Lewis Hamilton przygotowuje się do swojego pierwszego sezonu w Ferrari, dążąc do zdobycia ósmego tytułu mistrza świata Formuły 1. Po zakończeniu długotrwałej współpracy z Mercedesem w 2024 roku, brytyjski kierowca dołączył do włoskiego zespołu, co oznaczało odejście Carlosa Sainza. Hiszpan ostatecznie trafił do Williamsa.
Transfer Hamiltona był ciosem dla Sainza, który spodziewał się przedłużenia umowy z ekipą z Maranello. Przy okazji ostatniej premiery bolidu Williamsa na sezon 2025, kierowca z Madrytu został poproszony o ocenę potencjału 40-latka w nowych barwach.
Sainz przyznał, że trudno jest ocenić obecne umiejętności Hamiltona, ponieważ nigdy nie byli w jednym zespole. - Nigdy nie byłem kolegą z zespołu Lewisa, więc nie wiem, do czego jest zdolny. Nigdy nie widziałem jego danych - powiedział Sainz dziennikarzom, cytowany przez racingnews365.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny
Ferrari w zeszłym roku niewiele zabrakło do zdobycia tytułu w klasyfikacji konstruktorów, przegrywając z McLarenem. W nadchodzącym sezonie Włosi są typowani jako jedni z głównych pretendentów do mistrzostwa. Sainz, oceniając dotychczasowe osiągnięcia Hamiltona, uważa, że 40-letni kierowca ma duże szanse na sukces w Ferrari.
- Kiedy oceniam jego wyniki i to, co osiągnął, mogę tylko powiedzieć, że istnieje bardzo duża szansa, że będzie konkurencyjny w Ferrari - stwierdził Sainz.
Sainz podkreślił, że sukces Hamiltona w Ferrari będzie zależał od wielu czynników, w tym od jego zdolności do adaptacji do nowego samochodu i zespołu. - Wszystko zależy od tego, jak dobrze potrafisz dostosować się do bolidu, jak dobrze potrafisz dopasować się do zespołu. Jest tyle zmiennych, że nie mogę tego przewidzieć - dodał.
Hiszpan zaznaczył również, że opuszczając Ferrari, czuł, że zespół oraz Charles Leclerc są gotowi do walki o mistrzostwo świata. - Kiedy odchodziłem z Ferrari, czułem, że zespół, zarówno Ferrari, jak i Charles, byli gotowi do walki o tytuł. Z dołączeniem Lewisa te szanse mogą tylko wzrosnąć - podsumował Sainz.