Według informacji "Motorsportu", promotorzy GP Australii nie chcą słyszeć o rezygnacji z imprezy. Jest ona planowana na 14 marca 2021 roku. Australijczycy myślą o tym, by odkuć się finansowo, bo tym jak tegoroczna edycja wyścigu Formuły 1 została odwołana na kilka godzin przed pierwszym treningiem, po tym jak wykryto koronawirusa u jednego z mechaników McLarena.
Dlatego też organizatorzy GP Australii chcą, aby impreza odbyła się z kibicami na trybunach, choć liczba miejsc zostanie ograniczona.
Problem polega na tym, że obiekt Albert Park w części jest torem ulicznym. Część trybun jest montowana tylko na okres wyścigu F1 o GP Australii. Dlatego organizatorzy ryzykują, że postawią specjalne rusztowania z krzesełkami, po czym impreza zostanie odwołana albo liczba kibiców wpuszczanych na trybuny zostanie mocno ograniczona.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Prezes GKM Grudziądz był zarażony koronawirusem. Marcin Murawski zabrał głos!
Dodatkowo w Melbourne nadal obowiązują surowe przepisy związane z pandemią COVID-19. Koronawirus sprawił, że władze regionu wprowadziły tam tzw. czwarty etap restrykcji. Jeszcze w czerwcu w Australii notowano po 7-8 tys. przypadków koronawirusa w całym kraju, a ostatnio statystyki są przerażające. Ostatnie dni września przyniosły po 26-27 tys. zakażeń koronawirusem dziennie na terenie całego państwa.
Organizatorów GP Australii pocieszać ma to, że w samym Melbourne notowany jest powolny spadek zachorowań. Działacze wierzą w to, że jeśli ta tendencja się utrzyma, to jeszcze przed Bożym Narodzeniem uda się cofnąć część restrykcji. Dzięki temu w styczniu można by rozegrać tenisowy Australian Open, a w marcu wyścig F1.
Australia ma też zamknięte granice dla obywateli międzynarodowych, ale premier Scott Morrison zasugerował, że możliwe jest w niedalekiej przyszłości wprowadzenie "alternatywnej metody". Niewykluczone, że kraj zdecyduje się na wpuszczanie obywateli z tych państw, gdzie liczba przypadków COVID-19 nie jest zbyt duża. Takie osoby będą musiały jednak poddać się hotelowej kwarantannie po przylocie na Antypody.
Czytaj także:
Sędziowie odpowiadają na zarzuty Lewisa Hamiltona
Kierowcy F1 kwestionują system karny