonecznego miasta.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy Liberty Media nabyło przed kilkoma laty Formułę 1 od Berniego Ecclestone'a, postawiło sobie za cel dołączenie do kalendarza drugiego wyścigu w USA. Tak zrodził się pomysł GP Miami, które miało stać się nową perłą w koronie królowej motorsportu.

Wyścig F1 na ulicach Miami spotkał się jednak z silnym sprzeciwem ze strony miejscowej społeczności. Właściciele nieruchomości znajdujących się wokół portu miejskiego zablokowali opcję rozgrywania Grand Prix w tej lokalizacji. Następnie powstał pomysł, by kierowcy F1 rywalizowali wokół stadionu Hard Rock, z którego korzystają gracze Miami Dolphins. Jest to bowiem obiekt prywatny.

Mieszkańcy Miami i tak zorganizowali kilka protestów przeciwko wyścigowi F1, bo nie podoba im się zamknięcie wybranych dróg w centrum. Ich zdaniem, z tego powodu będą mieć problemy z dowozem dzieci do szkół czy też przejazdem karetek pogotowia ratunkowego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cybertrening dał popalić gwiazdom Bayernu. Ta reakcja Lewandowskiego mówi wszystko

Lokalna społeczność na razie może odetchnąć z ulgą, bo COVID-19 sprawił, że o pojawienie się GP Miami w kalendarzu F1 będzie trudno. - Nadal jesteśmy zaangażowani w ten pomysł, rozmawiamy z ludźmi z Dolphins Group. Jednak koronawirus sprawił, że to on znajduje się na pierwszym planie. Żyjemy w niepewnych czasach. Lepiej będzie, jeśli nieco poczekamy na moment, gdy sytuacja będzie spokojniejsza - powiedział "Inside Racing" Chase Carey, odchodzący szef F1.

Ze względu na koszty i chęć promowania F1 w Stanach Zjednoczonych, wyścig w Miami musi odbywać się z kibicami na trybunach. Obecnie, ze względu na zagrożenie związane z COVID-19, byłoby to niemożliwe.

- Chcemy wystartować z tą imprezą we właściwy sposób. Lepiej działać nieco wolniej, ale zyskać w ten sposób lepszy obraz sytuacji. Pojawiają się szczepionki na COVID-19, mówi się o lekach na koronawirusa. Rozwój F1 w USA to nie jest kwestia dwunastu miesięcy. To propozycja długoterminowa - dodał Carey.

- Koronawirus stanowi dla nas wyzwanie. Będziemy nadal zaangażowani w plan zorganizowania GP Miami, ale musimy monitorować sytuację. Zobaczymy, kiedy COVID-19 pozwoli nam na przejście do następnej fazy realizacji naszego planu - podsumował szef F1.

W roku 2020 ze względu na pandemię koronawirusa nie odbył się ani jeden wyścig w Ameryce Północnej i Południowej. Rundy w USA, Kanadzie, Meksyku i Brazylii zostały odwołane ze względu na sporą liczbę przypadków COVID-19 w tym rejonie świata.

Czytaj także:
Rodzina Michaela Schumachera strzeże informacji
Romain Grosjean wraca do zdrowia

Komentarze (0)