W ubiegły weekend brytyjska prasa poinformowała, że Lewis Hamilton ustalił warunki nowego kontraktu z Mercedesem. Umowa ma obowiązywać przez trzy lata i opiewać na kwotę co najmniej 150 mln dolarów (bez bonusów). Oznacza to, że Hamilton mimo kryzysowych czasów, wywalczył sobie podwyżkę. Już obecne porozumienie daje Hamiltonowi miano najlepiej opłacanego kierowcy w Formule 1.
- Hamilton może sobie pozwolić na grę w pokera z Mercedesem. Bo kogo innego zakontraktują, jak nie właśnie jego? - pyta w "AvD Motorsport" Marc Surer, były kierowca F1.
Mercedes doprowadził bowiem do sytuacji, w której nie ma innego wyboru. Esteban Ocon należy wprawdzie do programu rozwojowego niemieckiej marki, ale już wcześniej dostał zgodę na podpisanie kontraktu z Renault na lata 2020-2021. Z kolei George Russell, który również wywodzi się z programu juniorskiego Mercedesa, ma ważną umowę z Williamsem na sezon 2021 i brytyjska ekipa ani myślała dać mu zgody na transfer.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW
- Mercedes zależy od Hamiltona. Dlatego nie zostaje im nic innego, jak czekać na niego. Widzieliśmy, że w tym roku Verstappen kilkukrotnie był w stanie pokonać Bottasa, ale wygranie z Hamiltonem to już inny poziom wyzwania. Lewis nie musi się spieszyć, bo i tak dostanie kontrakt - dodał Surer.
Niemcy podpisali już umowę z Valtterim Bottasem na sezon 2021, ale Fin już wielokrotnie pokazywał, że nie jest kierowcą na miarę tytułu mistrzowskiego w F1. Nie zmienia tego nawet ostatnia wygrana w GP Rosji, która była mocno szczęśliwa, po tym jak Lewis Hamilton dostał dwie kary od sędziów.
- Wątpię, by sam Hamilton myślał o odejściu z Mercedesa. Dogra z nimi kontrakt, bo to właśnie oni mają najlepszy pakiet - stwierdził Karl Wendlinger, były kierowca.
Podpisanie aż trzyletniej umowy z Hamiltonem będzie jednak ryzykiem - w tym przypadku dla obu stron. W roku 2022 będziemy bowiem świadkami rewolucji technicznej w F1 i nie ma pewności, że Mercedes nadal będzie panować w królowej motorsportu. Równocześnie Hamilton, biorąc pod uwagę jego znaczenie w ekipie, może blokować Niemcom inne ruchy - chociażby postawienie na Russella.
- Jeśli Lewis odejdzie z zespołu, to stracimy najlepszego kierowcę w stawce F1. Dlatego wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że warto kontynuować naszą współpracę - powiedział w ostatni weekend Toto Wolff, szef Mercedesa, niejako potwierdzając to, że ekipa musi zrobić wszystko, by dogadać się z Hamiltonem.
Czytaj także:
Sędziowie odpowiadają na zarzuty Lewisa Hamiltona
Kierowcy F1 kwestionują system karny