Już dwa weekendy Formuły 1 w Austrii pokazały, że Alfa Romeo ma ogromne problemy z tempem kwalifikacyjnym, bo Antonio Giovinazzi i Kimi Raikkonen nie byli nawet w stanie opuścić Q1. W "czasówce" przed GP Węgier sytuacja się pogorszyła - tym razem obaj reprezentanci stajni z Hinwil zajęli dwie ostatnie pozycje.
- To jest katastrofa. Nasz występ był fatalny. Jest mnóstwo rzeczy, które mamy do poprawy, które możemy i powinniśmy byli robić lepiej. Do tego musimy znaleźć większą prędkość w naszym bolidzie - powiedział Raikkonen w rozmowie ze Sky Sports.
Ostre słowa Raikkonena nie są zaskoczeniem, bo trudno oczekiwać, aby 40-letni weteran F1 był zadowolony z jazdy na samym końcu stawki. Część problemów Alfy Romeo wynika jednak z kłopotów innych. Mowa o Ferrari, które musiało przeprojektować silnik przed sezonem 2020, aby był on zgodny z przepisami. W efekcie maszyna z Maranello straciła mnóstwo mocy.
- Sobota była katastrofą, ale też my jako zespół nie wykorzystujemy w pełni tego czym dysponujemy. Nie jesteśmy w miejscu, w którym powinniśmy być. Musimy pewne rzeczy robić lepiej, musimy się poprawić, bo na razie wyświadczamy przysługi innym - podsumował Raikkonen.
Kontrakt Raikkonena z Alfą Romeo wygasa po sezonie 2020. Jeśli wyniki zespołu nie poprawią się w kolejnych tygodniach, może się okazać, że mistrz świata F1 z roku 2007 zakończy karierę.
Czytaj także:
Alfa Romeo rozczarowana wynikiem
Ferrari odbiło się od dna w GP Węgier
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"